Strach pomyśleć, co usłyszy się na Sienkiewicza jeśli piłkarze zaliczać będą kolejne kompromitujące wyniki, zamiast tegorocznego hitu piłkarskich aren: „Ole to my kibole”. Póki co wyniki drużyny z Gorlic są dramatyczne. Porażki 1:8 z Grybowem, 1:4 z Kobylanką, 1:3 po karnych w spotkaniu pucharowym z LKS Wójtowa. Na pocieszenie zostaje chyba tylko wygrana 2:1 z LKS Uście Gorlickie.
Z finansami też nie jest wesoło. Komornik z konta klubu ściąga zobowiązania wobec byłego piłkarza (w mediach pojawiła się informacja o kwocie 20 tyś. zł). Zapewne w kolejce po zaległości zgłosi się wkrótce ZUS i urząd skarbowy. Ponoć po stronie "winien" w klubowym bilansie widnieje kwota zbliżona do 150 tysięcy złotych.
Tak naprawdę do mieszkańców Gorlic może wkrótce dotrzeć brutalny fakt, że większość finansów klubu (jeśli nie wszystko) to środki z budżetu miasta. Żadną tajemnicą nie jest, że miasto w ostatnich latach pompuje niebagatelne kwoty w reanimację klubu i trudno dopatrzyć się jakichś pozytywnych efektów. Po szybkim awansie do III ligi, zaliczono dwa dość szybkie spadki i klub wylądował w okręgówce, czyli chyba V lidze.
Skoro lokalna "kopana" zawsze była numer 1 wśród beneficjantów lokalnego budżetu, to skąd te problemy finansowe? Czyżby była to chęć zaistnienia na salonach piłkarskich i niepotrzebne pompowanie powietrza w "balon ambicji" lokalnych działaczy, który w każdym momencie mógł pęknąć? Chyba chciano wziąć przykład z sąsiednich Stróż, tyle tylko, że tam to zafunkcjonowało i dziś przyjeżdżają tam pierwszoligowe ekipy.
Choć i tam "balon" senatora Koguta, może kiedyś pęknąć i to z jeszcze większym hukiem. Wokół klubu ze Stróż atmosfera również jest nieciekawa. Korupcja, posądzenia o defraudacje środków z PFRON, które są w dalszym ciągu wyjaśniane.
Może GKS powinien zniknąć, może powinniśmy pozwolić na jego likwidację? W Gorlicach jednak są jeszcze zespoły młodzieżowe (to właśnie na ich działalność łożone są środki z budżetu miasta) i to jest chyba jedyny argument, który przemawia za tym by tego „gorlickiego titanica” ratować po raz ostatni. Kto miałby tego dokonać?
Przyjęło się mówić, że jak trwoga to do… Burmistrza. Miasto nie uchyli się przecież przed ratowaniem klubu o tak długich tradycjach. Jest oczywiście jeden warunek - musi nastąpić głęboka restrukturyzacja działania GKS'u, tak by miasto mogło otrzymać gwarancje, że klub nie wpadnie w spiralę zadłużenia.
Historia lokalnego sportu pokazała, że z kryzysu można wyjść. Dlaczego też i nie miałoby się tak stać teraz?
Kilka lat temu, kiedy lokalny klub koszykarski, popadł w duże problemy finansowe, działacze podjęli wtedy bardzo trudną decyzję – likwidację zespołu seniorów, który występował na szczeblu II ligi mężczyzn. Drastycznie rozwiązanie z czasem pozwoliło klubowi wyjść na prostą.
Czas pokaże jakie będą dalsze losy klubu piłkarskiego, trzeba jednak pamiętać, że miasto oprócz piłki nożnej, żyje też dyscyplinami halowymi.
Koszykówka funkcjonuje nadal, nie straciła zainteresowania kibiców. Po okresie problemów finansowych, trwają starania o powrót do gry na szczeblu centralnym. Oparcie gry o własnych wychowanków i młodych zawodników z okolicznych klubów przynosi efekty. Oczywiście gra w II lidze to też spore kwoty, lecz są one na poziomie aktualnego zadłużenia klubu piłkarskiego. Zyski promocyjne z koszykówki nie są zapewne mniejsze. Mamy przecież w Gorlicach długoletnie tradycje koszykarskie.
Siatkówka to też dyscyplina, która przyciąga do hali sportowej rzesze wiernych jej widzów, a jej rozwój jest stabilny, bez megalomańskich fajerwerków i przesadnego wyciągania ręki po publiczne pieniądze.
Dla zagorzałych fanów, piłka nożna stanowi jednak coś więcej aniżeli tylko sport, jest swoistą sferą sacrum. Nie bez powodu futbol bywa nazywany religią XXI wieku czy czwartą wielką religią świata. W Gorlicach ta „religia” ma wielu zagorzałych wyznawców. Ostanie jednak czasy to dla nich czas „wielkiego postu”. Klub zaistniał w ogólnopolskich mediach, lecz nie był to dla kibiców miły moment. Zamieszanie związane z piłkarzem z Senegalu nie poprawiło wizerunku klubu. Historia, która oburzyła nie tylko kibiców, przecierających oczy ze zdumienia, ale także przeciętnego Kowalskiego, który de facto nie musi interesować się sportem. Późniejsze wydarzenia to efekt domina, kolejne błędne decyzje i zadłużanie klubu.
Czy mieszkańcy Gorlic będą musieli dalej płacić za błędy innych i dawać kolejne kredyty zaufania działaczom piłkarskim? Jeśli spojrzymy na radość dzieciaków grających w piłkę w młodzieżowych i dziecięcych drużynach GKS-u wypada powiedzieć TAK, ale tylko dla nich, nie dla pseudo-działaczy, najemników za kasę. Potrzebna jest rzetelna kontrola oraz rozliczenie działaczy, którzy dopuścili do obecnej sytuacji. W przeciwnym wypadku grozi nam powtórka z rozrywki, a to nie będzie nawet zabawne.
(bp)
Napisz komentarz
Komentarze