Działo się to jeszcze przez I Wojną Światową. Żyła wtedy w Męcinie wdowa z dwójką dzieci. Jako, że byli przyjezdnymi - uciekali przed działaniami wojennymi - trudno było im się wkupić w łaski miejscowej społeczności, z natury nieufnej, ostrożnej. Chociaż wdowa i jej dzieci starali się bardzo i ciężko pracowali, to często spotykała ich niesprawiedliwość. Stało się pewnego razu tak, że matkę dzieci posądzono o kradzież beli płótna. Jako, że oskarżającym był sam pop, miejscowi ludzie szybko podchwycili tę myśl i nieustannie uprzykrzali życie wdowie i jej dzieciom.
Sypko był młodym chłopakiem, szybko jednak zrozumiał, że to właśnie on musi zacząć pełnić rolę opiekuna swej matki. Coraz częściej wygrażał więc ludziom i chociaż nie mógł nic zrobić, w sercu nosił się z zamiarem zemsty. Był jednak zbyt młody, by ludzie przejęli się jego groźbami. Nienawiść do przyjezdnych rosła jednak z dnia na dzień, tak, że w końcu matka, bojąc się o życie Osipa zaczęła przebierać go w ubrania jego siostry, a siostrę charakteryzowała na wioskowego chłopaka, tak, by obydwoje mogli bezpiecznie się przemieszczać. Niestety, wydarzyła się tragedia. Obwiniając rodzinę Osipa o zatrucie jednej ze studni, miejscowi ludzie złapali jego siostrę i zamordowali ją. Usłyszawszy o tym nieszczęściu, zmarła także matka.
Osip został sam, a w jego sercu płonął ogień nienawiści do ludzi, którzy tak bardzo go skrzywdzili.
W obawie przez linczem uciekł w pobliskie lasy. Znalazłszy ustronne miejsce przy jednym ze strumieni gorzko zapłakał. Nie zorientował się nawet kiedy u jego boku zasiadł siwy starzec. Widząc smutek chłopca powiedział do niego:
- Wiele niesprawiedliwości spotkało cię w twoim młodym życiu i słusznie serce podpowiada ci zemstę.- rzekł.
Osip, mimo smutku i swej buńczucznej natury zdobył się szybko na spokojną odpowiedź:
- Chciałbym pomsty słusznej dla mojej matki i siostry. Jestem jednak zupełnie bezsilny.
Widząc jego szczerość i wielką krzywdę, starzec rzekł:
- Napij się wody z tego źródła. Szybko zrozumiesz, że drzemie w tobie siła, o której nie masz nawet pojęcia. -
Tak też się stało. Osip szybko przełknął kilka łyków źródlanej wody Po pierwszym łyku chłopiec nic nie poczuł. Poproszony o wyrwanie drzewa, które rosło obok niego, chłopiej nie był w stanie nawet wstrząsnąć drzewem. Po drugim łyku poczuł jednak, że coś się zmieniło. Choć nie mógł jeszcze wyrwać drzewa, to jego gałęzie się zakołysały, a liście zaczęły opadać. Po trzecim i ostatnim łyku czystej wody Sypko z łatwością wyrwał całe drzewo z ziemi.
Kiwnął na niego ponownie starzec i rzekł do niego tak:
- Otrzymałeś wielką siłę. Otrzymasz jeszcze cudowną szablę i tę oto wstęgę - tu starzec poprosił chłopca o pochylenie głowy, na której zawinął mu lnianą przepaskę - tak długo, jak nie przekroczysz prawa zemsty i nie zdejmiesz ten opaski będziesz mógł korzystać z danej ci siły. Jeśli jednak zabijesz kogokolwiek, kto nie zawinił tobie ani twojej rodzinie, zginiesz natychmiast. Pilnuj też, by nigdy nie zdejmować z głowy opaski. Tak długo jak ją będziesz nosił, śmierć cię nie dopadnie.
Tak też się stało.
