Parkingi bywają prawdziwą dżunglą, przez którą trudno przebrnąć, szczególnie w dzień wysokiego natężenia ruchu.
Zawsze patrz w lusterka – dwa razy!
Upewnienie się przed wykonaniem jakiegokolwiek manewru jest oczywistością. Mimo to, wielu z nas o tym zapomina, a na efekty nie trzeba czekać długo. Drobne stłuczki są niestety parkingową codziennością. Kierowcy są jednak często zaskakująco wyrozumiali – szybko podliczają straty, zwykle zgodnie stwierdzają, że wina stoi po stronie obydwu cofających „na zamek”.
Jeśli wina jest jednostronna emocje bywają bardziej gorące. Nawet w tym przypadku pojawiają się jednak bardzo pozytywne zachowania: wyciągnięta do zgody ręka i gotowość dogadania się wywołuje uśmiech.
Dokumenty ubezpieczenia to nie wszystko
Ostatnio w wielu miejscach pojawiają się niepozorne druczki gotowe do wypełnienia – ubezpieczyciele dołączają je czasem do dokumentów potwierdzających zawarcie z nimi umowy, dziennikarze drukują je w prasie. Czasem gotowe oświadczenia pojawiają się na ulotkach, w kalendarzach.
Schemat oświadczenia związanego z kolizją jest dość prosty i łatwy do zrekonstruowania, wielu pomaga sobie w jego napisaniu korzystając z informacji z Internetu. Kartka z gotowym drukiem nie jest jednak duża i łatwo można ją przechować w samochodzie – na wszelki wypadek.
Wyciągnięta do zgody dłoń może więc szybko sięgnąć po odpowiednie oświadczenie, dzięki któremu zgłoszenie szkody jest szybkie, proste a co dla wielu ważne, pozwala uniknąć nieprzewidzianego spotkania z policjantami i związanego z tym mandatu.
Co ważniejsze: zaparkować jakkolwiek pojazd czy nie utrudnić ruchu pozostałym uczestnikom ruchu?
Wielu sytuacji można by uniknąć gdyby tylko kierowcy stosowali się do oznakowania pionowego i poziomego na drogach. Lepsze jest wrogiem dobrego, o czym regularnie przekonujemy się, widząc, jakie ekwilibrystyczne sztuczki wykonują kierowcy chcący zaparkować w niektórych miejscach.
Ulica św. Mikołaja: krótki parking po lewej stronie przeznaczony dla zaledwie kilku pojazdów parkujących równolegle. Jak daleko sięgam pamięcią – nigdy nie widziałam tam pojazdu zaparkowanego zgodnie z widniejącym na znaku drogowym zaleceniem. Parkowanie skośne pozwala zmieścić w tym miejscu więcej samochodów. Kierowcy, chociaż parkują w sposób nieprawidłowy zazwyczaj nie tamują jezdni. Utrudnienie dla pieszych, próbujących poruszać się tamtą stroną chodnika jest jednak znaczące.
"Mistrzowie" parkowania w samochodach dostawczych stają się tu niechlubnym wyjątkiem od reguły.
Zaparkować znaczy zwyciężyć
Często niestety kosztem innych uczestników ruchu. Idealnym przykładem staje się inny, notorycznie łamany u nas zakaz: zakaz parkowania pod Starym Szpitalem, wzdłuż chodnika. Podobnych sytuacji jest jednak więcej w całym mieście.
Chociaż znaki wskazują wprost – tu parkować nie wolno, dodatkowo zaś szerokość chodnika wyklucza możliwość prawidłowego pozostawienia auta (z marginesem dedykowanym pieszym), brak dostatecznej liczby miejsc parkingowych, zdaniem wielu kierowców usprawiedliwia łamanie przepisów w tym względzie.
Utrudnienie przejazdu czy ruchu pieszych wydaje się więc być potrzebą drugiego rzędu, skoro samochodu „nie ma gdzie zaparkować”.
Szczególnie niebezpieczne miejsce?
Przejście dla pieszych naprzeciwko wejścia do LO im. M. Kromera, znajdujące się na jednokierunkowej ulicy jego imienia.
Pomimo zakazu, kierowcy starający się wykorzystać wolną przestrzeń, regularnie parkują na miejscu do tego nie przeznaczonym. Efektem staje się drastyczne ograniczenie widoczności w tym miejscu i realne zagrożenie potrącenia pieszego znajdującego się na pasach. Nie ma w tym miejscu mowy o jego wtargnięciu pod koła. Tylko maksymalne zwolnienie pojazdu a wręcz jego zatrzymanie przed przejściem pozwala upewnić się, że przejazd jest bezpieczny.
Parkujący zaraz obok nie widzą problemu – znalezienie miejsca na samochodów w centrum, w godzinach szczytu jest warte ryzyka.
Cisi bohaterowie parkingów
"- Przepraszam, Pani na długo parkuje?
- Nie, na chwilkę, a o co chodzi?
- Proszę, tutaj mój bilet parkingowy – jest ważny jeszcze przez pół godziny.
- No to chwilkę, oddam Panu pieniądze.
- Nie trzeba, dobrego dnia."
Takie i podobne dialogi można usłyszeć coraz częściej u nas w mieście. Nagła zmiana planów, szybsze załatwienie spraw i niewykorzystany przez to bilet parkingowy wędrujący w ręce innego kierowcy. Bezinteresowność na drodze i kultura osobista, która wywołuje uśmiech. Prosty gest, o którym warto wspomnieć – tym bardziej, że pojawia się on na naszych parkingach coraz częściej.
Napisz komentarz
Komentarze