Śledztwo w sprawie rzekomych przekrętów w Glimarze ruszyło w 2005 roku, po ogłoszeniu upadłości gorlickiej rafinerii. Rozrosło się do ogromnych rozmiarów. Wątki dotyczące budowy nowoczesnej, wartej setki milionów złotych, instalacji Hydrokompleksu, która miała zapewnić Glimarowi świetlaną przyszłość, a zdaniem wielu doprowadziła go do bankructwa, przejęła Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu (trwa proces sądowy). Pozostałe kwestie badał słynny, kierowany przez prok. Marka Wełnę, zespół ds. afery paliwowej z krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej (PA). Rok później, w maju 2006 roku, wiceszef PA Ryszard Tłuczkiewicz informował o postawieniu zarzutów trzem prezesom Glimaru i siedmiu menedżerom firm współpracujących.
Prokuratura dowodziła, że zarząd Glimaru zawierał umowy z zewnętrznymi firmami, żeby im płacić za "fikcyjne usługi akwizycyjne" i wyprowadzał w ten sposób pieniądze. Szefowie rafinerii mieli też sprzedawać różnym podmiotom paliwa po zaniżonych cenach. Efektem miało być ponad 8 mln zł strat.
Akt oskarżenia skierował trzy lata temu do Sądu Okręgowego w Nowym Sączu prok. Mirosław Kozioł z krakowskiej Prokuratury Okręgowej. oparto go na opinii biegłego ds. finansów Emila Antoniszyna, profesora Uniwersytetu Opolskiego. Przesłuchanie biegłego – rok temu – zakończyło się jednak dla oskarżyciela katastrofą: opinia została obalona jako błędna i niewiarygodna. Zamówiono inną. I – po ośmiu miesiącach – nowi biegli doszli do diametralnie innych wniosków niż Antoniszyn: wynajmując zewnętrzne spółki oskarżeni działali na korzyść Glimaru, pozyskując nowych odbiorców, zwiększając sprzedaż i zyski.
opracował: BP
źródło: PAP, Onet.pl, Dziennik Polski
Napisz komentarz
Komentarze