GKPS Gorlice - Janina Libiąż 0:3 (21:25,22:25,15:25)
GKPS: Puścizna, Bedus, Maniak, Jurczak, Gunia, Krupczak, Kaszyk, Szpyrka, Michałowski, Róż, Góra, Nikiel, trener: Krzysztof Kozłowski
Janina: Świerzowicz, Wędzicha, Szopa, Matyja, Szyszka, Książek, Topa, Urbaniak, Kędziora, Luboń, trener: M. Drabik
Mecz sędziowali : Janusz Wojdyła, Rafał Liana, sekretarz Natalia Apola
Pierwszy set rozpoczął się od trzech wygranych piłek przez GKPS. Gospodarze kontrolowali grę przy siatce. Przewagę utrzymywali do dziesiątego punktu rozgrywki. W tym fragmencie gry udało się gorliczanom ustawić kilka skutecznych, przekonujących bloków a także świetnie atakować. To pozwoliło na kilku puktową przewagę, którą zespół Libiąża zdąłał zniwelować. Wyrównana walka trwała do wyniku 18:18. Decydującym elementem końcówki seta okazało się być przyjęcie, które zawiodło przy zagrywkach Pawła Książka. Zawodnik Janiny stawał zaraz przy ścianie bieckiej hali i swoimi szybującymi serwisami zbombardował przyjmujących GKPS-u.
Druga partia rozpoczęła się podobnie jak pierwsza. Dominowali Gorliczanie, dzięki efektownym i skutecznym atakom tercetu Bartków Szpyrki, Niemca oraz Kaszyka. W obronie wieloma karkołomnymi obronami popisał się libero Przemek Nikiel. Niestety znów wypracowaną przewagę GKPS stracił. Gra wyrównała się i żadnej ze stron nie udawało się zdobyć większej przewagi. Do czasu... Końcówka zdecydowanie dla Janiny, gdzie pierwsze skrzypce zagrał rozgrywający tej drużyny, Maciej Matyja, któremu udawało się rozrzucać piłki zawodnikom efektywnie punktującym. Niedokładny odbiór nie pozwalał naszemu rozgrywającemu Maćkowi Guni, tak dobrze rozgrywać, przez co atakujących zatrzymywał blok zawodników gości. Cztery punkty z rzędu dla Janiny Libiąż i set dla tejże.
Do trzeciego seta gospodarze podeszli z taką determinacją, że po kilku minutach wydawało się, że zmiotą przeciwników z parkietu. Wynik 4:0 nie pozostawiał złudzeń. Znów gospodarze rządzili. Niestety miłe złego początki. Libiążanie doszli GKPS i od stanu 8:8, zaczęli budować przewagę, która najpierw osiągnęła 3 pkt (8:11), by za chwilę urosnać do 6 pkt (13:19). Było po meczu... Podłamani Gorliczanie nie podjęli już walki. Ponieśli pierwszą porażkę na własnym parkiecie w tym sezonie.
Zabrakło doświadczenia i umiejętności walki w decydujących piłkach. Młody zespół Krzysztofa Kozłowskiego musi się jeszcze wiele nauczyć i ograć w ligowych potyczkach. Pocieszającym jest to fakt, iż jest na dobrej drodze, by to osiągnąć.
(tes)
Napisz komentarz
Komentarze