KS Jastrzębie Borynia - Ekstrim Gorlice 3:2 (27:25, 20:25, 19:25, 26:24, 15:9)
Niewiele brakowało, a świetnie spisujący się w rozgrywkach I ligi beniaminek z Gorlic nie dotarłby na Śląsk. Wszystko za sprawą kasy klubowej, która świeci pustkami. - Do Jastrzębia-Zdroju udało nam się dojechać tylko dzięki dobroduszności szefa firmy transportowej. W przeciwnym wypadku mecz musielibyśmy oddać walkowerem - przyznaje wyraźnie przygnębiony sytuacją beniaminka, trener Grzegorz Silczuk. - Ostatnie wydarzenia w klubie wyraźnie przełożyły się na dyspozycję dziewczyn. I trudno się im dziwić, bo ciężko jest się skupić na grze, gdy w głowie kłębią się myśli o możliwości wycofania drużyny z ligi. A przecież zespół gra bardzo dobrze, zajmując jak na absolutnego beniaminka bardzo wysokie, trzecie miejsc e - dodaje szkoleniowiec Ekstrimu.
Grzegorz Silczuk nie chce komentować przyczyn, które skłoniły włodarzy Ekstrimu do rozpatrzenia takiej możliwości. - W tej sprawie proszę rozmawiać z prezesem - ucina rozmowę trener gorliczanek. Nam udało się ustalić, że klub nie otrzymał z miasta pieniędzy za jego promocje i stąd wynikają jego problemy finansowe. Bardzo możliwe, że spotkanie 19. kolejki I ligi kobiet z Karpatami Krosno będzie ostatnim meczem drużyny Grzegorza Silczuka w tym sezonie, bowiem na bardzo kosztowne wyjazdy do Torunia i Murowanej Gośliny nie będzie już pieniędzy.
Wracając do meczu, to rozpoczął się od po myśli siatkarek z Jastrzębia-Zdroju, które wypracowały kilkupunktową przewagę. Gorliczanki zdołały odrobić straty i przejąć inicjatywę na boisku, jednak końcówka pierwszego seta należała do ekipy Jarosława Bodysa, która na przewagi wygrała 27:25. - Jak wspomniałem, dziewczyny były mocno podminowane i nie zachowały odpowiedniej koncentracji do końca partii. Na szczęście dwie kolejne odsłony meczu wyraźne toczyły się pod nasze dyktando - relacjonuje trener Silczuk. Niewiele brakowało, aby spotkanie zakończyło się zwycięstwem beniaminka z Gorlic. Ekstrim prowadził w czwartej partii 24:18 i wówczas do natarcia rzuciły się siatkarki Jastrzębia Borynii. Przy stanie 24:21 gorliczanki zmarnowały zagrywkę, a podopieczne Jarosława Bodysa poszły za ciosem, zwyciężając na przewagi 26:24.
Ślązaczki w końcówce czwartego seta odrodziły się niczym feniks z popiołów i dobrą grę przeniosły na tie-breaka. Jastrzębie Borynia przejęło kontrolę na parkiecie, pewnie wygrywając 15:8. - Rywalki w tej fazie grały bardzo dobrze i dzięki temu wygrały z nami - kończy Grzegorz Silczuk.
Dzisiejsza porażka stawia drużynę z Gorlic przed trudnym zadaniem, choć w perspektywie informacji jakie docierają z klubu do nie jest największy problem Ekstrimu.
Do końca rozgrywek pozostało 4 kolejki, w których gorliczanki zmierzą się z bardzo wymagającymi przeciwniczkami. Jedynie kolejny pojedynek z Karpatami Krosno wydaje się najprostszym wyzwaniem. Pozostałe spotkania z Budowlanymi Toruń (wyjazd), Zawiszą Sulechów (Gorlice) i KS Murowana Goślina (wyjazd) będą wyzwaniem, gdzie o punkty będzie naprawdę trudno. Ekstrim czuje na plecach oddech dwóch drużyn, które mogą zepchnąć go z ligowego podium (ŁKS i Joker). Zajęcie 3. miejsca dałoby gorliczankom potencjalnie łatwiejszego rywala w I rundzie play-off. Zajęcie 4. lub 5. miejsca oznaczałoby rywalizację z przeciwnikiem, z którym Ekstrim miał w rundzie zasadniczej problemy.
foto: Mateusz Golonka
Tomasz Stasiowski
Niewiele brakowało, a świetnie spisujący się w rozgrywkach I ligi beniaminek z Gorlic nie dotarłby na Śląsk. Wszystko za sprawą kasy klubowej, która świeci pustkami. - Do Jastrzębia-Zdroju udało nam się dojechać tylko dzięki dobroduszności szefa firmy transportowej. W przeciwnym wypadku mecz musielibyśmy oddać walkowerem - przyznaje wyraźnie przygnębiony sytuacją beniaminka, trener Grzegorz Silczuk. - Ostatnie wydarzenia w klubie wyraźnie przełożyły się na dyspozycję dziewczyn. I trudno się im dziwić, bo ciężko jest się skupić na grze, gdy w głowie kłębią się myśli o możliwości wycofania drużyny z ligi. A przecież zespół gra bardzo dobrze, zajmując jak na absolutnego beniaminka bardzo wysokie, trzecie miejsc e - dodaje szkoleniowiec Ekstrimu.
Grzegorz Silczuk nie chce komentować przyczyn, które skłoniły włodarzy Ekstrimu do rozpatrzenia takiej możliwości. - W tej sprawie proszę rozmawiać z prezesem - ucina rozmowę trener gorliczanek. Nam udało się ustalić, że klub nie otrzymał z miasta pieniędzy za jego promocje i stąd wynikają jego problemy finansowe. Bardzo możliwe, że spotkanie 19. kolejki I ligi kobiet z Karpatami Krosno będzie ostatnim meczem drużyny Grzegorza Silczuka w tym sezonie, bowiem na bardzo kosztowne wyjazdy do Torunia i Murowanej Gośliny nie będzie już pieniędzy.
Wracając do meczu, to rozpoczął się od po myśli siatkarek z Jastrzębia-Zdroju, które wypracowały kilkupunktową przewagę. Gorliczanki zdołały odrobić straty i przejąć inicjatywę na boisku, jednak końcówka pierwszego seta należała do ekipy Jarosława Bodysa, która na przewagi wygrała 27:25. - Jak wspomniałem, dziewczyny były mocno podminowane i nie zachowały odpowiedniej koncentracji do końca partii. Na szczęście dwie kolejne odsłony meczu wyraźne toczyły się pod nasze dyktando - relacjonuje trener Silczuk. Niewiele brakowało, aby spotkanie zakończyło się zwycięstwem beniaminka z Gorlic. Ekstrim prowadził w czwartej partii 24:18 i wówczas do natarcia rzuciły się siatkarki Jastrzębia Borynii. Przy stanie 24:21 gorliczanki zmarnowały zagrywkę, a podopieczne Jarosława Bodysa poszły za ciosem, zwyciężając na przewagi 26:24.
Ślązaczki w końcówce czwartego seta odrodziły się niczym feniks z popiołów i dobrą grę przeniosły na tie-breaka. Jastrzębie Borynia przejęło kontrolę na parkiecie, pewnie wygrywając 15:8. - Rywalki w tej fazie grały bardzo dobrze i dzięki temu wygrały z nami - kończy Grzegorz Silczuk.
źródło: siatka.org
Napisz komentarz
Komentarze