Do rzeczy więc. 28 września, wieczorem, o 18:30 ciemno już było, więc wieczór jak najbardziej jest tu uzasadniony, w salce, bo salka to jest, a nie sala Młodzieżowego Domu Kultury odbył się koncert. Koncert który miał być pożegnaniem wspominanego już lata. Salka MDK nabiła się po brzegi osobami, które chciały w atmosferze smutku i zadumy pożegnać odchodzące gdzieś tam na południe lato.
I co?
I na początek zobaczyliśmy na scenie Chór Zoria. Pierwsze wrażenie było dobre, ciemne stroje, przytłumione światło, wszyscy nastawili się na przywoływanie wspomnień, na nostalgię i zadumę. Tak, nastawili się, ale to nastawienie jakby nie dotarło do chóru. Dyrygująca nim założycielka, pani Anna Dubec zdawała się zupełnie nie zwracać uwagi na nastawienie. Cała była jakby letnią burzą, dynamiczną i piękną, niosąca w sobie oczyszczający powiew świeżości, energetyzujący otoczenie. Chórzyści ze swoją naturalną muzykalnością idealnie wpasowali się w atmosferę oszustwa. Zamiast smętnie zawodzić, że lato już odchodzi, radośnie śpiewali, a na ich twarzach widoczna była radość.
Radość życia, radość bycia, radość istnienia.
Pieśni łemkowskie i pogórzańskie zamiast nostalgizować i zasmucać wywoływały w słuchaczach zupełnie inne uczucia. Zoria wprowadziła słuchaczy w dziwaczny, biorąc pod uwagę zaplanowane pożegnanie, stan rozanielenia wręcz.
Tuż po tym, jak chór wykonał utwór na bis, na scence, bo to scenka jest a nie scena, pojawił się główny winowajca i koordynator tej oszukańczej prowokacji. Dyrektor MDK, Tomasz Kubala. Pojawił się, by mętnie tłumaczyć, że ktoś tam przebierać się musi, że minut trochę minąć musi. Noooooo, oszustwo jakby się powiększało, pęczniało i narastało. Gdy minut kilka minęło na scenkę weszło jak gdyby nigdy nic kilka osób. Weszli sobie i się przedstawili.
Burjan się nazywamy – bo faktycznie to folkowa formacja Burjan była.
Widzowie odetchnęli z ulgą. Folk, czyli będzie przynudzanie, może jeszcze uda się uratować coś z atmosfery pożegnania, może poczujemy się jak na dworcu, gdy rusza pociąg, a my machając chusteczką żegnamy kogoś bliskiego.
Nadzieje widzów okazały się dla zespołu nic nie warte. Dostaliśmy kolejną porcję niczym nie skrępowanej energii.
Powstały w 2008 roku zespół tworzą Justyna Nowak, Anna Gambal, Justyna Rotko, Rafał Fudala, Piotr Szydłowski, Szymon Chrobak oraz inicjator powstania formacji Marek Rotko. Inspiracją zespołu jest głównie muzyka łemkowska, ze względu na miejsce zamieszkania jego członków - Beskid Niski, gdzie przeplatają się ze sobą kultury Łemków, Ukraińców, Żydów, Pogórzan. W trakcie „oszukańczego” koncertu w MDK Burjan wykonywał piosenki z wielu zakątków szeroko rozumianej słowiańszczyzny. Od Czech po Chorwację, a wszystkie w autorskich aranżacjach.
Gdy widzowie opuszczali budynek, w którym mieści się MDK, była już wczesna noc. Jeszcze co poniektórym wydawało się, że po nocy nastanie mglisty szary jesienny dzień, że spokojnie popadniemy sobie w jesienną depresję, że za zespołem Kury zanucimy sobie frazę z ich piosenki o znamiennym tytule „Jesienna deprecha”.
Ale wstał ranek, na niebie złociło się słońce i ni jak do okoliczności przyrody nie pasowało „mam znowu doła, znów pragnę śmierci, wracają stare lęki i nie mogę w nocy spać”.
Zoria i Burjan skutecznie przegoniły jakiekolwiek symptomy depresyjnych myśli. Zostaliśmy skutecznie oszukani i koniec końców chwała za to Tomkowi Kubali i artystom z zespołów, które uczestniczyły w tym koncercie.
(lek)
Napisz komentarz
Komentarze