Trzy dni temu (11 kwietnia) na deptaku nad rzeką Ropą, na terenie Biecza spotkano pierwszą w tym roku żmiję zygzakowatą.
Rozpoznamy ją po zygzaku? Nie, raczej po źrenicy
W ciepłe dni zwierzęta te wybudzają się z hibernacji i dość łatwo je spotkać. Charakterystyczny wzór na grzbiecie, zwany wstęgą kainową jest jasnym sygnałem: ostrożnie, jestem jadowita. Niestety, jak podają różne źródła, charakterystyczny zygzak może czasem być słabo widoczny.
Stąd też drugi, zdecydowanie pewniejszy znak rozpoznawczy. Żmija zygzakowata ma pionową źrenicę oka, która pozwala odróżnić ją od wszystkich innych gadów o podobnym wyglądzie.
Aby spojrzeć jej głęboko w oczy, musielibyśmy jednak zbliżyć na odległość, która z pewnością nie będzie bezpieczna. Warto więc zachować zdrowy rozsądek i dystans, nawet jeśli ostatecznie okazałoby się, że nie spotkaliśmy żmii, ale niezwykle podobnego do niej, ale niegroźnego gniewosza plamistego czy padalca.
Jadowita, niebezpieczna?
Żmije zygzakowate najczęściej starają się unikać spotkania z człowiekiem i oddalają się. Ukąszenie pojawi się wtedy, gdy zagrożona żmija będzie czuła, że nie może uniknąć konfrontacji. Ze względu na skład jadu żmii, konsekwencje takiego ataku mogą być bardzo przykre. Może powodować zakłócenia pracy serca, ograniczy krzepliwość krwi, może spowodować wystąpienie martwicy w miejscu ukąszenia. Chociaż najczęściej nie będzie ono prowadziło do zgonu, szczególnie niebezpieczne może być dla dzieci i osób starszych.
Chroniona?
W Polsce żmija zygzakowata jest objęta częściową ochroną gatunkową. Zgodnie z ustawą z dnia 16 kwietnia 2004 roku, o ochronie przyrody. Ochrona częściowa oznacza, że dopuszczalna jest redukcja liczebności populacji, w tym przypadku żmii. Dodatkowo możliwe jest pozyskiwanie osobników tych gatunków lub ich części. Bez odpowiedniego zezwolenia, żmii zabijać zatem nie wolno.
Za zabicie żmii mogą grozić poważne konsekwencje. Jak pokazuje jedna historia z województwa zachodniopomorskiego, nawet w sytuacji gdy obawiamy się ataku ze strony węża, nie wolno nam go zabić.
Historia sprzed 10 lat opisuje starszą kobietę, która spotkała węża w pobliżu przystanku autobusowego. Kiedy zaczął on syczeć na kobiecie, w akcie obrony kobieta uderzyła go kilkukrotnie laską, zabijając. Zdarzenie zauważył mężczyzna, który wezwał na miejsce policję. W sprawie wszczęte zostało postępowanie, które jednak później umorzono.
źródło info: Biecz, jelonka.com, SGGW
Napisz komentarz
Komentarze