Początek wiosny można wyznaczać na wiele sposobów: odliczać dni do równonocy, czekać nadejścia astronomicznej wiosny, szukać pierwszych wiosennych kwiatów czy też wypatrywać powrotu bocianów.
Wydaje się, że istnieje też "wiosna drogowa", czyli moment, w którym na ulicach pojawiają się motocykliści i rowerzyści.
Ci ostatni czasem nie odpuszczają nawet w największy mróz, jednak cieplejsze dni zachęcają do wyprowadzenia dwóch kółek także przez amatorów. Tak właśnie dzieje się w ostatnich dniach, dlatego postanowiliśmy sprawdzić, jak w czasie symbolicznego początku sezonu wygląda nasza gorlicka ścieżka rowerowa Blich-Szymbark.
Zaraz po otwarciu naszej ścieżki rowerowej pojawiło się wiele komentarzy na jej temat. U nas znaleźliście profesjonalny przewodnik po trasie i słodko-gorzki komentarz o tym, jak została zaplanowana, ile na nią wydano i jakie problemy może stwarzać.
Tekst ten odnajdziecie TUTAJ.
Okraszona plikiem zdjęć, rekomentacja dawała jasno do zrozumienia: za duże pieniądze zaprezentowano nam wyraźny szkic dobrej idei, która nadal oczekuje na realizację.
Czy cokolwiek od tamtej pory się zmieniło? Sprawdziliśmy.
Nawierzchnie kolejnych odcinków pozostawiają wiele do życzenia, szczególnie ten fragment, który wyłożony został plastikową siatką. Wczoraj w wielu miejscach przejazd taką trasą był zwyczajnie niebezpieczny: wypełnienie zostało wypłukane, w innych zaś całą szerokość ścieżki pokrywają śliskie liście i drobne gałązki. Nie mówimy przy tym o warstwie świeżych liści i gałęzi połamanych pod wpływem wczorajszgo wiatru, ale o zleżałych, starych ich warstwach. W zagłębieniach terenu na ścieżce zalegają warstwy błota – szczególnie na ostatnim, szybkim odcinku, tuż przed Szymbarkiem. Fakt, że sprawdzenie trasy odbyło się w dzień słoneczny, nie tuż po opadach deszczu spowodował, że nie musieliśmy martwić się powstawaniem kolein i brakiem przejezdności trasy. Po deszczu, szczególnie bardziej obfitym, trasa nie będzie nadawała się do wykorzystania na wielu odcinkach, a powstałe wtedy koleiny staną się uciążliwe dla osób poruszających się tam w czasie suszy.
Chociaż początek marca nie jest czasem powszechnie traktowanym jako moment rozpoczęcia sezonu rowerowego, to jest doskonałym czasem na rozpoczęcie wiosennych porządków.
Dołożenie starań i zadbanie o ścieżkę rowerową jest konieczne , jeśli chcemy traktować ją jako jedną z głównych atrakcji turystycznych regionu. Już w minionych dniach na trasie nie brakowało spacerowiczów, miłośników nordic walkingu oraz rowerzystów. Rozpoczynający trasę pytali o jej stan na dalszym odcinków, a Ci kończący wycieczkę stwierdzali „jest dobrze”.
Niestety, po pokonaniu trasy taką odpowiedź należy określić jako grzeczny eufemizm.
Obecnie stan trasy jest tylko i aż dostateczny. Dlaczego więc chwalimy? Ponieważ jest to jedna z niewielu ścieżek, które w ogóle mamy do dyspozycji i jak podkreślono w eksperckim komentarzu, samo istnienie ścieżki jest jej zaletą.
To, czy trasa jest zadbana i bezpieczna schodzi na dalszy plan, a my sami, nawykli już do pewnej dozy „bylejakości” z przyzwyczajenia – chwalimy.
Zazielenione pola i urokliwe ostępy z pewnością pomogą rozmyć w pamięci turystów negatywne wrażenia związane z samą jakością ścieżki.
Czy jednak naprawdę w takim stanie chcemy oglądać ścieżkę przez resztę sezonu?
Zdecydowanie nie. Dodatkowo niecierpliwie czekamy na spełnienie obietnicy i poprowadzenie dalszej części trasy do Biecza. Aktualnie dostępny odcinek może uchodzić za przyjemny, jednak dla wielu jest tylko formą rozgrzewki przed… no właśnie, przed czym?
Na liście wniosków złożonych w zakresie tworzenia lokalnych tras turystycznych (TUTAJ) odnajdujemy propozycję Miasta Gorlice: "Rozbudowa i modernizacja tras pieszo - rowerowych wraz z infrastrukturą towarzyszącą na terenie miasta Gorlice jako element podnoszący atrakcyjność turystyczną Subregionu sądeckiego".
Co jednak ciekawe, propozycja ta jest droższa od pokrewnej propozycji Gminy Zawoja, która może szybko zdeklasować propozycję Gorlic. Za nieco ponad milion złotych Gmina ta zaproponowała "Budowę górskich, rekreacyjnych szlaków rowerowych typu „singletrack”, „flow” i „enduro” wraz z infrastrukturą towarzyszącą w lasach pomiędzy Mosornym Groniem a Koroną Ziemi, w miejscowości Zawoja."
Apetyt miłośników dwóch kółek jest ogromny, czy jednak zostanie zaspokojony w obrębie Powiatu Gorlickiego?
Poza niebezpieczeństwami związanymi z brakiem troski o całą trasę warto przypomnieć, że ścieżka ta miała być INWESTYCJĄ. Oznacza to, że powinna wspierać turystyczną ofertę w naszym regionie, być jej integralny elementem i pomóc zarabiać miastu i jego mieszkańcom.
Nie brakuje doradców i dobrych przykładów inwestycyjnych, które skutecznie pomagają zabiegać o pieniądze dla kolejnych regionów. Dlaczego więc nie uczymy się od lepszych (mądrzejszych?) od nas?
A może za wszelką cenę będziemy dążyć do tego, by nie oglądając się na innych „robić swoje” tracąc przy tym pieniądze, czas i zniechęcać do siebie kolejnych turystów?
Napisz komentarz
Komentarze