Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Sklep z artykułami elektrycznymi: oświetlenie LED, kable i przewody, gniazda i łączniki, rozdzielnice, telewizja przemysłowa, alarmy, aparatura modułowa. Hurtownia. Znakomita jakość w najlepszej cenie! ;)
ReklamaZapraszamy do zakupów u wiodącego sprzedawcy rowerów elektrycznych - Iwo Bike w Gorlicach
Reklama Zapraszamy na zakupy do Delikatesów Szubryt w Gorlicach przy ul. Kościuszki

CZARNE RECENZJE - Molestowana kobieta tak nie powinna…

Podziel się
Oceń

 Nie zliczę, ile razy poprawiałam tę recenzję przed publikacją. Bo może nie wypada. Może nie wolno tak mocno pisać. Może nie trzeba… bo przecież w Gorlicach nie molestują małych dziewczynek… może… Halszka jest ofiarą. Ale bezczelnie i wbrew konwenansom żyje jak normalny człowiek. Stara się przynajmniej. Mówi o swoim problemie. Głośno. Napisała ważną dla wielu książkę. Dziś udziela wywiadów, pokazuje się w telewizji. Krytykuje, mówi wprost o cierpieniu. Ostrzega. Ci, którzy ją znają przestali, już wyzbyli się mgiełki współczucia, która wpisana jest w rolę ofiary Kato-taty. Przecież Halszka flirtuje z mężczyznami, prosi regularnie o pomoc, wysłuchanie i nie wstydzi się pokazać publicznie. Jest bezwstydna wobec własnej przeszłości. Jakby jej nie pamiętała.

 

Bo przecież mogła się oprzeć. Mogła odmówić. Mogła odrzucić dłoń, która wędrowała po zakazanych sferach jej ciała.

No bo co z tego, że miała wtedy trzy… może cztery lata?

Nie ma większej zbrodni, niż przemoc seksualna na dziecku. Nie bez powodu licznych przestępców o pedofilskich konotacjach zabijają

współwięźniowie. Krzywdzenie człowieka, kiedy wchodzi dopiero w życie, jest zbrodnią niewybaczalną, nawet wśród osób z tzw. marginesu społecznego. Niewyobrażalna wydaje się sytuacja, w której nasze senne Gorlice zostają podniesione na równe nogi właśnie z powodu takiego skandalu.

Bo nasz sąsiad, kolega, znajomy z pracy, czy człowiek zawsze robiący tu zakupy… molestował. Może współżył. Może zgwałcił.

W naszym mieście nie gwałci się małych dziewczynek.

Jak dobrze byłoby powiedzieć taką rzecz wprost, z przekonaniem i pewnością.

Ale tej pewności nie ma nikt, nigdy.

Złych ojców nie brak, nawet u nas. Może ich nie znamy, może nie wiemy co robią.

Zamknięte drzwi domów nie odstraszają nas. Są raczej synonimem pewnej wartości, którą jest świętość rodziny i intymność relacji między jej członkami,. Nawet najlepszy przyjaciel pozostaje poza pewną sferą tej bliskości. Jest to normalne i dobre, bo dzięki temu rodzina ma nadal swoją wartość: niezaprzeczalną i prawdziwie świętą, chyba, że…

Chyba, że traci tę świętość przez bezrozumne zwierzę, które nie zginęło w człowieku w czasie ewolucji gatunku.

Gorzkie słowa, które poprzedzają refleksję nad książką, którą jest „Morkadełko”, są niewątpliwie efektem mojego bardzo głębokiego

przekonania, że istnieją relacje, które niepodważalnie pozostają synonimem bezpieczeństwa i spokoju. Mam szczęście obcować z takim małym, codziennym rodzinnym szczęściem na co dzień. Nie jestem w stanie przekroczyć granicy pewnego wyobrażenia o tym, jak dobra rodzina powinna funkcjonować. Nie wyobrażam sobie łamania pewnych konwenansów, pewnych tradycji, a przede wszystkim pewnych modelowych elementów kształtujących życie rodzinne. Do dziś Gorlice latem pachną trawami, kwiatami sadzonymi przez Was w przepysznych ogrodach, owocami, które sami pielęgnujecie. Zapachy przywodzą na myśl wiele dobrych wspomnień.

 

Wchodząc do „Mokradełka” poczułam jednak, że lepkie, gęste powietrze, które je spowija przesiąknęło historią zła. Oprawca nie żyje od dawna, a jego historia opowiedziana bez patosu przez córkę wstrząsnęła. „Kato-tata” podniósł problem molestowania seksualnego dziewczynki przez jej ojca, próbę odnalezienia się w świecie, który od początku nie mógł być normalny. Małe miasteczko, w którym ją odnaleziono nie daje zgody na taką spowiedź, jakiej dokonała Halszka Opfer: ofiara molestowania, która opowiedziała swoją historię.

