Okazało się, że został rozbity reflektor w jego samochodzie. Miał pretensje do mieszkańców, że nie uwiązali psa albo, że nie trzymali go w domu.
Dlaczego nie zadzwonił na policję?
Czyżby przypomniał sobie, że na odcinku drogi którym jechał stoją trzy znaki:
1. Ograniczenia prędkości do 40 km/h
2. Znak ostrzegawczy uwaga dzieci
3. Duża tablica informacyjna "kierowco zwolnij"
Ten odcinek drogi jest zmorą okolicznych mieszkańców. Młodzi kierowcy przekraczają tu 100 km/h żeby popisać się przed kolegami, a starsi uważają, że są bardzo doświadczeni i zdążą w razie czego w każdej chwili wyhamować.
Takie zachowania są tu na porządku dziennym. Nie wszyscy stosują się do zamieszczonych na tym odcinku znaków.
Jak się okazuje z w/w zdarzenia przy takiej prędkości kierowca nie jest w stanie wyhamować w sekundzie. Wczoraj był to pies a gdy by to było jedno z dzieci okolicznych mieszkańców?
Podejrzewam że nikt z was nie chciałby słyszeć jęku umierającego psa w rowie który zginął przez pirata drogowego.
Gdyby kierowca jechał 60 km/h mniej pies by żył.
Popatrzcie na tego psa i zastanówcie się czy nie powinniście zdjąć nogi z gazu? Gdyby to był człowiek?
Wiadomo, że jak w przysłowiu, każdy kij ma dwa końce, w każdym problemie, można dopatrzeć się kilku racji. Piraci drogowi to zmora polskich dróg, natomiast problem bezpańskich, wałęsających się psów to temat, którym też warto się zainteresować. Czy poziom bezpieczeństwa na drodze wzrósłby, gdyby pojawiły się przy niej chodniki i przeszkody ograniczające prędkość? Odpowiedzi, na te pytania, na pewno oczekują mieszkańcy.
(witek271)
Napisz komentarz
Komentarze