Na reklamy narzekamy bardzo często, a w czasie kampanii wyborczej skala tego problemu osiąga swoiste apogeum.
Niestety, to jedna z najskuteczniejszych metod dotarcia do potencjalnego wyborcy i pokazania, że jego kandydat jest gotowy, czeka na głos. Nie dziwi więc fakt, że reklama jest wszechobecna.
Kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami. Zwycięża często nie ten, który mówi najsensowniej, ale ten, który krzyczy najgłośniej. Plakat wyborczy zaczyna być czasem podnoszony do rangi symbolu, skutecznego narzędzia, czasem wręcz dzieła sztuki. Dobra prezentacja kandydata na zdjęciu, wedle wielu analiz, jest istotnym kluczem do sukcesu.
Nie dziwi więc to, że każdy stara się nie tylko pokazać ładnie, ale też w dobrym miejscu.
Kto śledzi na bieżąco politykę szczebla centralnego, ten wie, że ogromnym problemem może okazać się przypadające w przyszłym roku, na dzień wyborów, święto 11 listopada. Do dnia dzisiejszego nie ma więc całkowitej pewności co do tego, kiedy odbędą się wybory samorządowe. Nie ma to jednak znaczenia dla tych, którzy wiedzą, że w wyborach wystartują.
Pierwsze osoby rezerwowały miejsca na billboardach tuż po zakończeniu poprzedniej kampanii wyborczej.
Zadzwoniliśmy dziś do kilku firm oferujących podobne usługi na terenie Gorlic i okolic.
Tam otrzymaliśmy zaskakującą wiadomość: pierwsi klienci zainteresowani takimi usługami albo już zarezerwowali wybrane miejsca na billboardach lub niebawem podejmą decyzję w tej sprawie.
Im lepsza lokalizacja billboardu, tym bardziej możliwe, że jest on już niedostępny.
Większość kandydatów zostawia jednak sobie jeszcze chwilę czasu na decyzję. Czekają na ostateczny termin wyborów, zwykle około marca-kwietnia, masowo rozpoczynają poszukiwanie optymalnej formy reklamy. Coraz częściej jednak okazuje się, że plakaty to za mało. Wyborcy poszukują nie tylko twarzy, ale także dodatkowych informacji na temat kandydata. Ulotki informacyjne kolportowane pocztą lub pozostawiane w miejscach publicznych są nadal powszechnie wykorzystywane.
Coraz częściej pojawiają się też głosy, by pewnych form kapanii zabronić, szczególnie z uwagi na troskę o estetykę przestrzeni publicznej i dbałość o środowisko naturalne. Zakazanie pewnych form ulotkowania lub też ograniczenie do minimum możliwości wynajmowania reklam wielkoformatowych, szczególnie w centrach miejskich i na terenach starówek, to postulaty, które często powracają przy okazji wyborów.
Kampania przenosi się do Internetu, jest coraz bardziej dokładna, interaktywna. Strony internetowe, konta na portalach społecznościowych, reklamy pojawiające się w strategicznych miejscach i czasie na portalach informacyjnych, a do tego sztab doradców i kreatorów wizrunku. Nie, to nie kampania w amerykańskich wyborach prezydenckich, ale także nasza codzienność. Choć wyborcy czesto wiele rzeczy przyjmują nieświadomie, to wszyscy, którzy podejmowali się aktywnego kadndydowania w wyborach doskonale wiedzą, ile czasu poświęcić trzeba na zaplanowanie niektórych detali.
Kolor koszuli, krawata, apaszki, wyraz twarzy, hasło wyborcze... nie dziwi więc to, że osoby najbardziej zainteresowane startem i wygraną w przyszłorocznych wyborach, już teraz zastanawiają się nad okresem kampanii wyborczej.
Ci pracujący najciężej, nie martwią się najcześciej o to na zapas. Ich wyborcy doskonale znają ich obecne działania, znają możliwości i zaangażowanie przyszłych radnych. Nie, nie mówimy tu o ponownym wyborze już urzędujących, ale o tym, że uczciwa praca czy działalność społeczna często broni się sama. Dobrzy pracownicy, uprzejmi sąsiedzi, aktywni lokalni przedsiębiorcy - to takich liderów często potrzebujemy. Niejednokrotnie wręcz ubolewamy nad tym, że Ci najlepsi, nie decydują się oficjalnie na start w wyborach... a może czas zastanowić się nad tym, czy samemu nie wystartować?
Wolne billboardy jeszcze czekają, tak samo jak ciężka praca związana ze służbą publiczną... podejmiesz wyzwanie?
Napisz komentarz
Komentarze