Temat zbiórki odpadów wielkogabarytowych w mieście wywołała radna Alicja Nowak.
Parę lat temu, kierując się rachunkiem ekonomicznym, Rada Miasta Gorlice przyjęła uchwałę, która zobligowała mieszkańców do indywidualnego odstawiania odpadów wielkogabarytowych do punktu selektywnego zbierania odpadów komunalnych (przyp. red. - PSZOK) – powiedziała Alicja Nowak.
Duże odpady mieszkańcy muszą sami odwozić do PSZOK-u. Mają tam trafić odpady, które ze względu na ponadwymiarowe rozmiary i wagę nie mieszczą się w standardowych pojemnikach i kontenerach, są to na przykład meble, dywany, i inne duże przedmioty, nie wliczając w to sprzęt RTV AGD i odpady budowlane.
Interwencje mieszkańców wskazują niezadowolenie właścicieli domów jednorodzinnych większości osiedli w Gorlicach. Mieszkańcy w tej kwestii zostali pozostawieni sami sobie – kontynuowała radna Nowak.
W dużo lepszej sytuacji są mieszkańcy spółdzielni mieszkaniowych, bo tam są organizowane zbiórki odpadów wielkogabarytowych a koszty rozłożone na mieszkańców, podczas gdy właściciele prywatnych budynków na ten cel muszą tych złotych przeznaczyć kilkadziesiąt i to z własnej kieszeni.
Co do zasady gmina nie ma obowiązku odbierania odpadów od mieszkańców wielkogabarytowych bezpośrednio z ich posesji.
Z informacji, jakie posiadam, to jednak zdecydowana większość gmin w Polsce, nie tylko w sąsiedztwie Gorlic, ze zrozumieniem i życzliwością podchodzi do tego tematu, a dzieje się to za sprawą uchwał przyjmowanych przez radę miast i gmin, bo to one w tej kwestii mają decydujący głos. W takich przypadkach to urząd przygotowuje uchwałę, a rada podejmuje decyzję i w tym przypadku rachunek ekonomiczny nie powinien być decydujący, bo są inne możliwości oszczędzania.
Składowane w piwnicach i na strychach gabaryty są zagrożeniem w związku z przepisami przeciwpożarowymi, a odbiór takich odpadów powinien odbywać się bezpłatnie przynajmniej raz w roku.
Uważam, że ten wniosek jest na tyle ważny, że zasługuje na rozpatrzenie.
Odpowiedzi na to pytanie udzielił zastępca burmistrza, Łukasz Bałajewicz.
Przetarg na odbiór odpadów w 2024 roku został ogłoszony i jest teraz w fazie rozstrzygnięcia, więc nie ma w tym momencie możliwości jego zmiany – powiedział Łukasz Bałajewicz.
W mieście Gorlice nigdy nie było zbiórki odpadów wielkogabarytowych i nigdy nie było takiej sytuacji, że takie odpady były odbierane bezpośrednio z domów prywatnych. Wcześniej, gdy takie przypadki mieliśmy, to wskazywaliśmy miejsca, gdzie mieszkańcy mogli dowieźć te odpady.
Z tego, co wiem, niezadowolenie mieszkańców dotyczy pani radnej osobiście, ponieważ Empol nie odebrał chodniczka od pani radnej i to ma sprawić, że dlatego należy zmienić regulamin w mieście Gorlice.
Myślę, że nie tędy droga i nie tak powinno wyglądać rozwiązanie tego problemu. Nie powinniśmy tak działać. Z doświadczenia kilku lat widać, że ta kwestia została już uporządkowana.
Jeśli chodzi o PSZOK to on funkcjonuje i jest obecny we wszystkich gminach. Patrząc na racjonalność tej decyzji, mogę powiedzieć teraz z całą stanowczością, że była ona dobra. Stawki za odpady w Gorlicach, które ponoszą nasi mieszkańcy, są jednymi z najniższych w regionie. Analizując ofertę przetargową na przyszły rok, nie będziemy musieli jakoś drastycznie podnosić stawek za odpady, być może wystarczy tylko podniesienie o 1 zł, żeby utrzymać się w cenie tego przetargu.
Mieszkańcy chwalą sobie działanie PSZOK-u i bardzo dobrze sobie z tym radzą. W naszej ocenie nie ma konieczności zmiany tego regulaminu.
Odpowiedź zastępcy burmistrza wywołała ripostę radnej Nowak.
Ja nie złożyłam tego wniosku, aby prowadzić z panem burmistrzem szermierkę, a nawet boks słowny, tylko żeby wskazać, że takie jest zapotrzebowanie mieszkańców – odpowiedziała Alicja Nowak.
Ten chodniczek wystawiłam, powiem szczerze prowokacyjnie, specjalnie wystawał z worka, żeby sprawdzić, czy pracownicy go zabiorą. Ja nie kieruję się swoim interesem, ale czasami bywa tak, że własny interes dopiero człowiekowi otwiera oczy na problemy, jakie mają inni mieszkańcy.
Doświadczeniem jednego z osiedli podzielił się prezes spółdzielni Krzysztof Jędrzejowski, gdzie cyklicznie organizowana jest akcja wywiezienia wielkich gabarytów.
Koszt podstawienia kilku kontenerów na osiedle wyniósł 3200 zł brutto, co w przeliczeniu na jedno mieszkanie dało kwotę około 6 zł – powiedział Krzysztof Jędrzejowski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Pod Lodownią w Gorlicach.
Strychy pełne są starych rzeczy, które rzeczywiście mogą być zagrożeniem, biorąc pod uwagę przepisy przeciwpożarowe. Jeśli mieszkańcy ich sami nie usuną, konieczne będzie zamówienie firmy zewnętrznej, która to wywiezie.
Dyskusja trwała, co wywołało już reakcję przewodniczącego Roberta Ryndaka.
Gdyby to przeliczyć na symulację związaną z odbiorem odpadów bezpośrednio z budynków mieszkalnych to wywołałoby to podwyżkę o około 3 zł za każdego mieszkańca miesięcznie – powiedział zastępca burmistrza, Łukasz Bałajewicz.
Jeśli chcielibyśmy robić zbiórkę odpadów wielkogabarytowych to po pierwsze, w pewnych miejscach byłoby to technicznie niemożliwe, a po drugie te koszty zbiórki „wielkogabarytów” w całym mieście byłyby niewspółmiernie wielkie, porównując to do efektów, które byśmy odnieśli.
Bardziej zasadna byłaby tak zwana taksówka śmieciowa, która odbierałaby duże odpady z posesji i zawoziła na PSZOK. Dla przykładu podam cenę na tonie dla odpadów segregowanych, w proporcji koszt utylizacji takich odpadów wynosi 500 zł, a ich zebranie 600 zł.
Dyskusję zakończył burmistrz Gorlic, Rafał Kukla.
Każdy mieszkaniec ma obowiązek dostarczania odpadów w miejsce do tego przeznaczone – powiedział Rafał Kukla.
Wszyscy musimy się liczyć i z prawami, i z obowiązkami, czyli np. jak ktoś kupuje coś nowego, to musi zadbać o wywiezienie starej rzeczy. Tak to wygląda i nic tu nie zmienimy.
Napisz komentarz
Komentarze