Slalom gigant równoległy to dyscyplina, która nie wybacza błędów: ścigający się na równoległych torach zawodnicy widzą się kątem oka – do dalszej rywalizacji przechodzi ten, który dojedzie pierwszy na metę. To powoduje, że jeśli w pierwszych biegach trafimy na przyszłego złotego medalistę olimpijskiego, troszkę łatwiej przełknąć przegraną, chociaż pozostają myśli: jak daleko zaszedłbym, gdyby nieco inaczej ułożyła się moja drabinka?
Właśnie takie myśli może mieć Aleksandra Król
Awansując do ćwierćfinału, Aleksandra rozbudziła nasze nadzieje na wielkie wyniki. Wcześniej mówiła wprost: marzy o medalach! Jej marzenia nie były nieuzasadnione, ponieważ po świetnych występach w tym sezonie wszyscy wiedzieli, że dziewczyna ma ogromne ambicje i równe im umiejętności. Wszystko to składało się na coraz lepsze wyniki i uzasadniało medalowe ambicje.
Pech?
Być może właśnie tak można opisać to, że już w ćwierćfinale Aleksandra musiała zmierzyć się z Czeszką, Ester Ledecką. Dla niezaznajomionych ze sportami zimowymi należy się słowo wyjaśnienia: przeciwniczka Aleksandry jest bardzo utytułowaną snowboardzistką i narciarką alpejską. To nie tylko faworytka zmagań, ale już medalistka olimpijska i to bardzo niezwykła medalistka. Ester Ledecka stała się pierwszą kobietą, która zdobyła złote medale olimpijskie w dwóch różnych dyscyplinach: narciarstwie i snowboardzie właśnie.
Aleksandra Król nie miała więc przed sobą łatwego zadania. Znakomicie się do niego przygotowała i do rywalizacji podeszła bez kompleksów: jeśli zwyciężać to nawet z najlepszymi!
Na pierwszym odcinku trasy Aleksandra zaczęła minimalnie tracić odległość do Czeszki. Musiała podjąć ryzyko, które w tym przypadku oznaczało jazdę na pograniczu poślizgu. Tak też się stało. Rywalizacja zakończyła się przejściem Ledeckiej do półfinału i wykluczeniem z rywalizacji naszej reprezentantki.
Czy miała żal do losu?
Przegrana zawsze jest gorzką pigułką do przełknięcia, ale w wywiadzie udzielonym na gorąco po starcie Aleksandra przede wszystkim chciała złożyć życzenia urodzinowe swojej Babci, która tego właśnie dnia obchodziła 90. urodziny! Oczywiście, że chciała zajść wyżej. Fakt, że Ester zdobyła ostatecznie złoto, a więc Aleksandra przegrała z późniejszą złotą medalistką, nieco osłodził przegraną.
Być może za 4 lata uda się zdobyć upragniony medal?
Tymczasem cieszymy się, że mimo braku upragnionego krążka, polska zawodniczka rodem z Gorlic potwierdziła światową klasę
Sporty zimowe rządzą się szczególnymi prawami, a o błąd bardzo łatwo. Wiedzą o tym wszyscy, którzy śledzą tegoroczne, olimpijskie zmagania. Wypadnięcie z trasy, nieszczęśliwy poślizg, upadek, czasem zwykłe zmagania z własną psychiką. Decydują tysięczne części sekundy, a komplet medali jest tylko jeden. Rywalizacja w czasie letniej olimpiady także jest pełna dramatyzmu, ale zmagania zimowe – być może mniej popularne – to przepełniony emocjami spektakl o wielkich radościach, ale i nie mniejszych dramatach ludzi, którzy poświęcają często swoje życie, by choć raz stanąć do biegu ze światową czołówką. Może bez podobnego najlepszym zaplecza finansowego, sprzętowego czy organizacyjnego, ale z wielkim sercem do walki.
Dlatego wszystkim uczestnikom olimpiady zawsze należą się ogromne wyrazy szacunku, niezależnie od tego, jak daleko zaszli w konkursach.
Jej przejazd możecie zobaczyć z odtworzenia na kanałach YouTube.
Napisz komentarz
Komentarze