Kolejne strony nakładają na siebie kolejne elementy całego życia kobiety, która pragnąc szczęścia swoich dzieci gotowa jest na wszystko. Takie wielkie zdanie nie przystaje jednak do warunków, w których żyje. Mając pod swoją opieką wnuka ( którego córka porzuciła dla jednej ze swoich kolejnych miłosnych przygód), stara się zarabiać pieniądze jako poetka. Wybór takiego życia nawet dla nas wydaje się być dość karkołomnym. Cóż jednak może zdziałać w trudnej moskiewskiej rzeczywistości kobieta, która zaufała do końca swojej miłości? Zakochała się w archeologu, dała mu dwójkę dzieci, z których mężczyzna dość łatwo zrezygnował. I tak pozostała na świecie: samotna, dość jeszcze ładna, ale już bardzo zmęczona.
Nie przestaje jednak walczyć: nie o siebie, ale o lepsze jutro dla swoich dorosłych dzieci. Tytułowa noc przenika jej życie: po co słońce, po co dzień, po co światło? Skoro w domu nieustannie brakuje jedzenia, a ukochany wnuk potrzebuje tak wiele.
Dni mijają w odliczaniu na powrót z więzienia najukochańszego syna. Dziecko, jakim był, nadal wygrywa w jej wyobraźni: nie był, nie jest i nigdy nie będzie w oczach matki kryminalistą. Zawsze pozostanie najbliższym sercu. Bliskim niewinności, prawie doskonałym: najlepszym z synów.
Jego wulgarność, przekleństwa i wyzwiska nie wytrącają matki z równowagi. Prostytutki przyprowadzone do domu, ani pieniądze, których nieustannie się domaga także za każdym razem, są otaczane przez słowotok usprawiedliwienia, wyrozumiałości i matczynej cierpliwości.
Ile kobieta może jeszcze znieść?
Jeszcze wiele!
Jest przez życie nieustannie wykuwana, hartowana i obijana: jakby miała stać się najlepszym ze znanych nam metali. Jakby wykuwał w niej ktoś najtrwalszy z mieczy: tak, jakby miała już niedługo, już lada dzień wygrać na loterii, zapomnieć o zmartwieniach, odegnać smutki.
Dramat jednak trwa. Codzienna walka o życie to przede wszystkim głód, którego nie zaspokaja. Córka przelotnie odwiedzająca i pomieszkująca u niej z (tymczasowym) mężem, znów będzie miała dziecko. Nie wiadomo, dokąd zmierza i kiedy znów porzuci swe dzieci, by uciec z nieznajomym mężczyzną. Jakże bolą kolejne słowa, które matka odnalazła w jej pamiętniku. Obraz poszukiwania, zagubienia, braku nadziei na życie inne, niż od zmierzchu do świtu.
A i dożywająca swych dni matka bohaterki, nie umniejsza jej cierpienia. Chora psychicznie zostaje oddana do szpitala: brak sił, brak środków, brak nadziei.
Cały obraz kobiety, rysujący się na kartach opowieści „Jest noc”, to niemal niemożliwa historia o rodzinie rozbitej i matce, która w potoku łez próbuje za wszelką cenę powiązać wszystko razem. Szuka fragmentów sznurka, nici, wiąże supły na dawno pourywanych już żyłkach, próbuje: niezdarnie i niezręcznie, ale pozbierać życie swych najbliższych w całość.
Cała układanka nieustannie się jednak rozsypuje.
Dzieci są już dorosłe, a matkę traktują tylko jak przystanek w swoim własnym życiu. Jeden z wielu. Niekoniecznie znaczący. Wychodzą i wracają do niej w chwilach załamania, dramatu, szybko zapominają i uciekają. Bez słowa.
Ciemna, i gęsta jest noc, która spowija umysł bohaterki.
Koi swój ból, a jednocześnie nie traci nadziei na to, że życie jeszcze nie skończone i dzieci też już niebawem powrócą i wszystko się zmieni. Chociaż jeszcze nie dziś, nie jutro.
Opowieść „Jest noc” nie należy do przyjemnych. Jest jednak opowieścią ważną. Ból i cierpienie kobiety było już opisywane na różny sposób: jako milczenie, jako impuls do działania, jako odcięcie się od świata. Nie pamiętam jednak obrazu kobiety, która z takim zaangażowaniem rzucałaby się w życie. Płakała, a jednocześnie zawsze znajdywała uśmiech dla swych dzieci. Otrzymywała od nich kolejne wyrazy odrzucenia i pogardy, a jednocześnie nie ustawała w walce o każdą chwilę z nimi.
Obraz tak heroicznej walki duchowej połączony z tak daleko idącą dramaturgią, otaczającą naszą bohaterkę, powoduje, że zaczynamy się zastanawiać: czy tę kobietę w ogóle można złamać?
Czy prawdziwą matkę cokolwiek może złamać w walce o dziecko? Choćby nawet było dorosłe, choćby samo się odcinało od jej opieki, to taka matka zawsze będzie odpowiadała miłością.
Ciekawe, czy wśród nas istnieją jeszcze Takie Kobiety? Z pewnością tak. Oby nigdy nie zostały wystawione na podobne próby…
Mak
„Jest noc” - Ludmiła Pietruszewska
Wyd. Czarne 2012
Napisz komentarz
Komentarze