Spotkanie już od samego początku obfitowało w wiele emocjonalnych wypowiedzi mieszkańców, którzy jasno dali do zrozumienia, iż na budowę takiego obiektu w ich dzielnicy się nie zgadzają.
Wypowiedź przedstawiciela biura projektowego, które na zlecenie Empolu przygotowało wizję tego, jak zakład ma wyglądać, co rusz przerywana była okrzykami z sali typu::
to nas nie interesuje
budujcie sobie gdzieindziej
spalarnia tu nie powstanie
Mimo szeroko roztaczanych wizji i zapewnień dyrektora ds. rozwoju, firmy Empol, Leszka Rataja, o braku szkodliwości na środowisko, nie udało się znaleźć choćby cienkiej nici porozumienia między stronami spotkania.
Przedstawiciel inwestora poinformował mieszkańców, iż zakład powstanie w obrębie zajmowanej do tej pory działki a więc na obszarze mniej więcej 1 ha, na dawnej płycie montażowej Glinika, tuż za znajdującą się tam bocznicą kolejową. Przedsięwzięcie ma polegać na wybudowaniu instalacji niezależnej, która wykorzystując spalanie tzw. frakcji palnej a więc nie wszystkich odpadów, tylko tych wysegregowanych i wysokokalorycznych zapewni energię elektryczną oraz cieplną. Empol zapewnia, iż inwestycja zostanie sfinansowana ze środków własnych jak i zaciągniętego kredytu.
Co do zarzutu dezinformacji i braku konsultacji społecznych, Leszek Rataj odniósł się bezpośrednio do mieszkańców, przypominając im zaproszenie i zorganizowanie wycieczki do Bratysławy i Brna, czyli odwiedzenia podobnych tego typu zakładów, już 6 lat temu. Podkreślał, że od tego czasu w mniejszym lub większym stopniu były organizowane akcje informacyjne, które były dostępne dla wszystkich mieszkańców. Inwestycja ma przebiegać na terenie strefy ekonomicznej i Empol ma do tego prawo, jak każdy prywatny przedsiębiorca.
Proszę z nas nie robić idotów - powtarzali mieszkańcy.
Pikanterii całej sprawie dodały komentarze radnych miejskich i powiatowych, że również do nich docierały szczątki informacji a o konkretach zostali poinformowani bardzo późno. Dodatkowe emocje wzbudziła informacja o tym, że do Gorlic mają być przywożone odpady nie tylko z okolic ale z odległych miejsc wojewódźtwa małopolskiego i podkarpackiego.
Kolejne minuty spotkania wypełniły wątpliwości uczestników spotkania o lokalizację, logistykę zakładu, o wzmożenie ruchu pojazdów i niekorzystny jego wpływ na lokalne środowisko. Odpowiedzi przedstawiciela Empolu często były podsumowywane słowem banialuki.
Pomysł wybudowania spalarni odpadów, tuż przed oknami mieszkańców, zaledwie 100 metrów od pierwszego z bloków, został nazwany herezją.
Ostatnio sejm przyjął ustawę o ochronie przyrody, również myśli się też o ochronie zwierząt. Kiedy powstanie ustawa o ochronie ludzi? - grzmiała jedna z mieszkanek osiedla, martwiąca się o konsekwencje powstania spalarni w jej okolicy.
W obronie burmistrza wystąpiła Kinga Knapik, pracownik Urzędu Miasta w Gorlicach, która zapewniła, iż wszystkie formalności związane z przeprowadzeniem akcji informacyjnej zostały wypełnione. Zajęła się też wytłumaczeniem zawiłości związanych z rodzajami odpadów mających swoją klasyfikację w katalogu kodów.
W międzyczasie z sali wyszedł pomysł o zorganizowanie referendum, w którym mieszkańcy mieliby możliwość wypowiedzenia się, czy zgadzają się budowę spalarni. Został on jendak odrzucony przez burmistrza Rafała Kuklę, który stwierdził, że inwestycja jest realizowana przez podmiot prywatny a miasto nie jest stroną w tej sprawie, więc mieszkańcy nie mają możliwości zabrać głosu w tej formie.
W jednej z wypowiedzi mieszkańców Gorlic została poruszona sprawa pomiarów zanieczyszczeń powietrza i urządzeń do tego wykorzystywanych. Ta kwestia była jedną z pierwszych jaka została wyjaśniona przez specjalnie zaproszonego na to spotkanie gościa, Pawła Ciećko, małopolskiego wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska z Krakowa. Przedstawiciel krakowskiej instytucji zapewniał o opiece kontrolnej nad tego typu zakładami, które mimo, że zaliczył do miejsc o dużym ryzyku awarii przemysłowych, to określał jako nieuciążliwą i bezpieczną.
Ważnym wątkiem okazała się być energia elektryczna, która będzie powstawać jako efekt spalania odpadów. Projekt wybudowania spalarni odpadów rozpoczynaliśmy razem z gorlicką Elektrociepłownią, niestety nasze drogi w tym dążeniu rozeszły się w 2012 roku z różnych powodów. Jednak cały czas jestem otwarty na tą współpracę. - zapewniał dyrektor Rataj. To co mogę zadeklarować, to jest propozycja ceny jednostki energii cieplnej na poziomie około 26 zł za megadżul, z którą staniemy do przetargu. Jeśli tej inwestycji nie zrobimy my, jako firma polska, płacąca podatki tu na miejscu, to w tą lukę może wejść firma z kapitałem zagranicznym, którą stać na zaproponowanie dużo niższych cen. Taka sytuacja jest np. w Starym Sączu, gdzie odpady są wywożone przez firmę włoską. Zamiast miejsc pracy dla naszych pracowników będą miejsca dla obcego kapitału. Tego nie chcemy, mamy nadzieję na budowę dużego zakładu spalająego około 100 tysięcy ton paliwa, bo tylko wtedy ta inwestycja ma sens ekonomiczny - zakończył spotkanie dyrektor ds. rozwoju firmy Empol, Leszek Rataj.
Tak zdaję sobie sprawę, że to nie jest dla ludzi sprawa łatwa do zaakceptowania. Mogę tylko zapewnić, iż dołożymy wszelkich starań o to, by zakład był jak najmniej uciążliwy dla nich a wręcz odwrotnie, przynosił korzyści w postaci konkurecyjnych cen energii cieplnej i elektrycznej. Tą inwestycją łamiemy monopol jaki miała gorlicka Elektrociepłownia, to oczywiste że ten zakład dba o swoje interesy i miejsca pracy. Budowa naszego zakładu to perspektywa przynajmniej 4 lat, w tym czasie musimy zadbać o środki na jego sfinansowanie a przede wszystkim uzyskać pozwolenie na budowę. - powiedział Leszek Rataj, przedstawiciel inwestora.
Napisz komentarz
Komentarze