Od piątku (25 sierpnia) do dzisiaj (29 sierpnia) strażacy z PSP oraz druhowie z OSP wyjeżdżali do usuwania gniazd szerszeni ponad 20 razy.
Byli między innymi w Libuszy, Owczarach, Lipinkach, Strzeszynie, Gorlicach, Bystrej, Łużnej, Stróżówce, Bobowej, Kobylance i Sękowej.
W całym sezonie takich interwencji było już około 200.
Najczęściej bzyczący lokatorzy są usuwani z budynków mieszkalnych, ale zdarza się, że strażacy muszą interweniować w miejscach, z których korzysta wielu mieszkańców i turystów.
Wczoraj (28 sierpnia) usuwaliśmy gniazdo szerszeni z cerkwi w Kunkowej. Owady znalazły szczelinę w goncie i zrobiły sobie banię w ścianie budynku – mówi młodszy brygadier Dariusz Surmacz, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Gorlicach.
Dość często zdarzają się również przypadki usuwania gniazd z drzew, zwłaszcza tych starych – spróchniałych, ale zlokalizowanych blisko domostw, a co za tym idzie stanowiących zagrożenie dla uczulonych na jad szerszeni mieszkańców.
W sobotę (26 sierpnia) druhowie z OSP Lipinki mieli dość nietypową interwencję, bo pierwsze zgłoszenie, które dotarło do dyżurnego, dotyczyło gniazda szerszeni w samochodzie dostawczym – mówi rzecznik Surmacz.
Jak się potem okazało, kierowca samochodu zatrzymał się na chwilę na poboczu drogi w Lipinkach, na granicy lasu. Pech chciał, że na postój wybrał miejsce tuż pod gniazdem szerszeni, które znajdowało się w drewnianej budce dla ptaków. Mężczyzna został ukąszony przez kilka owadów, dlatego konieczne było wezwanie zespołu ratownictwa medycznego.
Na przemian z wyjazdami „do szerszeni” nasi strażacy są wzywani do gaszenie kontenerów w okolicach gorlickiego cmentarza.
Przyczyna zawsze jest jedna – celowe podpalenie – mówi stanowczo Dariusz Surmacz. I dodaje: Bo jak inaczej wytłumaczyć konieczność wyjazdu jednego dnia, praktycznie w to samo miejsce, nawet kilka razy.
Mowa o poniedziałku (28 sierpnia), kiedy to strażacy wyjeżdżali do gaszenia wspomnianych kontenerów o 14.59, 18.27 i 19.30. W niedzielę (27 sierpnia) też gasili te same śmieci. Na szczęście zawsze w porę udawało się opanować ogień.
Foto: pixabay.com
Napisz komentarz
Komentarze