Szklane znicze szybko znikają ze sklepów. Napisy wyklejane na nich ozdobnymi literami głoszą wiele haseł, które mają odwracać naszą uwagę od tego, że całość jest plastikowa i zwyczajnie brzydka. Gdzież się zapodział urok starych, ceramicznych miseczek, które, choć szybko gasły, miały jedną zaletę – powodowały, że w nocy z 1. na 2. listopada nad cmentarzem widoczna była zjawiskowa łuna?
Dzisiaj słowo „moda” określa już nawet święta takie, jak Dzień Wszystkich Świętych oraz kolejne dni, których centrum stanowi wspominanie naszych Bliskich Zmarłych.
Główna idea zanika gdzieś pod wieloma wiązankami coraz droższych kwiatów, stertami chryzantem i tonami różnokolorowych, niejednokrotnie dość kiczowatych zniczy. Próżno szukać umiaru, nawet przy takiej okazji, jak wspomnienie zmarłych.
Chęć, by się wyróżnić obejmuje nawet dekoracje cmentarne. Niewłaściwie dobrany odcień sztucznych liści powoduje, że już kilka tygodni przed 1. Listopada rozpoczyna się nerwowe poszukiwanie odpowiednich. W najlepszych kwiaciarniach nie sposób już zamówić wiązanki, bo terminy napięte.
Ci, którym estetyka grobów szczególnie leży na sercu, przygotowują zawczasu puste, szklane znicze, tak, by przyjaciele i znajomi, którzy już niedługo pochylą się nad grobem, mogli tylko włożyć do środka odpowiednie wkłady nie psując przygotowanej kolorystyki grobowca różnokolorowymi zniczami.
Pulchne chryzantemy pojawią się dopiero 1. Listopada – przecież wcześniej może ściąć je mróz. Do koszy na śmieci trafią niecały tydzień później – bo przecież trudno je utrzymać, zostaną zmrożone, czy też przewrócą się pod własnym ciężarem. Kupić chryzantemę mniej rozłożystą – kłóci się jednak przecież z intuicją – przecież to wyraz szacunku dla zmarłych, a ten powinien być ogromny.
Dobrobyt pozwala nam jednak na to wszystko. Nie ma więc co narzekać, że znicze, kwiaty i sztuczne dodatki stają się coraz droższe. Patrząc na to, jak pięknie wyglądają cmentarze w pierwszych listopadowych dniach trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że 1. Listopada zaczynamy traktować jako zakupowy trening przed Bożym Narodzeniem.
Utrzymując miejsca pochówku pięknymi, czcimy pamięć naszych zmarłych – niezależną z resztą od wyznania, czy wiary w ogóle. Jeśli jednak czynimy to na początku listopada, to staje się to niewątpliwie elementem związanym z wiarą. To nie kwiaty i ilość zniczy stanie się dla naszych bliskich przepustką do szczęścia w życiu wiecznym, ale nasza modlitwa. W przeciwnym przypadku bogate dekoracje grobów, ich mycie i czyszczenie, możemy spokojnie celebrować nawet w środku lata, kiedy ani mróz, ani wiatr nie przeszkodzą nam w porządkach, a szeroka gama dostępnych kwiatów z pewnością zaspokoi wtedy pragnienia nawet najbardziej wymagających „grobowych estetów”.
Monika Anna Kulka
Napisz komentarz
Komentarze