Gorlicka legenda głosi, że kobieta o imieniu Tereska uratowała Gorlice od najazdu Tatarów upijając ich i brutalnie mordując obcinając głowy. No może jedno jest wszakże pewne - Tereska to silna osobowość.
Gdy tuż po godzinie 8 rano przybyła na Dworzysko wydawało się, że jej postawienie to tylko kilka precyzyjnych manewrów wykonanych przy pomocy zaadoptowanej na podnośnik koparki.
Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie odmienna.
Tereska stawiała bardzo silny opór, tak jakby uznała, że Dworzysko to nie jej miejsce, że powinna stać na Rynku. Długo musiała być „namawiana” do zajęcia pozycji pionowej. W akcie „desperacji” Treska postanowiła zniszczyć przygotowane dla niej miejsce. Zawijając spódnicą rozsypała część gustownie ułożonych otoczaków.
Proces ustawiania trwał ponad godzinę, łagodna perswazja, ale też i ostrzejsze słowa w końcu przekonały Tereskę, że Dworzysko będzie dla nie dobrym miejscem. Można też sądzić, że duży wpływ na „decyzję” Tereski mieli obserwujący całe wydarzenie mieszkańcy Gorlic. W trakcie całego wydarzenia można było też się przekonać o prawdziwości porzekadła o pańskim oku co to konia tuczy, choć w tym akurat przypadku „pańskie oko” w osobie burmistrza Fugla niekoniecznie tuczyło, co swoją uwagą wpływało na Tereskę. Tuż po przybyciu burmistrza na Dworzysko Tereska stanęła posłusznie w przeznaczonym dla niej miejscu.
Od dziś Tereska Kosibianka dumnie stać będzie wyższa o 25 centymetrów, w nowej szacie, lśniąca i jak nowa.
Tak zupełnie przy okazji do legend miejskich można będzie zaliczyć „fakt” jakoby pomnik Tereski był odlewem z brązu. To niestety nieprawda, ten monumencik to odlew żeliwny, pusty w środku aż do wysokości biustu.
(lek)
{jcomments on}
Napisz komentarz
Komentarze