Alkohol bywa złym doradcą. Wielu jednak nadal nie wyobraża sobie bez niego dobrej zabawy, a to, że w napoju tym mogą czasem zamieszkiwać siły piekielne wielu przekonywało się na własnej skórze.
Tak to już było przez wieki, że na prawdziwej, dobrej wiejskiej imprezie nie mogło się obyć bez bitki. Jeśli zaś ktoś w jej czasie wyzionął ducha traktowano to jako coś co zwyczajnie "zdarza się" na takich zacnych spotkaniach. Poili się więc chłopi alkoholem, a kobiety traktowali wtedy bardzo przedmiotowo.
Niemal każda wieś miała swoich bohaterów, którzy swoja sławę budowali właśnie na takich pijackich podbojach miłosnych. Niejednokrotnie wspierali oni tę prymitywną walkę o kobietę także pojedynkami na noże, czy siekiery. Skala tych zjawisk zaczynała niepokojąco wzrastać z czasem, tak, że po kilku zabawach pochowano po kilku ich uczestników.
Nikt nie miał wątpliwości, że w okolicy grasują diabły - nienawiść, którą alkohol pobudzał w ludziach była bowiem niespotykana dotąd, a pojedynki o lokalne dziewczęta stawały się coraz brutalniejsze.
Pewnego wieczoru, gdy do spokojnej jak dotąd Ropy, na zabawę przybyła banda bitników spod Nowego Sącza rozpoczęła się istna rzeź. Mieszkańcy naszego regionu, choć chcieli uniknąć najgorszego otrzymywali kolejne razy od nabuzowanych alkoholem przyjezdnych nie mogli uniknąć zwarcia. W ostatniej chwili przed otrzymaniem - jak się spodziewano - fatalnego ciosu, jeden z mężczyzn wykrzyknął do bitników:
- Niech by was piekło pochłonęło! -
I w tej chwili przekonali się, że diabły tylko czekały na to wezwanie! Obecne w regionie od dłuższego czasu czyhały tylko na okazję, by pojmać do piekieł kolejnych potępieńców. Niedługo czekając, otworzyli piekielne bramy i zabrali ze sobą przyjezdnych rozbójników.
Nasycone tym diabły na pewien czas zniknęły z naszej okolicy. Mieszkańcy zaś, wiedząc zaś, że nie tylko diabły, ale także alkohol spowodował wiele złego w ich społecznościach, odpokutowali swoje złe czyny. Wielu rozpoczęło nawet abstynencję. Skończyły się też stare zabawy w remizach i gospodach, a spotkania zaczęto organizować w nieco mniejszych, bezpieczniejszych gronach osób. Ostateczny kres temu przyniosła II wojna Światowa, która zupełnie zmieniła postrzeganie tego co dobre i złe.
Diabły jednak nie odpuściły - powróciły szybko w nasze okolice, a z braku zabaw w "starym stylu" czyhają teraz na niebezpiecznych zakrętach i sprzyjają tym kierowcom, których wyobraźnia sięga bardzo niedaleko i zamiast dotrzeć szczęśliwie do celu chcą cieszyć się prędkością. O tragicznych skutkach takiej nieodpowiedzialności nie trzeba mówić. Dbajmy więc o to, by w tym roku żadne z kierowców nie zasilił po wypadku grona potępieńców...
Napisz komentarz
Komentarze