Decydująca Walka z przed stu lat
Właśnie teraz budzą nas syreny alarmowe uruchomione w całym mieście, budzą nas wystrzały z baterii wielkokalibrowych oraz bomby kuliste i cylindryczne, które są odpalane z trzech miejsc w Gorlicach i okolicach. To prawdziwa rekonstrukcja wydarzeń z przed 100 lat! Mieszkańcy Gorlic ukryci w piwnicach swych budynków nie byli w stanie porozumieć się krzycząc stojąc obok siebie. Słyszymy strzały z Góry Cmentarnej, Gorlickiej Golgoty na Górze Magdalena oraz z okolic Krzyża Milenijnego w Ropicy Polskiej. W tej sytuacji chcemy wam przedstawić relacje ks. Świeykowskiego, który w czasie walk w Gorlicach pełnił funkcję Burmistrza Miasta Gorlice.
(…) O godzinie 5 ½ poszedłem ze Mszą św., już przy końcu tejże przeleciało ponad miastem kilka szrapneli, że strzały zaczęły być coraz częstsze, więc skróciwszy „gratiarim actionem” poszedłem wraz z organistą przez „moje” schody. Wobec wzmagania się kanonady organista bał się iść do swego mieszkania w Rynku i zatrzymał się u rodziny mego służącego, a ja wypiwszy śniadanie i słysząc ową strzelaninę usiadłem, by zmówić brewiarz. Wtem granat uderzył tuż obok bramy dworskiej, materace, którymi były zasłonięte okna w mym domu, wyleciały na ulicę, resztki szyb rozsypały się po pokoju, więc nie czekając zabrałem płaszcz na siebie i wyszedłem do drugiego pokoju…Jeszcze nie zamknąłem drzwi za sobą i właśnie Koka przerażonego chciałem napędzić do klatki, gdy cztery pociski (między tymi jeden 28 cm) wpadły w pokój, w którym byłem przed chwilą. Z całego pokoju utrzymało się tylko półtora ściany, część podłogi, na której dziwnym trafem ostała się szafa biblioteczna, a ja oszołomiony hukiem i wydobywającymi się gazami z pękniętych granatów upadłem na podłogę przywalony wyrwanymi drzwiami i opadłym sufitem (…)
Teraz już naprawdę nie miałem kompletnie, gdzie głowę skłonić, gdyż i druga połowa domu przytrzymywana tylko gdzieniegdzie odwiecznymi ankrami dębowymi stanęła w ruinie…
Wśród gradu kul – o której masie rzuconej w owym dniu na Gorlice najmniejszego nawet w przybliżeniu pojęcia nie może mieć nikt, kto nie przeżył dnia tego w mieście, wyruszyłem na wyprawę z mego mieszkania do magistratu. Odległość wynosi najwyżej 100 kroków, a na przebycie tej drogi zużyłem 15 minut; tak żółwim sposobem byłem zmuszony przesuwać się popod mury i wstrzymywać się co chwila, gdy pocisk armatni gdzieś pękał w pobliżu. Dotarłszy wreszcie do magistratu spostrzegłem kłęby dymu wydobywające się z ulicy przy której leży synagoga żydowska i dowiaduje się od policjantów, ze przed chwilą wpadł tam granat i wzniecił pożar.. Ledwo wszedłem do biura ujrzałem po przeciwległej stronie Rynku padający granat i zapalający kamienicę dawniej dworską obecnie będącą własnością Schwimmera, a następnie w domu sąsiednim jeden po drugim aż po aptekę. Prawie równocześnie zaczęto uderzać granatami we wszystkie części Rynku, tak że oprócz dwóch kamienic i gmachu Magistratu wszystkie domy stanęły w płomieniach. Mieszkańcy piwnic w tych palących się domach, pozbierawszy ostatki mienia swego, w najwyższym przerażeniu, dusząc się w dymie przepełniającym cały Rynek, wbiegli do