Gdy w 2017 roku gruchnęła wiadomość o tym, że na terenie byłej rafinerii Glimar znajdują się tysiące ton niebezpiecznych odpadów, blady strach padł na mieszkańców Gorlic. Wiele osób obawiało się tego, że przyjdzie im się borykać się z zanieczyszczeniem gleby lub wody a środowisko zostanie skażone.
O procederze pisaliśmy w kilku artykułach >>>Bomba ekologiczna w Glimarze? >>>Co składowano na terenie Glimaru?
Przez kilka lat problem zalegania mauzerów z substancjami chemicznymi spędzał sen z powiek urzędnikom starającym się wybrnąć z problemu pozbycia się ich bez uszczerbku dla środowiska, mieszkańców i reputacji regionu.
W 2020 roku na dobre rozpoczął się proces wywozu substancji >>>Prokurator: Potrzebne są natychmiastowe działania, podkreślam – natychmiastowe
W końcu po dwóch latach działań udało się. Niestety okazało się, że była to bardzo kosztowna operacja, za którą zapłacimy my wszyscy, podatnicy. Szacunkowy koszt wywozu odpadów opiewał kwotę 50 mln zł. Miasto uzyskało wsparcie w postaci bezzwrotnej dotacji z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zakładającego pokrycie 80% kosztów.
W międzyczasie na jaw wyszło się, że zgromadzonych pojemników z niebezpiecznymi substancjami jest dużo więcej, niż przewidywano. Ostatecznie wywieziono (uwaga!) 2 550 tony chemikaliów a koszt inwestycji wzrósł do 73,48 mln zł.
Na terenie byłej rafinerii nafty nadal zalegają odpady i śmieci, które jednak nie stanowią zagrożenia i nie są klasyfikowane jako „niebezpieczne”. Ich wywiezienie leży w gestii właściciela terenu.
Burmistrz Rafał Kukla wierzy, że bandyci odpowiedzialni za narażenie życia i zdrowia gorliczan za sprawą policji, prokuratury i sądu, wkrótce odpowiedzą za swoje czyny.
Źródło info: UM w Gorlicach
Napisz komentarz
Komentarze