Przyszedł i poprosił o pokazanie złotych łańcuszków, bo jak mówił – chciał kupić jakiś narzeczonej – opowiada złotnik. I dodaje: Normalnie ubrany, czysty, ale po tylu latach w zawodzie wyostrzają się zmysły i człowiek nabiera podejrzeń co do niektórych zachowań klientów.
Po pokazaniu palety z łańcuszkami złodziej jednym chwytem zrywa kilka i wybiega.
Właściciel zakładu zdążył go jeszcze złapać za ubranie, ale ten wyrywa się i ucieka. Złotnik podnosi krzyk, a że jego głos jest dość charakterystyczny i donośny to natychmiast pojawia się sprzedawca z jednego ze sklepików przy Podkościelnej i „dopada” złodzieja kilkanaście metrów dalej.
Wyrywał się tak, że musieliśmy go razem przytrzymywać, aż do przyjazdu policji – dodaje złotnik.
30-latek z Nowego Sącza spędził ostatnią noc w policyjnym areszcie. Mundurowi chcąc go przesłuchać, musieli poczekać, aż wytrzeźwieje, gdyż ten „wydmuchał” 1,7 promila alkoholu.
Próbował ukraść biżuterię wartą 8,5 tys. złotych, a złotnik straty spowodowane uszkodzeniem łańcuszków wycenił na ponad 4 tys. złotych.
Mężczyźnie został postawiony zarzut kradzieży. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności – wyjaśnia aspirant sztabowy Grzegorz Szczepanek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach.
*A my najzwyczajniej w świecie cieszymy się, że nasza redakcja może sąsiadować z miejscami, w których pracują ludzie reagujący na to, co dzieje się wokół nich.
Napisz komentarz
Komentarze