Od prostych spraw do całkiem poważnych problemów
Miś-Jaś jest ogromnym brązowym misiem, który sam już nie jedno cerowanie przeżył. Nie krył przed dziećmi swoich szwów: do przedszkola przybył z wielką, ważną misiową misją: nauczyć dzieci podstawowych zasad udzielania pierwszej pomocy!
Wczoraj (28 lutego) Miś Jaś przybył do Przedszkola Samorządowego w Stróżówce, by pomagać dzieciom zrozumieć kluczowe problemy związane z udzielaniem pierwszej pomocy. Czekał też, by w razie czego stać się asystentem małych medyków, ale jak się okazało, dzieciom ze Stróżówki nie brakuje ani ciekawości świata, ani... odwagi.
A wszystko rozpoczęło się do zaproszenia osoby, która zaprezentowałaby dzieciom najważniejsze informacje na temat zdrowego trybu życia i unikania urazów.
Na spotkanie zgodził się jeden z rodziców dzieci sześcioletnich, który na co dzień pracuje w gorlickim szpitalu i nie jedną ranę już w życiu opatrzył. Był jednak tylko asystentem Misia-Jasia, który był niekwestionowaną gwiazdą tego spotkania. Imię dla pluszowego Ratownika Medycznego wybrały same dzieci. Potem, w czasie ponad godzinnego spotkania najmłodsi nie odrywali oczu od Prowadzącego, chłonąc wiedzę o zdrowiu i prawidłowym postępowaniu w sytuacjach, w których zostanie ono zagrożone.
Czy na sali byli przyszli medycy? Z pewnością!
Od rozmowy o tym, czym jest higiena, przez krótką informację o tym, jak należy się odżywiać, by zachować zdrowie, aż po wspólne pajacyki, dzięki którym dzieci udowodniły, że aktywność fizyczna jest jedną z ich ulubionych. A potem zaczęły się zajęcia, na które najmłodsi tak naprawdę czekali.
Najpierw chwilę rozmowy poświęcono na sprawdzenie wiedzy i umiejętności dzieci na temat wzywania pomocy w sytuacjach krytycznych. Przypomniano numery alarmowe oraz kluczowe informacje na temat zapobiegania zdarzeniom niepożądanym. Wybranie numeru 112 i zainscenizowana rozmowa z dyspozytorem pokazała, że dzieci doskonale wiedzą, co jest najistotniejsze w czasie przekazywania kluczowych informacji o zdarzeniu:
- Co się stało?
- Gdzie się stało?
- Ile jest osób potrzebujących pomocy?
- Jaki jest stan osoby poszkodowanej?
- Czy są jakiekolwiek inne informacje, które mają znaczenie w tym konkretnym przypadku?
Przykład wypadku, który miała jedna z sześciolatek doskonale podziałał na wyobraźnię, a rozmowa miała jasny, logiczny przebieg. Wszystko w poczuciu bezpieczeństwa i atmosferze ćwiczeń, ale właśnie tak powinna przebiegać nauka.
Potem przyszedł czas na... krew
Ta, w formie czerwonego śladu po szmince jednej z mam w kilka chwil ozdobiła czerwonymi tatuażami ręce, łokcie, kolana i łydki dzieci. Gdzie jeszcze najczęściej ranią się dzieci? Kto chciał, mógł na chwilę zajęć stać się rannym. Pozostali, wyposażeni już w bandaże, jałowe opatrunki i obowiązkowe rękawice ochronne przygotowywali się do udzielania pierwszej pomocy. Zabawa była świetna, ale nie było mowy o szybkim bandażowaniu na okrętkę!
Pod okiem zawodowego medyka dzieci uczyły się prawidłowej rutyny działania: od przemycia rany, przez ułożenie opatrunku, aż po właściwe bandażowanie i wykończenie opatrunku zgrabną pętelką.
A później zrobiło się jeszcze ciekawiej!
Na środku sali pojawiła się miska z ciepłą wodą i nietypowe bandaże, które szybko okazały się opaskami gipsowymi. Wyjaśniając, po co zakładane są opaski gipsowe i gipsowe szyny prowadzący zajęcia wyjaśnił, że w pracy często spotyka się ze strachem dzieci, które przychodzą do szpitala na przykład po złamaniu kończyny. Przedszkolaki przytaknęły, pojawili się nawet tacy, którzy opowiedzieli o niemiłych wypadkach, które zakończyły się właśnie założeniem gipsu.
Jak się okazało, założenie takiego opatrunku nie jest straszne, a nawet... może być przyjemne. Dzieci mogły dotknąć miękkiej watki oraz opaski gipsowej, a kolega, który zgodził się uczestniczyć w eksperymencie, relacjonował kolegom i koleżankom, co czuje w czasie zakładania opatrunku:
(...) ciepłe, miękkie, jak przytulanie ramienia.
Nieprzyjemne unieruchomienie bywa konieczne, na szczęście w tym jednym przypadku wszystko było tylko inscenizacją, która miała pokazać, że nawet wizyta w szpitalu, mimo, że konieczna, nie jest czymś, czego należy się bać.
Dzieci zakończyły zajęcia pełne entuzjazmu i chęci, by pamiątkowe bandaże jak najszybciej wykorzystać ponownie. Jeszcze tego samego dnia wiele misiów otrzymało pierwszą pomoc, której udzielili mali ratownicy. Z kilku torebek mamusi zniknęły zaś szminki, by cała zabawa była jak najbardziej realistyczna.
Mamusie jednak z pewnością zgodzą się jeszcze nie raz na takie poświęcenie, jeśli efektem tego będą w przyszłości młodzi ludzie, którzy w sytuacji zagrożenia będą umieli właściwie udzielić pierwszej pomocy.
Czy na sali zajęć znajdowali się wczoraj przyszli medycy? A może już niedługo wspomnienie ciekawych zajęć zaszczepi w nich pragnienie, by sztukę tą w przyszłości zgłębiać?
To z pewnością jedne z tych zajęć, które na długo zapadną dzieciom w pamięć i będą z przyjemnością wspominane.
Dziękujemy za zaproszenie w gościnne progi Przedszkola Samorządowego w Stróżówce.
Źródło info: mat. własne
Napisz komentarz
Komentarze