O rozpoczynającym się remoncie pisaliśmy już w listopadzie ubiegłego roku >>>Gorlice. Ruszył długo wyczekiwany remont na Blichu
Potem odwiedziliśmy budowę z aparatem w lutym, by obejrzeć postęp prac >>>Remont Blichu idzie pełną parą. Sami zobaczcie!
Co się dzieje? Nic się nie dzieje
Mamy końcówkę czerwca i zainteresowaliśmy się znowu remontowanym odcinkiem, a naszą uwagę zwrócili mieszkańcy, którzy zaczęli dzwonić do naszej redakcji.
Czy widział Pan co się dzieje na Blichu i Nadbrzeżnej? – usłyszałem głos w słuchawce.
Nie wiem, nie przechodziłem tamtędy ostatnio – odpowiedziałem.
A więc... nic się nie dzieje proszę pana – skwitował początek naszej rozmowy nasz Czytelnik.
Proszę przyjechać i zobaczyć. Robota można by powiedzieć kolokwialnie stoi w miejscu. Końca nie widać.
Tak więc po tej rozmowie postanowiliśmy zweryfikować informacje, jakie podał nam Czytelnik z rzeczywistością stanu ulicy, na której prowadzony jest remont.
Duży plac budowy, mało ludzi i maszyn
Przemierzając łącznie kilkaset metrów ulicą Blich i Nadbrzeżną trudno odnieść wrażenie dużego tempa robót i wykonanych prac. Co kawałek można napotkać na wykop zabezpieczony prowizorycznie taśmami lub barierkami, co kilkaset metrów stoi jakaś ciężka maszyna.
Proszę pana, jak w takim tempie będą to remontować, to może w 2030 roku skończą – skarży się nasz rozmówca.
Następnie dodaje:
Pracownicy przychodzą po godz. 8 i przed 15 to już ich nie ma. Tu coś wykopią, tam coś wykopią, mała kopareczka popracuje... ale widocznych efektów brak.
Niestety nasze obserwacje i porównanie zdjęć między obecną sytuacją, a tą z lutego, może tylko potwierdzić słowa naszego Czytelnika. We wszystkich podawanych informacjach, dotyczących prowadzonego remontu trudno doszukać się wzmianki o harmonogramie i terminie zakończenia prac.
Czyżby nikomu nie spieszyło się z zakończeniem prac remontowych? Może administratorom drogi nie, ale mieszkańcom na pewno tak.
Auta nie myję, bo to syzyfowa praca
Wycieczka z aparatem ulicą Nadbrzeżną nie należała do przyjemnych. Cała powierzchnia drogi jest zerwana i trudno na niej odnaleźć miejsce bez piachu, gruzu i pyłu. Brak na niej jakiegokolwiek utwardzenia, po którym mogliby bezpiecznie poruszać się po niej piesi. O samochodach to już lepiej nie wspominać.
Proszę pana, jak jakiś samochód przejedzie to po nim świata nie widać – mówi pani Patrycja, mieszkanka jednego z domów przy Nadbrzeżej.
Widzi Pan, co się dzieje z naszymi samochodami? –dodaje, wskazując na karoserię fiata.
Jeden piach i pył. Nie myję samochodu w ogóle bo jest to bez sensu. Raz przejadę i znów jest to samo. Okna w domu też nie otworzę, bo zaraz pełno piachu i kurzu. Ja dziękuję za taki remont. Jak widzę, jak oni się z tym spieszą, to krew mnie zalewa na myśl, że jeszcze przez tak długi czas będziemy się tu męczyć. A najgorsze jest chyba to, że nie wiadomo na kiedy zaplanowane jest zakończenie remontu.
Mimo zakazu ruchu i nawierzchni nie nadającej się do poruszania, mieszkańcy muszą jakoś funkcjonować. Samochody z widocznymi śladami błota i piachu stoją na podjazdach i poboczu.
Trudno tu mówić o jakiejkolwiek organizacji prac remontowych. Plac budowy rozciągnięty jest na kilkaset metrów a dodatkowym utrudnieniem jest mało czytelna – przynajmniej dla laika – synchronizacja tej inwestycji.
Remont za miliony
Droga gminna, jaką jest Blich i ulica Nadbrzeżna, a konkretnie jej renowacja ma kosztować blisko 7 mln zł, z czego miasto wysupła 45% tej kwoty. Mieszkańcy potrzebowali tego remontu jak przysłowiowa kania dżdżu, lecz teraz muszą zmierzyć się z dużymi niedogodnościami. To, co widzą z okien swoich domów niestety nie nastraja ich pozytywnie.
Proszę pana, ani teraz nie można tu dojechać, ani dojść. I nikogo to nie interesuje. Próbowaliśmy z sąsiadami interweniować w Urzędzie Miasta, ale to jak rzucanie grochem o ścianę.
Będziemy teraz jeszcze pewnie przez kilka lat grzęznąć w tym piachu – skarży się nasz kolejny rozmówca.
Biorąc pod uwagę realia, ciężko teraz oczekiwać, że nagle remont znacząco przyspieszy. W inwestycji tej na pewno jest harmonogram prac, którego firma realizująca zlecenie musi się trzymać.
W tym momencie mija pół roku od oficjalnego rozpoczęcia prac i trzeba naprawdę bardzo się wysilić, aby zobaczyć jakiś realny postęp prac.
Będziemy co pewien czas zaglądać na plac budowy, licząc na przyspieszenie tempa robót.
Rozpoczynając naszą wycieczkę rzucił nam się w oczy znak „roboty drogowe” oparty o ogrodzenie jednej z posesji. Nawet on nie stoi normalnie na swoim miejscu...
Napisz komentarz
Komentarze