Wydaje się jednak, że łagodna jak na tę porę roku aura uśpiła działanie drogowców.
To już nie pierwszy raz, gdy Czytelnicy donoszą nam o fatalnym stanie dróg w naszym powiecie. O ile drogi główne wydają się być oczyszczone i zadbane, to te drugorzędowe już takie nie są.
Efekty takiego stanu widać gołym okiem. Nie ma dnia, by obyło się bez kolizji czy wypadku, do których najprawdopodobniej przyczynił się stan nawierzchni dróg.
Niestety kierujący też nie są bez winy, bo ich wyczyny często wołają o pomstę do nieba, a ci mniej doświadczeni nie powinni w ogóle decydować się na podróż w ciężkich warunkach.
Skupmy się jednak na służbach. Hasło mówiące o tym, że zima zaskoczyła drogowców, jest już tak wyeksploatowane, że wywołuje w nas odruch politowania.
Często o ich ciężkich wysiłkach w momentach śnieżyc i zawiei, możemy przekonać się sami, gdy suniemy czarną, odśnieżoną drogą. Tak jest jednak w mniejszości przypadków.
Wydaje się, że w tym roku łagodna zima uśpiła ich czujność. Po raz kolejny na drodze naszego powiatu poszło do kolizji, w której samochody wypadły z jezdni, a jeden z nich zakończył jazdę na dachu. Na szczęście obyło się bez osób poszkodowanych. Być może nie doszłoby do tego zdarzenia, gdyby droga była odśnieżona i posypana piaskiem lub solą. Stan drogi wojewódzkiej dzisiejszego wieczora (24 stycznia) z Gorlic do Nowego Żmigrodu wołał o pomstę do nieba.
W Krygu, gdzie doszło do zdarzenia, było tak ślisko, że mało kto mógł utrzymać się na nogach. Nic dziwnego, że pojazdy tańczył po jezdni jak na lodowisku. Gdy trwały czynności związane z wyjaśnieniem okoliczności zdarzenia, na jego miejsce dotarł pług, który posypał jezdnię solą. Czy gdyby zrobił to godzinę wcześniej, to doszłoby do tego zdarzenia? Nie wiadomo. To, co wiadomo na pewno to to, że prognozowanie i planowanie wyjazdów pługopiaskarek na drogi naszego powiatu szwankuje i to bardzo.
Napisz komentarz
Komentarze