Po wstępnych oględzinach okazało się, że olej rozprzestrzenił się na znacznej powierzchni jeziora. Wiatr zepchnął jego gęstszą postać do zatok, a na tafli utrzymywała się cieniutka warstwa fioletowej poświaty.
- Substancje ropopochodne rozchodzą się po powierzchni wody bardzo szybko i w krótkim czasie mogą skazić znaczy obszar wody. Poza swoimi toksycznymi właściwościami oleje i ropa rozchodząc się po powierzchni odcinają dostęp tlenu co ma podstawowe znaczenie dla życia pod wodą - mówi Łukasz Kosiba, prezes koła wędkarskiego Miasto-Gorlice.
Strażnicy odnaleźli kilka padniętych ryb, już w pierwszej zatoce w oczy rzucał się okazały sandacz dosłownie oklejony olejem.
Straż pożarna przystąpiła do usuwania substancji z łodzi za pomocą specjalnych mat. Strażnicy nie odnaleźli źródła skażenia, ślad urywał się na brzegu przy ujściu rzeki Ropy do jeziora. Najprawdopodobniej to tam ktoś pozbył się oleju lub ropy, ale istnieje też możliwość że wyciekł on z jakiejś maszyny pracującej w rzece lub po niej jeżdżącej. Nie jest bowiem tajemnicą, że odcinek górnej Ropy i Zdynianka to miejsce częstych kradzieży żwiru.
foto: SSR Gorlice (Łukasz Kosiba)
źródło: gazetagorlicka.pl (Halina Gajda), ssr gorlice
Tomasz Stasiowski
Napisz komentarz
Komentarze