Proszę nam opowiedzieć, w jakim konkursie brała Pani udział, jak wyglądał jego przebieg?
To było, gdzieś początkiem sierpnia. W samochodzie miałam nastawione radio - rozpoczyna rozmowę z nami mieszkanka Gorlic, pragnąca zachować anonimowość. Dowiedziałam się, że wysyłając swoje imię pod wskazany numer, mogę wziąć udział w konkursie prowadzonym przez rozgłośnię, która obchodziła w tym miesiącu swoje 27. urodziny. Wysłałam i zapomniałam o tym - kontynuuje.
Jakież było moje zdziwienie, gdy w tamtym tygodniu otrzymałam wiadomość zwrotną, że zostałam wylosowana do konkursu o nagrodę główną. Dalej nie wierzyłam w to, że mogę coś wygrać, przecież tyle jest tych akcji, promocji, konkursów, wszystko tylko po to, żeby wysłać kolejnego sms-a. Coś mnie jednak tknęło i na kolejne wiadomości odpowiadałam jeszcze kilka razy. Sama się sobie zdziwiłam, że dałam się na to skusić. No cóż, minęło kilka dni i znów cisza.
W ostatni wtorek, jak co tydzień wybrałam się po pracy na zakupy. Po drodze spotkałam znajomą i podczas rozmowy z nią, zaczął dzwonić telefon z nieznanego mi numeru. Odebrałam połączenie, mój rozmówca przywitał się ze mną i poinformował mnie, że dzwoni zw studia w Warszawie i w nagrodę za to, że odebrałam połączenie, wygrywam 27 tysięcy złotych. Było to dla mnie tak niespodziewane, że nawet nie zdążyłam się stremować i rozmawiałam z prowadzącym audycję dziennikarzem dalej. Zapytał mnie, czy ta nagroda mnie satysfakcjonuje. Cóż, stwierdziłam, że moje imię nacechowane jest chęcią podążania dalej i zdecydowałam się kontynuować grę. Prowadzący zaproponował mi kilka opcji wariantów do wyboru. Zdecydowałam się na moją szczęśliwą „trzynastkę”. Chwilę później w słuchawce usłyszałam fanfary i informację, że stałam się posiadaczką 37 tysięcy złotych. Zupełnie się tego nie spodziewałam i może dlatego, że przyjęłam to tak spontanicznie, rozmawialiśmy na antenie jeszcze przez dłuższy czas o mojej nagrodzie i Gorlicach, gdzie mieszkam i pracuję.
Zawsze przy takich okazjach pada pytanie, na co przeznaczy Pani swoją wygraną?
No cóż, suma może nie jest oszałamiająco duża, ale w tym momencie na pewno przyda się na zaspokojenie takich zwykłych życiowych potrzeb. Niewielką część przeznaczę na uczczenie faktu, że los się do mnie uśmiechnął, tak zupełnie zwykle i niespodziewanie. Cóż mogę powiedzieć, cieszę się i mam nadzieję, że to nie ostatni raz.
Napisz komentarz
Komentarze