Magistratu. Piwnice, sale, korytarze tak były ludźmi przepełnione, że literalnie ruszyć się nie można było; krzyk dzieci, jęki tych co wszystko utracili, nawet rozpacza spowodowane tui ówdzie dające się słyszeć bluźnierstwa i szemrania przeciw Opatrzności, a w dodatku ciągła obawa przed granatami, które uderzając co chwila w Rynek mogły trafić i w budynek Magistratu, a wtedy katastrofa straszna;( nie przesadzę bowiem, gdy powiem, że około godziny 9 przed południem było już na pewno 800 osób zgromadzonych pod dachem magistrackim), tak wiernie to wszystko razem przedstawiało piekło dantejskie, że chyba nigdy w życiu mym lepszego obrazu tegoż widzieć nie będę… (…)
Morze ognia przybierało coraz bardziej w rozmiarach; uciekinierów liczba w Magistracie się pomnaża co chwila; panika okropna… zwłaszcza w chwili, gdy iskry uniesione wiatrem, poczynają padać na budynek magistracki, a wreszcie powstaje ogień na drugim piętrze, tuz obok kuchni, w mieszkaniu dyrektora szkoły… Tylko nadzwyczajnej przytomności umysłu kaprala policji Sygnarskiego zawdzięczać należy, ze pożar ten nie rozszerzył się dalej. Ten dzielny, a wypełnianiu swych obowiązków niezrównany człowiek nie bacząc na latające kule i pociski wybiegł z konewkami wody na miejsce wszczętego ognia i przytłumił pożar w zarodzie; podobnież jego zasługą było i ugaszenie ognia powstałego na schodach wiodących do piwnic magistrackich po brzegi przepełnionych ludźmi. – wprost oddychać było trudno, dym dusi, gryzie w oczy – w Rynku formalnie trudno było co ujrzeć na parę kroków do magistratu; nie wiedziałem w ogólności nic a nic, co się w mieście dzieje – gdyż wobec pożaru nikt nie mógł wyjść z domu i dowiedzieć się o sytuacji, - w największej niepewności przepędziłem wraz z moimi „lokatorami” najcięższe pewno chwile, jakie mi Opatrzność w życiu mym przeznaczyć raczyła…
Około godz. ¼ 1 ucichła nieco kanonada, pożar miasta trwał jeszcze w całej pełni – ktoś krzyknął(ujrzawszy to z podwórza magistrackiego): „nasi już koło szpitala!”. Przy cmentarzu słychać było tylko strzały karabinowe i raz po rozlegające się:” hurra” – tam widocznie toczy się najzaciętszy bój… „Mochy” bronią ostatnich swych okopów – ale na darmo. Sztab pułku załogującego w mieście już czmychnął- ale czy w drodze nie wpadł w ręce zwycięskiej armii – nie wiadomo… oficerowie pozostawszy na swych posterunkach nawet i nahajkami dodają odwagi sołdatom pędząc ich ulicami do okopów lecz i to bez skutku!...
O godzinie 3 ½ wjeżdża pierwsza patrol Bawarczyków na rynek… Chlebem i solą tych trzech witających bohaterów składam im w najserdeczniejszych słowach podziękowanie za ocalenie nas z niewoli i niedoli i życzę im, aby to samo szczęście jakie im służyło w dniu dzisiejszym, towarzyszyło i dalej w pędzeniu wroga, aż tam skąd przyszedł, by nas tyle dni i tak ciężko gnębić!...
Okrzyki „Es lebe hoch! I „hurra” zabrzmiały w całym Rynku, który zalegli prawie w komplecie wszyscy ówcześni mieszkańcy Gorlic.
zdj. www.widokowki.gorlice.pl fotopolska.pl
Zebrał Adrian Wokurka na podstawie książki „Diariusz Dni Grozy w Gorlicach” Andrzeja Ćmiecha
- 02.05.2015 03:55 (aktualizacja 03.08.2023 09:16)
Napisz komentarz
Komentarze