Chłopiec wyruszył z powrotem do swej wsi. Odnalazł we wskazanym miejscu cudowną szablę. Następnie porwał jednego konia i wyruszył pomścić swoją rodzinę. Posłuchał starca i odwiedzał tylko tych, którzy zawinili jego rodzinie. Jak złowrogi anioł przemieszczał się po wsi, niosąc krzywdę oprawcom swojej siostry. W każdej rodzinie, która skrzywdziła jego matkę i siostrę siał zniszczenie, a bogate łupy gromadził w ukrytej jaskini. Na koniec zostawił sobie samego popa. We wsi właśnie trwało nabożeństwo. Nie zważając na nie, Sypko wjechał konno do wnętrza świątyni. Zamachnął w powietrzu szablą i w jednej chwili życie stracił ostatni z tych, którzy wyrządzili chłopakowi krzywdę - sam pop. Sypko odchodząc z miejsca wyłamał jeszcze złocone elementy ołtarza dopełniając kolekcji swych trofeów.
Ziemia poświęcona nie mogła jednak znieść grzechu, jakim była krwawa zemsta chłopaka.
Cerkiew zadrżała i zapadła się pod ziemią, a sam teren przez wiele lat nie wydawał żadnych plonów. Nawet licha trawa nie chciała tam rosnąć. Sypko zrozumiał, że siła, którą otrzymał pochodziła z samych piekieł.
Umknął szybko w lasy i tam przez długi czas krył się przed wzrokiem ludzi. Choć zemsta została dopełniona, Sypko czuł, że teraz winien jest zadośćuczynienia za krzywdy, które sam spowodował. Ponieważ od jego szabli zginęło wielu ludzi postanowił odpokutować wspierając zebranymi skarbami stukrotnie większą ilość osób. Własnym sprytem pomnażał zgromadzone skarby. Wyszukiwał nieuczciwych właścicieli ziemskich, którzy uciskali swych chłopów i wykradał bezprawnie odebrane chłopom plony. Oddawał je potem prawowitym właścicielom.
Choć chciał oddać ludziom zgromadzone trofea, złoto i skarby zebrane przez Osipa, w tajemniczy sposób się rozmnażały. Gdy więc był już pewien, że moc, którą otrzymał nie pochodziła od dobrych sił, zamknął grotę i zasypał wejście do niej i postanowił nigdy tam nie wracać.
By uczynić zadość boskim mocom spalił elementy wyłamane z cerkwi i rozpoczął długi post.
Miał świadomość, że zarówno siła, jak i złowroga szabla i cudowna opaska na głowie nie są darami od dobrych sił. Nim jednak zdążył się namyślić, co z nimi zrobić przyszła zemsta ze strony miejscowych panów, którzy wynajęli specjalne straże, które miały pojmać Osipa.
Nim chłopak zdążył cokolwiek zrobić jeden ze strażników odebrał mu szablę, drugi zaś jednym cięciem zerwał opaskę z jego głowy. Wkrótce za nią po ziemi potoczyła się głowa Osipa. wielkie było zdziwienie wszystkich, gdy odkryli, że głowa chłopaka pokryta jest złotymi włosami.
Dumni z siebie strażnicy powrócili do swych panów ogłaszając koniec buntownika i grabieżcy. Ich dumna nie trwała jednak długo. Wszyscy zostali jednak ukarani, bo ścięli głowę człowieka, o którym mówiono, że ma dostęp do ogromnych skarbów. Tak to jednym cięciem zakończył życie nieszczęśliwy chłopak i na zawsze ukryta została tajemnica tego, gdzie ukryto niezwykły skarb, który z nocy na noc pęcznieje. Powiadają, że posiądzie je dopiero ten, kto nieskory do zemsty i konszachtów ze złem będzie gotów spożytkować cały skarb dla dobra ludzi.
Czy więc znajdzie się ktoś taki?
Monika Anna Kulka
inspiracja: W. Boczoń, Klechdy gorlickie, Gorlice 1990.
Napisz komentarz
Komentarze