Jadzia Gruszczyńska była najmłodszą z siedmiorga rodzeństwa Puściznów. Pochodziła z Dominikowic. W wieku 17 lat poznała przyszłego męża, Dariusza, który pracował na budowie u jej brata. Zakochali się w sobie, a z czasem pobrali. Planowali mieć liczną rodzinę, bo sama Jadwiga z takiej pochodziła ( 2 braci, siostra bliźniaczka oraz trzy starsze siostry). Wszystko układało się jak należy. Urodziło się im 5 dzieci, byli w trakcie remontu domu i pozostało jeszcze doprowadzić do użytku poddasze.
16 maja urodziła się najmłodsza pociecha, Lenka. Radość wielka, a potem walka o życie matki- wdało się zakażenie tzw. urosepsa. Lekarze w Tarnowie cudem uratowali Jadwigę. Wtedy też zajęto się jej znamieniem, usunięto go i poddano badaniom. To był cios dla wszystkich, gdy okazało się, że mieli do czynienia z czerniakiem, nowotworem złośliwym skóry. Dotyczy on jednej na 10 000 osób. Ryzyko przerzutów ogromne.
Co robić? Jak żyć czekając na dalsze wieści? Wyniki lipcowe dawały nadzieje, bo na razie przerzutów nie było. Kolejna kontrola miała mieć miejsce w grudniu. Niestety grudzień 2016 roku przyniósł najgorsze. Badania w Gorlicach potwierdziły przerzuty do jamy brzusznej. Młoda matka chudła w oczach. Przed chorobą żywa, rezolutna, teraz z wielką trudnością wykonywała codzienne czynności. Pamiętajmy że dopiero kilka miesięcy wcześniej urodziła dziecko, które tak przecież absorbuje. Jakby tego było za mało, mąż traci pracę...
Tydzień przed Bożym Narodzeniem Jadwiga Gruszczyńska trafiła na oddział onkologii w Gorlicach, ale na święta wypuszczono ją do domu, żeby mogła nacieszyć się ukochaną rodziną. Mąż Dariusz tak wspomina ten świąteczny czas: " Jadzia chciała, by były jak wszystkie poprzednie. Pomogła nam ustroić choinkę. Upiekła jeszcze shreka- ulubione ciasto dzieci. Sporo już wtedy leżała. Była tak słaba, że w Sylwestra znów trafiła na onkologię". Tam już pozostała. Rodzina i znajomi odwiedzali ją i byli przygnębieni cieniem dawnej Jadzi. Ona nie myślała jednak o swoim cierpieniu i wyglądzie, ale przypominała siostrom, by pomogły Dariuszowi przy dzieciach. One były dla niej najważniejsze. Dwa dni przed śmiercią Jadwigi, mała Lenka podczas kąpieli po raz pierwszy powiedziała słowo mama i kilkakrotnie powtórzyła je jeszcze, jakby chciała przywołać do siebie nieobecną mamusię.
Jadwiga umarła 25 stycznia. Pozostawiła męża i 5 dziećmi: najstarszy 12- letni Mateusz, 9- letnia Natalka, 7- letnie bliźniaki: Hubert i Gabrysia oraz najmłodsza 9-miesięczna Lenka. Rodzina nie pozostała sama, cały czas, każdą wolną chwilę na przemian spędzają z nimi ukochane siostry Jadwigi: bliźniaczka Anna oraz starsze Teresa i Małgorzata. Dbają o posiłki, opiekują się dziećmi. Dariusz Gruszczyński jest bez pracy, na razie musi być z dziećmi, ale gdy Lenka pójdzie do przedszkola, poszuka pracy i chce wypełnić wolę żony o zagospodarowaniu poddasza.
Rodzina i przyjaciele założyli internetową zrzutkę, by jak najwięcej osób mogło usłyszeć o dzieciach Jadwigi Gruszczyńskiej i przyjść im z pomocą. Portal haloGorlice.info.pl liczy na swoich Czytelników. Pokażmy, że wrażliwość, empatia wobec takiej tragedii, to nie pusta słowa, ale konkretne działania, pomoc.
Drodzy Czytelnicy oto link do wspomnianej zbiórki https://zrzutka.pl/mwkmt3. Pomóżmy rodzinie Gruszczyńskich, wesprzyjmy ich w tym najtrudniejszym dla nich okresie.
Napisz komentarz
Komentarze