Wtorek 19 stycznia 1915 r.
Zawodzie
W mieście nie wiadomo co słychać, gdyż kapitan moskiewski nie chce ludzi puszczać (...) Od p. Serwońskiego dostałem pół bochenka chleba i ryżu z Magistratu. (...) Od godziny 1:30 po południu trwała z kanonów strzelanina, aż do godziny 4 po południu...
Środa, 20 stycznia 1915 r.
Miasto, okolice ulicy Parkowej
Po rozburzeniu kościoła nabożeństwa odbywały się w prywatnym mieszkaniu ks. Świeykowskiego, w pokoju, w którym znajdował się wspaniały zbiór motyli i owadów z całego świata. Tego dnia byłem właśnie na mszy. Kiedy ludzie już wyszli, z nadzwyczajnym zainteresowałem zacząłem oglądać te bardzo ciekawe okazy (…) Po dłuższym czasie doznaję bardzo dziwnego wrażenia, coś nagli mnie do wyjścia, jak gdyby ktoś szeptał mi do ucha „Idź stąd”. Przecież ja nic złego nie robię, pomyślałem i oglądałem dalej. Za chwilkę znowu odczuwam jakby ponaglenie, jak gdyby rozkaz. Odejdź stąd natychmiast! Myślę sobie to coś niezwykłego, a że lubiłem zawsze słuchać dobrych rad, więc wyszedłem natychmiast. Nie uszedłem może ze 300 kroków, aż tu nagle słyszę wystrzał armatni coraz głośniejszy świst i straszną eksplozję austriackiego granatu 35 mm średnicy. Podmuch wybuchu rzuca mnie na ziemie, a na głowę osłoniętą rękami lecą różne odłamki. Kiedy się z miejsca podniosłem, patrzę a tu chmura czerwonego dymu osłania miejsce katastrofy (…) Pocisk wpadł akurat do tego pokoju z motylami i tak przepadły 35 – letnie ich zbiory(…) Granat rozniósł pół kamienicy rozdzierając ja na ukos. Przerażeniem napawała mnie myśl, że ks. Świejkowski musi chyba leżeć gdzieś tu między tymi gruzami. Na szczęście jak się później okazało nie było go w domu(…)
Czwartek, 21 stycznia 1915 r.
Zawodzie
(…) o godzinie 9 zaczęli strzelać z kanonów i kilka granatów padło na kościół, co oni w tym maja nie wiadomo. Świątynia Pańska jest zupełnie uszkodzona oraz plebania. O godzinie 11:30 nastąpił spokój
Piątek, 22 stycznia 1915 r.
Miasto, okolice ulicy Parkowej
Armaty austriackie ostrzeliwują Kobylankę i Glinik Mariampolski, a rosyjskie odpowiadają. Po południu strzelanina silniejsza. Wzmożona akcja artylerii obydwu stron. W nocy bardzo rzadko odzywają się karabiny, widać natomiast reflektory.
Sobota, 23 stycznia 1915 r.
Zawodzie
(…) W dniu tym spaliło się domostwo Stanisława Piotrowskiego w Stróżówce(…) Od godziny 8:30 rano bardzo silnie strzelają nasi od Sękowej, Ropicy Polskiej i od Magdaleny. Strzały idą bardzo wysoko, wstrząśnienia słychać w domu, ale bardzo słabe (…)
Niedziela, 24 stycznia 1915 r.
Zawodzie
(…) Białek opowiadał, że nasz żołnierz mówił, by się (ludzie) z Blichu wyprowadzili, czy to atoli prawda jest – nie wiadomo. Żonę młynarza Ładuka zastrzelono przy gimnazjum, jak się przeprowadzała z rzeczami swymi.
Poniedziałek, 25 stycznia 1915 r.
Zawodzie
(…) o godzinie 5 rano wybuchł ogień, spaliła się stajnia Białka, ogień nie trwał długo, potem słychać jedynie strzały karabinowe(…)
Rano mieli nasi przy ataku zabrać Moskalom 3 kuchnie, a ułani mieli przejechać przez miasto do stróżówki i tam pobić Moskali(…)Hania była w mieście, przyniosła chleb i z mamą się widziała.
zdjęcie: www.fotopolska.eu
Zebrał Adrian Wokurka na podstawie książki „Diariusz Dni Grozy w Gorlicach” Andrzeja Ćmiecha
Napisz komentarz
Komentarze