„Mokradełko” to akt desakralizacji ofiary. Akt poznania człowieka i ludzi. Próba odnalezienia odpowiedzi na pytanie o to, dlaczego współczucie ma swoje granice, a umarłych nie należy sądzić do końca źle: choćby byli bestiami. Strach pomyśleć, ile osób nam najbliższych musiało zapomnieć i zagrzebać w cieniu wspomnienia, które dzielą z Halszką.. Może tylko po to, by nikt nie pytał, nikt nie wzbudzał w nich wstydu i upokorzenia.

A Halszka podjęła decyzję, by być ze skały… i zapraszać kolejne strumienie ludzkiego współczucia, by od nowa wypłukiwały z niej te najgłębsze wspomnienia.

Czy wypada..?

Ksiązka „Mokradełko” jest spacerem po małym miasteczku, które stara się zaakceptować Halszkę z cała jej historią. Mimo znaczącego współczucia, jakie już jej okazano. po pewnym czasie pokłady współczucia są na wykończeniu. Nawet najbardziej cierpliwi sąsiedzi w

końcu przestają reagować. Czy wynika to rzeczywiście z nieustannego powracania w rozmowach z Halszką do newralgicznego tematu? Czy może chodzi o etykietkę, jaką sama sobie przypięła i której już nigdy się nie pozbędzie? Może właśnie świadomość jej przeszłości zawsze staje przed jej imieniem?

Bo jakże taka kobieta może wejść w relacje z mężczyzną? Może wyjść za mąż i w końcu…może znaleźć sobie kochanka?! Halszka wydaje się być ofiarą zaprzeczającą społecznie akceptowalnemu modelowi ofiary. Gdyby żyła cicho, w odosobnieniu i samotnie – wtedy zapewne nie musiałaby być taka nieznośnie otwarta na innych ludzi. Ta jej normalność drażni. Nie pozwala się pogodzić z tym, że mieszka przy nas… jakby nigdy nic…

 

Nie sposób wyobrazić sobie takiej osoby w naszym środowisku. W Gorlicach łatwo jednak wskazać osoby charakterystyczne i mówić: to ten co się upija, to ta nienormalna, to ten dziwak. Nie ponosimy z tego tytułu żadnych konsekwencji, ani nie musimy się interesować ich życiem. Gdyby jednak ten dziwak zapukał do nas kiedyś i poprosił o pomoc w naprawie drzwi, czy w ogrodzie pewnie byłoby nam ciężko przełamać się i zwyczajnie: pomóc. Trudno też przyznać wprost, że chociaż jest to nasz sąsiad, to sami raczej nie pójdziemy tam i nie zapytamy, czy czegoś mu nie brak. Bo jest dziwakiem. Bo inni mieszkają bliżej. Bo nie mówi na głos o swoim problemie. Bo to nie Boże Narodzenie…

Naznaczenie nie znika nigdy. Nasz lokalny dziwak pozostaje człowiekiem. Nie sposób jednak pomyśleć, że kiedyś wystąpi w telewizji i opowie straszliwą historię, która go „ usprawiedliwi” z dziwactwa. Miejmy nadzieję, że taki ciężki obuch nie czeka, by nas wkrótce uderzyć w głowę. Mokradełko istnieje naprawdę. I Halszka Opfer także istnieje. Istnieją tysiące innych kobiet i mężczyzn, które noszą w sercu tragedie domowe. Może nie możemy zmienić historii ich życia, mamy jednak realny wpływ na to, by za naszą przyczyną, czy przez nasza obojętność nie narodziła się nowa krzywda.

 Mak


 

„Mokradełko” – Katarzyna Surmiak – Domańska

Wyd. Czarne, 2012

Stron 144

Książka dostępna w Miejskiej bibliotece Publicznej w Gorlicach

 


Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaAQUAPLAST - rynny, pokrycia dachowe
AKTUALNOŚCI
Reklama
ReklamaSądecka Jesień Kulturalna 2024 - 6 września - 6 października 2024
ReklamaAgencja Detektywistyczna „Biuro Bezpieczeństwa SPECTRUM – detektyw NOWICKI” zaprasza! GORLICE, ul. Michalusa 22
Reklama
ReklamaAUTO-GAZ NIKODEM GROŃ - montaż samochodowych instalacji LPG - benzyna, diesel