Spotkanie autorskie było okazją do zaprezentowania nowej pozycji w dorobku Wojciecha Bonowicza pt. Historie na każdą godzinę. Jest to zbiór 24 subtelnych „mikroopowieści” o życiu. Są to krótkie utwory, które stanowią ulubioną formę pisarską autora.
„Historie na każdą godzinę” to zaskakujące, pełne znaczeń, mądre opowiadania, w których czytelnik odnajduje siebie. Dzięki lekturze tej pozycji świat na chwilę zwalnia, a nawet się zatrzymuje. Książka ta to bezpieczna przystań, której wszyscy szukamy.
Spotkanie było też okazją do wspomnień związanych ze znajomością z Wisławą Szymborską, a także przeszłości autora, o udziale w projektach muzycznych, m.in. Fisz Emade Tworzywo, Pablopavo, czy Świetliki. Bohater spotkania w rubaszny i humorystyczny sposób powracał do swojego dzieciństwa i najważniejszych wydarzeń, które ukształtowały go, jako człowieka i pisarza.
Spotkanie rozpoczęła dyrektor MBP w Gorlicach, Joanna Kalisz - Dziki.
Wojtek został pisarzem. Jak to się stało? – zapytała Joanna Kalisz-Dziki.
Chciałem być strażakiem, bo takie było pierwotnie moje marzenie – powiedział Wojciech Bonowicz.
Pamiętam ten wiersz o Wojtusiu, który został strażakiem, i to była jedna z ulubionych książek mojego dzieciństwa. Wydawało mi się, że bycie strażakiem to optimum tego, co człowiek może dać światu.
Bardzo wcześnie nauczyłem się pisać i czytać. Mam brata, który jest ode mnie starszy o 3 i pół roku, i jak on poszedł do pierwszej klasy, to ja już też chciałem się tego nauczyć. Mój tato był inżynierem, mama była laborantką medyczną, i zawsze w naszym domu był pewien rodzaj takiej referencji wobec książek. Nie było ich dużo, ale znalazły się wśród nich wiersze Staffa, Tuwima, Broniewskiego, który był ulubionym poetą mojego ojca.
Ja bardzo wcześnie w ten świat poezji się wkleiłem.
Moje najwcześniejsze wspomnienia dotyczą tego, jak mój tata czytał mi „Ballady i Romanse” Adama Mickiewicza. Dosyć wcześnie pojawiła się u mnie myśl, że bycie strażakiem jest niezłe, ale ciekawe, czy pisanie nie byłoby pewnego rodzaju lepszą perspektywą. Życie ułożyło mi się w taki sposób, że tak, jak sobie wymarzył ten 4, czy 5-letni chłopiec, tak to się spełniło.
Nie ćwiczyłem na żadnym instrumencie, nie chodziłem na balet, ale za to dość wcześnie zacząłem sobie coś pisać. Mój tato przechował wiele pierwszych moich utworów. Jak myślałem kiedyś o swoim życiu, to potem wszystko przygotowywało mnie, że kiedyś będę dziennikarzem, trochę poetą, człowiekiem kultury. Literatura mnie bardzo wcześnie zaciekawiła.
Potem przyszedł czas na wspomnienia związane z rozpoczęciem pracy zawodowej i pierwszych nagród za napisane książki. A było ich naprawdę wiele, m.in. wyróżnienie w konkursie na Brulion Poetycki (1989 rok), Nagroda Główna w konkursach Nowego Nurtu, oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (obie w 1995 roku), a także Nagrody Literackiej Gdynia w kategorii „poezja” (2007 rok).
Wojciech Bonowicz jest autorem biografii „Tischner” (2001 rok), za którą otrzymał nominację do Nagrody Literackiej Nike, tomu gawęd „Kapelusz na wodzie” (2010 rok), książek-wywiadów (m.in. z Michałem Hellerem i Wojciechem Waglewskim), a także książek dla dzieci.
W 2012 roku odznaczony został Srebrnym Krzyżem Zasługi. Wczorajsze spotkanie odbyło się w ramach gorlickiej edycji XXII Małopolskich Dni Książki Książka i Róża.
Napisz komentarz
Komentarze