Ulicą Kościuszki niemal wpół przecięte,
W tłoku samochodów, bez rond opuszczone...
Parafią Jadwigi na kolanach zgięte,
W niedzielne południe ludźmi rozmodlone...
W natłoku sklepików, banków, ciucholandów
Gubi swoje rytmy i swoje klimaty...
Straszy wystawami kolorowych landów,
Precz już poszły wzorce i stare dogmaty.
Plastikowe auta, okna plastikowe....
Plastikowy pajac tkwi w jarmarcznej budzie...
Plastikowa czapka na kanciastą głowę,
Po chodnikach chodzą plastikowi ludzie...
Czy wróci tu kiedyś czas już zapomniany?
Kurz ciepłej ulicy, uśmiech ludzi jasny?
Czy może ten klimat na zawsze zabrany?
Pozostał horyzont plastikowy, ciasny...
Może znikną chińskie, plastikowe cuda...
Może precz odejdą banki i galerie...
Może dawne czasy wskrzesić nam się uda,
Może uczuć ciepłych wzbudzimy feerię...
Ariel
Napisz komentarz
Komentarze