Już nie tylko korony drzew czy stare dziuple są miejscem, w którym osiedlają się owady. Ze strażackich statystyk jasno wynika, że szerszenie i osy nie pogardzą również podbitką czy dziurą w elewacji, w której, na początku niezauważenie, powstaje bania. I nagle okazuje się, że w salonie mamy kilkadziesiąt owadów albo że przejście od domu do samochodu może grozić użądleniem.
Strażacy reagują zawsze wtedy, gdy zagrożone jest życie lub zdrowie mieszkańców Gorlickiego. Nie są w stanie odpowiedzieć na każde wezwanie – usunięcie szerszeni w ogrodzie czy stodole trzeba będzie zlecić wyspecjalizowanej filmie. Wyjazd wozu bojowego to niemały koszt (600 złotych), więc zgłaszając strażakom „bzyczącą” interwencję trzeba liczyć się tym, że będziemy musieli odpowiedzieć na kilka pytań.
Od początku roku druhowie z okolicznych OSP i strażacy z gorlickiej JRG wyjeżdżali już 176 razy do usuwania gniazd owadów. A to na pewno nie koniec takich interwencji, bo przecież jesteśmy dopiero na półmetku wakacji.
Napisz komentarz
Komentarze