Można je lubić lub nie, ale wielu zgodzi się z tym, że niestety, te dobre ryby są po prostu za drogie, by jeść je regularnie albo też całkowicie niedostępne w naszym regionie.
Karpia poznamy bez problemu, szczególnie, jeśli możemy samodzielnie wybrać jeszcze żywego. Prawdopodobnie bez problemu zidentyfikujemy także nasz lokalny specjał: całego pstrąga.
Jak rozróżnić jednak zamrożony filet z dorsza czy pangi od fileta z mintaja?
Dla większości z nas to granica, za którą zaczyna się prawdziwa rybna, czarna magia.
Mieszkamy w rejonie, gdzie o świeże ryby niezwykle trudno. Jeśli więc jemy je, to najczęściej korzystamy z ryb puszkowanych, śledzików przygotowanych na różne sposoby w słoikach lub właśnie ryb mrożonych. Ich ceny - od około 30zł/kg w górę powodują, ze często jest to granica zaporowa, przez którą luksus regularnego spożywania lepszych gatunków ryb pozostaje dla wielu nieosiągalny.
Przed świętami pozwalamy sobie jednak na takie właśnie poczucie luksusu. Stoisk, na których możemy dostać rybne, najczęściej mrożone specjały, nie brakuje. Pojawia się jednak problem, którego świadkiem była jedna z naszych czytelniczek. Oto jak relacjonowała sytuację, która miała miejsce w ostatnich dniach na jednym z tymczaoswych stoisk rybnych w naszym mieście:
- Zwykle wybór ryb jest ograniczony. Dosłownie kilka gatunków, wszystkie mrożone. Na dobrą sprawę nie sposób odróżnić jedną od drugiej. Wielu z tych ryb nigdy nie widziałam w innej postaci, jak zmrożony filet. Ktoś mi podaje, a ja ufam, że dostaję to, co zamówiłam. Na jednym z wyjątkowo bogato zaopatrzonych stoisk chciałam kupić określony typ ryby. Cena - prawie 50zł/kg. Pomyślałam jednak, że warto, ten raz, na święta, spróbować dobrej ryby.
Przy kasie okazało się, że osoba pakująca filety pomyliła je i to już nie po raz pierwszy. Gdyby nie uwaga sprzedawcy, dostałabym zamrożone filety z ryby, której cena jest prawie o połowę niższa. Zapłaciłabym jak za przysłowiowe złoto. Nie ma szansy - nie zorientowałabym się sama. Nie wiem jak ta konkretna ryba ma wyglądać po rozmrożeniu ani jak smakuje. Pewnie tylko święta spędziłabym przy bardzo drogiej potrawie marnej jakości.- opowiada.
Uczciwy sprzedawca sprawdzał wszystkie sprzedawane ryby, korygował ewentualne pomyłki pomocnika. Niestety, wydaje się, że sprzedaż ryb to raj dla oszustów.
Czy takie pomyłki są celowe?
Nie sposób ocenić. Patrząc jednak na to, jak wiele nowych gatunków pojawia się na naszym terenie właśnie teraz i jak twardy orzech do zgryzienia mają sprzedawcy, którzy - cóż wiele mówić - także w większości nie są ekspertami od ryb, o pomyłkę pewnie nietrudno.
Potem niestety często przepłacamy, a jakość produktu, który otrzymujemy, jest daleka od oczekiwanego ideału.
Niestety - często kupujemy nieznane gatunki ryb w ciemno. Sprzedawcy jednak w ciemno sprzedawać nie powinni.
Czy zostaliśmy oszukani? Czy to po prostu była "bardzo droga, ale niesmaczna ryba"?
foto: pixabay
Napisz komentarz
Komentarze