Dachowanie audi, o którym pisaliśmy w piątek (11 listopada), skończyło się pobytem w szpitalu dla dwójki dzieci, które podróżowały razem z kierującym Audi. Przypomnijmy - wypadek miał miejsce w Kobylance, kierowca na łuku drogi stracił panowanie nad pojazdem, który wylądował w rowie i dachował. Badanie stanu trzeźwości wykazało, że w organizmie kierowcy znajduje się ponad dwa promile alkoholu. Po czynnościach został zwolniony, a o dalszym biegu sprawy zadecyduje sąd.
Do kolejnego zdarzenia drogowego doszło również w piątek, ale na ulicy Bieckiej w Gorlicach. Kierowca forda na łuku drogi stracił panowanie nad samochodem i zjeżdżając z jezdni uderzył w bariery energochłonne. Dostał 100 złotych mandatu.
Mandat i punkty karne za zbyt szybką jazdę otrzymał także mieszkaniec Bobowej, który w sobotę (12 listopada), jadąc ulicą Grunwaldzką, stracił panowanie nad prowadzonym BMW, zjechał z jezdni uszkadzając dwa ogrodzenia.
Kolejne zdarzenie dotyczy również utraty panowania nad prowadzonym samochodem, ale tym razem przyczyną była plama oleju na drodze w Szymbarku. Kierowca Skody z Pagorzyny był trzeźwy, dlatego nie dostał ani mandatu, ani punktów karnych.
Poza tym w sobotę doszło do stłuczki w Sękowej. Kierowca Volvo nie zachował odpowiedniej odległości przed poprzedzającym go Volkswagenem i uderzył w tył tego samochodu. Dostał 250 złotych mandatu i sześć punktów karnych.
Tego samego dnia miała miejsce również kolizja w Uściu Gorlickim. Kierująca Hondą wpadła w poślizg, straciła panowanie nad kierownicą i zderzyła się na przeciwległym pasie z volkswagenem. Dostała 220 złotych mandatu i sześć punktów.
Natomiast w niedzielę kierowca Forda, podobnie jak jego poprzednicy, stracił panowanie nad swoim samochodem, który w konsekwencji wylądował w rowie i na dachu. Zdarzenie miało miejsce w Bieczu, a przyczyną była nadmierna prędkość. Kierowca dostał 300 złotych mandatu i sześć punktów karnych.
Pięć zastępów straży pożarnej gasiło pożar budynku gospodarczego, do którego doszło dzisiaj (14 listopada) w Wójtowej. Osoba, która wezwała straż pożarną i policję twierdziła, że przyczyną było podpalenie. Całkowitemu spaleniu uległ drewniany budynek, w którym przechowywano między innymi meble i rowery. Straty wstępnie oszacowano na 25 tys. złotych. Do jednej z osób mieszkających w domu, który znajduje się obok pogorzeliska konieczne było wezwanie pogotowia ratunkowego. Prawdopodobną przyczyną pożaru było podpalenie, ale sprawa będzie jeszcze wyjaśniania przez policję.
Napisz komentarz
Komentarze