Kobieta kupiła mięso przedwczoraj (23 października), konkretnie dramstiki.
Było w promocji, jak zawsze jest w niej jakieś mięso, wędlina, dzień jak co dzień. Sama mam kury, więc wiem, jak powinny wyglądać dobre ćwiartki. Nigdy więcej nie kupię żadnego mięsa w sklepie! - opowiada nasza czytelniczka.
W poniedziałkowe popołudnie poszła do jednego ze sklepów znajdujących się na terenie powiatu gorlickiego. Chociaż ma własne źródło mięsa, postanowiła skorzystać z okazjonalnej promocji. „Głupie 6 zł”, jak mówi, zaszokowało. Wieczorem mięso zostało zalane olejem, posypane ziołami. Nic więcej.
Oprószyłam mięso przyprawami jak zawsze przy jego marynowaniu. Coś mnie oderwało od tej czynności, bo nie zdążyłam włożyć go do lodówki, na chwilę o nim zapomniałam. Gdy wróciłam do kuchni po około godzinie, moją uwagę przykuło światło, jakie odbijało się na blacie. O pewnie zostawiłam tam telefon i ktoś dzwoni, pomyślałam. Nie włączałam światła w kuchni, bo to, co świeciło, dawało dość jasny blask. Jakież było moje zdziewienie, gdy podeszłam bliżej, na blacie nie było żadnego telefonu a to, co promieniowało to mięso, które najzwyczajniej w świecie „świeciło”. Zawołałam męża, bo nie mogłam w to uwierzyć, co zobaczyłam.
Brzmi jak tekst z popularnego brukowca? Z pewnością tak, sami nie mogliśmy w to uwierzyć, dopóki kobieta nie pokazała się w naszej redakcji i opowiedziała o tym, co było później. Im dalej ciągnęła swoją opowieść, tym mniej prawdopodobna się nam wydawała.
We wtorkowe przedpołudnie, mieszkanka naszego miasta nie czekała na to, aż ktoś zgłosi zatrucie, zgłosiła się do sklepu, zgłaszając problem (zaproponowano jej zwrot w innym towarze, ale odmówiła).
Następnie, zabierając ze sobą kupione dzień wcześniej mięso, udala się prosto do gorlickiego oddziału sanepidu.
Zapytaliśmy o to zgłoszenie dziś rano (25 października) w gorlickim oddziale Inspektoratu Sanitarnego. W rozmowie z osobą z tej instytucji, dowiedzieliśmy się, że Sanepid nie udziela informacji w tej sprawie.
Szanowni Państwo, prosimy o zwrócenie uwagi na stan jakości kupowanego mięsa. Jeśli cokolwiek wzbudzi Państwa wątpliwości, prosimy o zgłaszanie to do stosownych służb.
Na pewno powrócimy do tej sprawy!
Aktualizacja, godzina 10.00:
Informacja od Państwowego Powiatowowego Inspektora Sanitarnego, Jadwigi Wójtowicz:
Wczoraj (24 października) otrzymaliśmy zgłoszenie od Pani, która chciała zachować anonimowość. Zgłaszająca przyniosła ćwiartki z kurczaka, które w warunkach ciemności dawały odblask fluorescencyjny. Wskazała sklep, skąd pochodził towar, jednak nie okazała nam dowodu zakupu, jedynie pokazala nam do wglądu wydruk z wagi sklepowej. Zgłoszenie przyjęliśmy jako anonimowe. Natychmiast inspekcja udała się do wskazanego sklepu. Na miejscu sprawdziliśmy partię towaru, zgodnie z dokumentami i fakturami udostępnionymi przez właściciela placówki. Przy okazji skontrolowano całe stoisko mięsno-wędliniarskie. Dokonano próby dowodowej na tej partii mięsa, poprzez umiesczenie go w ciemnym pomieszczeniu na czas 45 min. Po tym czasie nie stwierdzono świecenia podudzi światłem fluorescencyjnym. Mięso pochodziło od polskiego producenta, było sprowadzane z polskiej hurtowni, do polskiej sieci skepów, zgodnie z fakturą datowaną na 23 października. Organoleptycznie mięso nie wzbudzało zastrzeżeń. Do tego momentu do gorlickiej inspekcji sanitarnej nie wpłynęło żadne zgłoszenie o zatruciu pokarmowym.
Napisz komentarz
Komentarze