Spacery, które odbywaliśmy regularnie uliczkami miasta zwykle skupiały się na tym, by zobaczyć, jak różni przedsiębiorcy próbują swoich sił na rynku. Jedne przedsiębiorstwa znikały, pojawiały się inne. To następstwo dawało nadzieję: nadal są ludzie, którzy chcą próbować swoich sił w biznesie, przenoszą lokale, starają się poszerzać lokalną ofertę.
Tak było choćby przy ul. Kościuszki, gdzie wiele lokali zmieniało najemców, ale można było mówić, że cały czas coś się tam dzieje. Piekarnia, sklep motoryzacyjny, fryzjer, manikiurzysta, drogeria... Różne pomysły, różna oferta, ale kluczem była faktyczna zmiana.
Niestety, od pewnego czasu zmiany brak, a jeśli już się pojawia, to jest zmianą na gorsze.
Opuszczający lokale najemcy bądź zmieniają przestrzeń na mniejszą (a więc i tańsza w utrzymaniu) lub oddalają się od centrum miejscowości, gdzie po prostu jest dla nich za drogo. Niektórzy po prostu zamykają biznesy i kończą przygodę z własną działalnością gospodarczą. Chociaż sytuacja taka jest rynkową normą, to sytuacja,z którą mamy do czynienia teraz jest inna, niż cokolwiek, co obserwowaliśmy dotychczas.
Spacer, który odbyliśmy kilka miesięcy temu ulicą 3 Maja wydawał się nam takim samym, jak wszystkie poprzednie: przeglądem zmian, które pozwolą różnym osobom zyskać nową szansę.
W głowie mieliśmy konkretne pytanie:
Ciekawe, co teraz tu powstanie?
Jak się jednak dziś okazało, wiele lokali od miesięcy świeci pustkami. Zamykane są kolejne.
W rozmowie z jedną z osób prowadzących działalność gospodarczą w lokalu położonym blisko centrum miasta usłyszeliśmy:
Muszę się przenieść nieco dalej, ponieważ już nie stać mnie na opłaty.
Albo zmiana miejsca, albo zamkniecie działalności - proste.
Oczywistość tego stwierdzenia jest nieco przerażająca. To jednak prawda: konieczność ponoszenia kolejnych ciężarów przez przedsiębiorców oznacza konieczność zmiany cen. Pokrycie podstawowych wydatków staje się wyzwaniem. Jednocześnie klienci nie zawsze mogą sobie pozwolić na to, by powrócić do ulubionego miejsca i pozostawić w nim swoje pieniądze. Zaczynają się liczyć tylko potrzeby podstawowe. Na drobne przyjemności i zwyczajowe wydatki jest coraz mniej miejsca.
Doskonale wiemy, co to oznacza...
Mapka poglądowa ulicy 3 Maja, na której zaznaczylibyśmy wszystkie lokalne, które właśnie teraz czekają na nowych najemców byłaby pełna czerwonych krzyżyków. Niektóre z nich naniesione zostałyby już dawno temu. Inne pojawiłyby się niedawno.
Kolejne nazwy przedsiębiorstw znikają znad witryn, są zasłaniane. Ich miejsce zajmują kartki z napisem wynajmę...
Na podjęcie ryzyka biznesowego nie ma na razie chętnych.
Wiele osób w czasie spaceru głównym deptakiem naszego miasta wspomina zaś:
Tu był sklep z bielizną, tu sprzedawali pyszne ciasteczka, a tam można było kupić kołdrę...
Na rynku pozostali najwięksi gracze: znani i rozpoznawalni od lat przedsiębiorcy oraz te podmioty, które działają w dużej, ogólnopolskiej sieci, np. świadczącej usługi.
Władze naszego miasta w czasie jednej z ostatnich sesji podejmowały temat wysokości maksymalnych stawek z tytułu czynszu za najem lokali. Sprawa budziła ogromne emocje. Podkreślono, że podwyżka jest nieuchronna, ale wynika ze wzrostu kosztów utrzymania lokalów. Nie jest zaś podyktowana chęcią zwiększenia samego zysku miasta. Jednocześnie dostrzegalny dla włodarzy miasta jest fakt, że zbyt wysokie stawki mogą doprowadzić do opustoszenia budynków, co także byłby dalece niekorzystne dla miasta.
Problem pozostaje niestety złożony, a wydatki na opłaty związane z utrzymaniem lokalu to tylko jeden z obszarów opisanych ogółem jako koszty prowadzenia działalności gospodarczej.
Czy obecne problemy naszych przedsiębiorców potrwają długo?
A może jest nadzieja na to, że z powrotem wiosny sytuacja gospodarcza ulegnie zmianie na lepsze?
Napisz komentarz
Komentarze