Wśród kilkudziesięciu pojazdów, jakie przybyły na plac znalazło się wiele polonezów, mercedesów, bmw, była też wołga i łada, ale największą furorę zrobił czerwony, żuk, który dawniej służył straży pożarnej.
Większość samochodów była przybrana w barwy narodowe, z szyb wystawały flagi państwowe, a z głośników brzmiał Mazurek Dąbrowskiego. Pojazdy wyruszyły z Maślanego Rynku i przejechały ulicami Piekarską, Wąską, Cichą, potem uliczkami Rynku, a następnie w dół Mickiewicza, Legionów, by znów wrócić na starówkę ulicą Wróblewskiego i 3 maja.
Pojazdów było tak wiele, że praktycznie wypełniły całą długość rundy i nawet zrobił się mały korek, mimo tej wieczornej pory.
Wydarzenie to stało się też okazją do bardzo ciekawego, przypadkowego spotkania.
Odwiedzam wasze miasto, przy każdej nadarzającej się okazji, tym razem odwiedziłem Sandomierz i nie mogłem odmówić sobie tych zaledwie 140 kilometrów trasy stamtąd tu, by znowu być w Gorlicach – mówi jeden z uczestników rundek, Ryszard z Chojnic w województwie pomorskim.
Zainteresowało mnie wasze miasto przy okazji słynnej powodzi z 2010 roku, gdy organizowaliśmy pomoc dla tych terenów. Pracuję w jednym z pomorskich samorządów i byłem zaangażowany w wiele akcji związanych z powodzianami w Województwie Małopolskim.
Osobiście mam tu wielu znajomych na tym terenie pracujących w lokalnych samorządach, i wiążą mnie z nimi zażyłe znajomości. Bardzo podobają mi się i Gorlice, i sam Beskid Niski, to piękne miejsce w południowej Polsce, zawsze pokazuję zdjęcia znajomym i zachęcam ich do przyjazdu w te strony.
Cieszę się, że mogłem wziąć udział w tym patriotycznym wydarzeniu organizowanym w Gorlicach. Pozdrawiam wszystkich tych, których nie zdążyłem odwiedzić przy okazji mojego obecnego pobytu, w szczególności Karola z Ropy i Witolda z Gorlic. Mam nadzieję, że już wkrótce tu wrócę.
Była to druga zmotoryzowana impreza w naszym mieście. Pierwsza nich odbyła się przy okazji pandemii covid, w czasie gdy wszystkie imprezy plenerowe były odwołane.
Napisz komentarz
Komentarze