Król Magury od lat dba o to, by w naszym regionie nie działa się żadna krzywda zwierzętom i roślinom. Wyszukuje też dobrych ludzi po to, by bogactwo naszej krainy chronili i mądrze wykorzystywali. Z pewnością pamiętacie niedawno przytaczaną tu opowieść o Władysławie Długoszu, który jako jeden z tych właśnie wybrańców Króla, miał pomnażać tu majątek mieszkańców.
Nie wszystkim jednak taką drogę wybierał Król Magury.
Na początku XX wieku żył pewien Rosjanin. Urodził się w Sasowie, nad rzeką Mokszą. Nazwisko jego ginie w mrokach historii. Tak jak wielu mężczyzn w jego epoce, już za młodu przyuczony został do noszenia broni, a najważniejszą wyprawą miała okazać się dla niego podróż do Polski w czasie I Wojny Światowej. Był pogodnego usposobienia, jednak tak jak wielu ludzi w tamtym czasie, szybko zhardział i ignorował zarówno uczucia swoje, jak i innych ludzi. Mówiono więc o nim, że jest szorstki, niemiły, a jego zachowanie często godne potępienia.
Po wybuchu wojny nie było już jednak czasu na podobne oceny. Wojska carskie i nasz bohater szybko postępowali naprzód. tak jak wszyscy, przekonani byli o słuszności swej walki. Przedarli się przez opór niemiecki, jednak w starciu z obrońcami regionu gorlickiego byli bezsilni.
Rosjanin o którym mówi opowieść, pewnego popołudnia 1915 roku stał w okopach, gdy niespodziewanie uderzył tam strzał z moździerza. Wybuch był tak potężny, że żołnierz tracąc przytomność w ogromnym bólu, został wyrzucony w powietrze i z ogromnym pluskiem wpadł do rzeki Sękówki.
Zamroczony jeszcze dźwiękiem wystrzału i z ogromnym bólem głowy obudził się po pewnym czasie w pięknej grocie. Jej ściany skrzyły się od wspaniałych kamieni, a w powietrzu unosił się delikatny zapach oleju skalnego. Grotę rozświetlały ogniki pojawiające się i niknące w czystym powietrzu podziemnej kryjówki. Żołnierz rosyjski nie miał jeszcze pojęcia o tym, że trafił właśnie do komnaty tronowej Króla Magury.
W czasie marszu na wroga niewiele miał czasu, by podziwiać piękno tej okolicy. Krajobraz wojenny zamyka ludziom oczy na takie sprawy. Rosjanin nie mógł jednak ukryć zachwytu nad miejscem, w którym właśnie się znajdował: było tu cicho, a zawierucha wojenna nigdy tu nie dotarła. Z zadumy nad pięknem jaskimi wyrwały żołnierza kroki Króla Magury, który pojawił obok naszego bohatera.
Żołnierz wystraszył się potężnego Króla o osobliwym wyglądzie. Nie chciał jednak tego okazywać.
- Czyż nie powinienem być już martwy? - zapytał, starając się, by jego głos się nie załamywał z obawy przed władcą Magury.
- To prawda, powinieneś. - odparł Król spokojnie - Jako Król tych ziem postanowiłem jednak dać Ci szansę na to, byś nie zginął na wieki w piekielnych ogniach, ale miał szansę na odpokutowanie swoich win w służbie Beskidów.
Butny Rosjanin przeląkł się bardzo. Wiedział, że jego życie nie było najlepsze, a przyuczenie do walki z czasem pozbawiło do wielu ludzkich odruchów. Choć chciał to naprawić, I Wojna Światowa nie pozwalała zejść z niewłaściwego drogi. Z nadzieją oczekiwał więc dalszych słów Króla Magury.
- Oto co się z Tobą stanie - tłumaczył dalej władca - Przez najbliższych 100 lat przyjmiesz postać Wodnika. Twoje dłonie i stopy połącza się błonami, a skóra nabierze takich właściwości, że będziesz mógł godzinami wpław przemierzać wody tutejszych rzek. Twoim zadaniem będzie ochrona jej zasobów przed bezmyślnymi ludźmi. Otrzymasz ode mnie władzę ich karania za krzywdy wyrządzane przyrodzie i innym ludziom. Będziesz miał też możliwość nagradzania tych, którzy mądrze będą dysponować ofiarowanymi im zasobami. Jeśli dobrze będziesz mi służył, za 100 lat dane ci będzie odejść na wieczny odpoczynek. Jeśli jednak zechcesz pozostać i dalej mi wiernie służyć - także będzie Ci to dane.
- Co jeśli nie przyjmę twych warunków Królu? - duma Rosjanina nie pozwoliła mu od razu przyjąć korzystnej oferty, choć w myślach już radośnie przemierzał wody Sękówki.
- Wówczas powrócisz do chwili, w której zamroczył cię ból po wybuchu. Utoniesz w wodach Sękówki, a duszę twoją pochłoną ognie piekielne. - chłodno odpowiedział władca.
Żołnierz nie zastanawiał się więc długo. Przyjął propozycję służenia ludziom i przyrodzie. Jednym skinieniem swej ogromnej dłoni, Król Magury przemienił żołnierza w Wodnika, zwanego przez niektórych Żabusiem. Od tamtej pory przemierza on wody naszych rzek i dogląda, by także przy brzegach nie działa się ludziom i zwierzętom żadna krzywda. Historię tę powtarzają zaś Ci, którzy przyznają, że sami go spotkali i dostali pochwałę za mądre gospodarowanie darami Króla Magury.
Monika Anna Kulka
inspiracja: W. Boczoń, Klechdy gorlickie, Gorlice 1990.
Napisz komentarz
Komentarze