Ekstrim Gorlice - Sandecja Nowy Sącz 0:3 (17:25, 21:25, 17:25)
Ekstrim: Magdalena Rakoczy, Anna Sarkowicz, Sylwia Pałys, Kinga Wójtowicz, Patrycja Gądek, Kinga Liszka, Urszula Piechota, Magdalena Dynarowicz, Angelika Szura, Oliwia Królikowska
Sandecja: K. Kołbon, M. Rylewicz, A. Wójsik, B. Bogacz, K. Łukasik, P. Dyrek, E. Nawieśniak, A. Szczygieł, A. Postrożny, M. Studzińska, trener: Łukasz Mężyk
Zawody sędziowali Honorata Dembska, Janusz Wojdyła, sekretarz Hanna Wojdyła
Pierwszy set rozpoczął się od prowadzenia 3:0 dla Ekstrimu. Dziewczyny podeszły do gry z animuszem i werwą. Trener sądeczanek zaraz poprosił o czas. Gospodynie nie odpuszczały i utrzymywały prowadzenie do stanu 7:4. Zadecydowało o tym złe przyjęcie przyjezdnych, po których rozgrywająca nie miała możliwości skutecznego rozegrania piłki do ataku. Od tego momentu uaktywniła się skrzydłowa Sandecji Ewelina Dyrek, która raz po raz nękała skutecznymi atakami. Od stanu 7:7 do 14:14 akcje naprzemiennie kończył raz Ekstrim, raz Sandecja. Drużyny nie ustrzegły się też wielu błędów w zagrywce. Od tego momentu Sandecja zaczęła zdobywać przewagę a Ekstrim zupełnie odpuścił. W grę gorliczanek wkradł się chaos, popełniły wiele niewymuszonych błędów i przestały bronić. Na domiar złego grająca z piątką Beata Bogacz upatrzyła sobie słabo dysponowaną tego dnia Sylwię Pałys i kierowała na nią zagrywki. Sylwia nie radziła sobie z odbiorem a przy jednym z rozcięła sobie rękę. Sędzia przerwał grę, kontuzjowaną Pałys zmieniła Dynarowicz. I tu ku mojemu zaskoczeniu trener Ekstrimu zamiast motywować zawodniczki, opatrywał krwawiącą dłoń zawodniczki. Czy nie było to zajęcie dla pielęgniarki? Ekstrim grał stojąc, brak obrony, brak ataku, brak motywacji. Seta zakończyło mocne zbicie po prostej Eweliny Nawieśniak.
Drugi set był bardzo podobny do pierwszego, z małą różnicą momentu odejścia Sandecji. Ekstrim prowadził 9:5, by za kilka chwil przegrywać 12:18. To na co było jeszcze stać gorliczanki to zryw i doprowadzenie do wyniku 20:21, dobrą zmianę dała znów Dynarowicz (za Pałys). Skuteczna i żywiołowa jak zawsze Patrycja Gądek, która nie odpuszczała ręki przy każdym ataku. Trener Sandecji za szybko uwierzył w to, że set jest wygrany, wprowadzając zmienniczki. W momencie, gdy wynik był zagrożony na parkiet wróciły zawodniczki z podstawowego składu. O końcowym wyniku 21:25 zadecydowały na spółkę świetnie punktujące tego dnia Anna Postroży i wspomniana wcześniej Ewelina Dyrek. Eksrtim znów odpuścił końcówkę seta.
Ostatni set był kulminacją błędów w rozegraniu i organizacji gry Ekstrimu. Od początku znacznie prowadziła Sandecja i zanosiło się na pogrom (10:21). Honor w tej partii gry uratowała postawa wcześniej już wspominanych Dynarowicz i Gądek. Nie było dla nich straconych piłek w obronie a w ataku nie oszczędzały rąk, obijając niemiłosiernie czasem i nawet potrójny blok sądeczanek. Dzięki nim gospodynie zdobyły 17 pkt w tym secie.
Na zakończenie chciałbym podsumować grę obu zespołów. O porażce gorliczanek zadecydowała marna motywacja zawodniczek, które nie wierzyły w powodzenie swoich poczynań, brak im było wiary i wigoru. Oprócz wspomnianych Gądek i Dynarowicz, reszta zespołu zbyt mało zaangażowała się w grę. W przyjęciu można pochwalić tylko libero Angelikę Szurę . Na tle całego zespołu najlepiej wypadła Patrycja Gądek, która dwoiła się i troiła, ale sama meczu wygrać nie mogła. Gra obronna też pozostawiała wiele do życzenia. Blok poza nielicznymi przypadkami był mocno spóźniony, asekuracji zupełnie brak a odbiór na wysokości parkietu z góry skazany był na niepowodzenie, Ekstrim nie podbijał dolnych piłkek w ogóle. A Sandecja? Nie zachwyciła niczym specjalnym, rozegrała poprawny mecz i wykorzystała te szanse, które Ekstrim jej sprezentował. To w zupełności wystarczyło by pokonać zespół bez wiary.
Czy jeszcze długo postawę drużyny będziemy tłumaczyć młodym wiekiem i brakiem doświadczenia?
(tes)
Napisz komentarz
Komentarze