O tradycji kolędowania rozmawiamy z Anną Gurdak, opiekunką Grupy Śpiewaczej „Rozgłos”, która przez dwa ostatnie dni kolędowała wraz ze swoimi znajomymi po okolicznych miejscowościach.
Przez dwa dni odwiedziłyśmy Wolę Łużańską, Łużną, Owczary i Siary – mówi nam Anna Gurdak, jedna z uczestniczek kolędy.
U ludzi, których odwiedzamy tak z nienacka, wywołujemy szok i zdziwienie, zwłaszcza u młodszych, dla tych starszych to jest ciągle taki komfort, że wiedzą o co chodzi
Wydaje mi się, że w latach 80. zakończyło się kolędowanie w takiej formie, jak my to robimy, i wtedy skończyli się tacy prawdziwi kolędnicy.
Nasze kolędowanie jest bardzo interaktywne. To nie jest ani przedstawienie, ani koncert, tylko obrzęd, który angażuje i nas, i gospodarzy, którzy reagują żywo na to co robimy, często zapraszają nas do domów i przeżywają to bardzo. Ogrom radości jest zawsze dla obu stron. W każdym domu robimy w dziesięć osób, dziesięć kobiet, straszne zamieszanie i grandę.
Mamy diabły, które broją, mamy śmierć, którą trzeba przekupić, żeby sobie poszła, mamy anioła, mamy gwiazdę, mamy dwie cyganki, które zbierają do koszyka fanty, żyda. Chcemy jak najwierniej oddać klimat kolędowania z dawnych lat.
Tradycyjnie po kolędzie chodzili kawalerowie, kobiety w ogóle w tym nie uczestniczyły, jednak z racji tego, że my śpiewamy tradycyjnie, wykonując takie stare kolędy białym głosem, śpiewamy taką otwartą emisją, wpisujemy się w tę tradycję.
Z racji tego, że kolędowanie odbywa się w najciemniejszą porę roku, wierzono, że to „ciemne, złe” ma wtedy największy dostęp do ludzi, więc kolędnicy byli postaciami z pogranicza światów, byli tajemniczy, trochę się ich bano, i oni mieli wstęp do zaświatów, mogąc zamówić tam, wszystko to, czego życzyli sobie mieszkańcy, czyli dobrobyt, zamążpójście, dzieci, żeby się urodziły, żeby się krowy ocieliły a pola hojnie obrodziły.
My wchodzimy do domu z wielką grandą, zamiast turonia, mamy kozę, która harcuje i trzeba ją przekupić. Ona na początku obrzędu pada na środek podwórka lub izby i trzeba ją ocucić. Gospodarz musi ją ratować, albo jakimś napitkiem, albo owocem, albo pieniędzmi.
Potem wchodzimy dalej i śpiewamy razem z domownikami, kontynuując cały obrzęd.
Podtrzymujecie tradycyjne kolędowanie, czujecie się więc, jak prawdziwi kolędnicy, choć można tu powiedzieć, że jako prawdziwe kolędniczki.
Wierzono, że kolędnicy mają taką moc i są nietykalni, a przez swój donośny śpiew mają siłę, by wymieść wszystko złe z każdej chaty – mówi Anna Gurdak.
Organizuję kolędowanie od 2018 roku, i wpadłam na pomysł stworzenia grupy śpiewaczej. Nazywamy się Rozgłos, i wykonujemy większość utworów białym głosem.
Grupa działa w ramach fundacji, którą założyliśmy z mężem. Dopiero się rozkręcamy, ale można zobaczyć nasze pierwsze kroki na profilu Fundacja Polna.
Wcześniej kolędowałam na Mazurach, Mazowszu, od dwóch lat mieszkam w Beskidzie Niskim, i zawsze tam, gdzie jestem znajduję ludzi chętnych do kolędowania. Uczestniczę w wielu warsztatach u etnomuzykologów, stąd moja pasja do tego typu muzyki i kolędowania.
Jest nas 10 dziewczyn, 3 z Gorlic, 2 z Siar, jedna z Nowicy, ja i Zuza przyjezdne, pozostałe z okolic. Tak jesteśmy prawdziwymi kolędniczkami z krwi i kości.
Takie interaktywne kolędowanie wymaga od Was dużego wysiłku i zaangażowania.
Tak, ale to jest tak pozytywna energia, że nieraz robimy to cały dzień, aż do wieczora. W sobotę chodziłyśmy od godz. 12 do 20 i w tym czasie odwiedziłyśmy 15 domów. To jest nie lada wyzwanie, ale też i dobra zabawa – kontynuuje Anna Gurdak.
Potem przeżywamy to przez pół roku, ale radość w nas pozostaje i oczywiście wyzwala w nas to głód robienia tego w każdym kolejnym roku.
Wydaje mi się, że jest to ostatni moment na to, by tę tradycję uratować, bo są jeszcze ludzie, którzy pamiętają czasy tradycyjnych kolędników i wiedzą o co w tym wszystkim chodzi, a młodsi mają szansę jeszcze to zobaczyć, i może się zainspirować. Reakcja dzieci jest różna, jedne uciekają, boją się diabła, inne są zupełnie neutralne, ale są i takie, które przyłączają się do obrzędu i śpiewają z nami kolędy.
Czy będzie można Was jeszcze gdzieś zobaczyć?
W tym roku nasze kolędowanie już zakończone, natomiast wystąpimy jeszcze z obrzędem podczas finału WOŚP w Uściu Gorlickim, gdzie pokażemy się na scenie. Dziękujemy za piękną kolędę. Do zobaczenia za rok.
Napisz komentarz
Komentarze