Temat trawy, która wybujała zbyt wysoko i mogła nawet być zagrożeniem bezpieczeństwa wraca regularnie. Jedną z takich sytuacji opisaliśmy w ubiegłym roku w artykule >>>Gorlice. Centrum miasta. Trawa po pas [AKTUALIZACJA]
Właśnie wtedy o komentarz poprosiliśmy Urząd Miejski w Gorlicach, z którego otrzymaliśmy następującą odpowiedź:
Szanowni Państwo, nie wszystkie drogi w obrębie Gorlic są drogami miejskimi. Przez nasze miasto przebiega droga krajowa (nr 28), drogi wojewódzkie (nr 977, 993), a także drogi powiatowe. Zgodnie z przepisami za ich utrzymanie (odśnieżanie, sprzątanie, koszenie poboczy itp.) odpowiada zarządca.
W przypadku ul. Legionów (będącej odcinkiem drogi wojewódzkiej 977) jest to Zarząd Dróg Wojewódzkich w Krakowie.
To, jak szybko rośnie trawa, wydaje się jednak nieustannie zaskakiwać. To zaś powoduje, że poza kwestiami estetycznymi za chwilę możemy rozmawiać o zagrożeniu bezpieczeństwa, np. w przypadku zachwaszczonych wyjazdów z dróg podporządkowanych.
Zdjęcia, które widzicie w poniższym tekście zostały wykonane wczoraj(19 maja). Widać na nich sytuację u zbiegu ulic Mickiewicza i Legionów, a więc w ścisłym centrum miasta.
Tak, wiemy, że to nie jest miejska droga
Wiemy również, że za stan utrzymania infrastruktury, czyli jezdni, zieleni i chodnika przyległych do danej klasy drogi odpowiedzialny jest jej administrator, w tym przypadku instytucja spoza Gorlic.
Pamiętamy jednak o tym, że mimo świadomości istnienia pewnych obowiązków, w niektórych sytuacjach rozplanowane odgórnie harmonogramy i kalendarze po prostu nie zdają egzaminu. O niektóre sprawy po prostu trzeba się upomnieć, bo mały problem może urosnąć do rangi naprawdę wielkiego w mgnieniu oka. Dokładnie tak, jak wiosenna trawa.
Ta sytuacja powtarza się co roku
Na przełomie kwietnia i maja Gorlice wzdłuż swoich głównych szlaków komunikacyjnych, będących drogami wojewódzkimi i krajowymi, są po prostu zarośnięte trawą. Wysoką trawą.
Mamy świadomość tego, że to nie na służbach miejskich spoczywa obowiązek utrzymania trawników, ale wizerunek Gorlic cierpi na takim stanie. Osoby, które przejeżdżają tranzytem nasze miasto, są chyba lekko zdziwieni stanem poboczy. Ciekawe, co sobie myślą?
Kwestia bezpieczeństwa
O tym, co myślą kierowcy wyjeżdżający z bocznych dróg na czuja, nie widząc po prostu drogi głównej, którą właśnie może poruszać się iny uczestnik ruchu, nawet nie wspominamy. To nie jest loteria, w której ktokolwiek chce brać udział, a jednak innej opcji nie mamy.
Zamknąć oczy i gaz do dechy? Chyba nie tak to powinno działać...
Napisz komentarz
Komentarze