Ciągle tylko o karach – dlaczego nie ma nagród?
Wielu przyjmuje za pewnik to, że mandaty karne, jakie wiążą się z przekraczaniem prędkości i łamaniem innych zakazów na drodze, są nie tylko metodą karania kierowców, ale przede wszystkim metodą łatania budżetu państwa. Chociaż w innych krajach dolegliwości finansowe dla drogowych piratów są zdecydowanie wyższe niż u nas, narzekanie i krytykowanie tego systemu jest jednym z uniwersalnych tematów, które zawsze wzbudzają u nas wiele emocji.
Dlaczego mandat a nie upomnienie?
Dlaczego taka, a nie inna wysokość mandatu, skoro widełki przewidują możliwość wyboru niższej dolegliwości?
I jeszcze punkty!?
To tylko niektóre pytania, które rodzą się w sytuacji, w której zostaniemy przyłapani przez stróżów prawa na gorącym uczynku. Ale trzeba przyznać, że system ten ma swoje zalety.
Po pierwsze: wszyscy go doskonale znamy i nie jest żadną tajemnicą za jakie przewinienia drogowe możemy zostać ukarani. Z góry znamy także potencjalny wymiar tej kary i możemy łatwo przewidzieć w jakich okolicznościach zostanie nam ona wymierzona.
Po drugie: mimo wszystko możemy się zgodzić z tym, że porównując nominalną wartość kar, nasze polskie przewinienia są wyceniane dość nisko. Czy zwiększenie wymiaru kar sprzyjałoby podnoszeniu bezpieczeństwa drogowego? Na to pytanie prawnicy próbują odpowiedzieć od wieków, ale nadal nie wiadomo gdzie jest ta nieuchwytna granica. Co ważne, nie grozi nam mandat naliczany proporcjonalnie do wysokości uzyskiwanych przez nas zarobków, jak jest to praktykowane np. w Norwegii czy Finlandii. Szczególnie ten ostatni system może wydawać się ciekawy, ponieważ za przekroczenie prędkości do 20km/h wysokość mandatu jest określona widełkami (70-155euro), ale przekroczenia prędkości wyższe skutkują już przeliczeniem mandatu na podstawie uzyskiwanego dochodu, co skutkować może nałożeniem drakońskich kar. To rozwiązanie, chociaż niezwykle ciekawe, faktycznie nakazuje jednak wpierw zadbać o jasność i przejrzystość systemu ujawniana dochodów...
Po trzecie: wiemy, że jest to standard powszechnie stosowany za granicą. Nie mamy więc poczucia, że jesteśmy gorsi, jeśli chodzi o samo rozwiązanie.
Czy można inaczej?
Tak, można. Istnieje koncepcja kary, która nie opiera się na finansach, ale nieuchronnej utracie cennego czasu. Policjanci w Estonii zaproponowali system, zgodnie z którym przekroczenie prędkości do 20km/h można ukarać alternatywnie mandatem karnym, lub przymusowym, 45-minutowym postojem. Jeśli przekroczenie prędkości było wyższe (21-40km/h przekroczenia prędkości), wówczas kierowca, który nie chce płacić musi odstać pełną godzinę. Ten system jest dopiero testowany, ale jest ciekawą alternatywą dla tych, którym czasami bardzo się spieszy.
No to może system nagród?!
I tu pojawia się pytanie o to, czy możliwe jest zaproponowanie systemu, który będzie efektywnie sprzyjał bezpieczeństwu na drogach, ale zamiast systemu kar będzie proponował nagrody? Proponowane rozwiązania w tym zakresie są jednak niedoskonałe, no bo, czym można nagrodzić na drodze? Bezskutecznie proponowana była np. akcja nagradzania kierowców cofaniem punktów karnych, które zdarzyło im się złapać. Ten system faktycznie jednak bazowałby na wchodzeniu w interakcje z tymi, którym częściej zdarza się być na bakier z przepisami.
Gorlicki system nagród dla wszystkich kierowców, który istnieje, ale nie działa
Jest to system, z którym spotykamy się na ul. Sikorskiego i ul. Stróżowskiej gdzie wesoła, zielona buzia uśmiecha się do nas zawsze wtedy gdy jedziemy zgodnie z przepisami. Mechanizm ten pozwala na kontrolowanie w czasie rzeczywistym prędkości samochodów poruszających się na tej trasie. System nie gromadzi danych, a jego celem jest jedynie wpływanie na bieżące zachowania kierowców na dwóch odcinkach tej trasy.
System jest prosty, ale ma swoje istotne słabości. Przy ul. Sikorskiego, gdzie ustawione jest urządzenie, na znacznej długości trasy dopuszczalna, maksymalna prędkość wynosi 70km/h. System funkcjonuje zaś w oparciu o dopuszczalną prędkość 50km/h, która w istocie obowiązywała tam jeszcze kilka lat temu. Dokonana w tym zakresie zmiana spowodowała jednak, że teraz, zamiast wesołej buzi, kierowcy jadący zgodnie z przepisami na tym odcinku dostają ostrzeżenie: Zwolnij!
Tylko krótki odcinek trasy jest sprawdzany w sposób rzetelny. Zamiast nagród, sypią się więc kary. Nawet w tak banalnej sytuacji. Urządzenie to ma jedynie informować kierowcę o jego bieżącym zachowaniu na drodze.
A jednak w tej wyjątkowej sytuacji chcielibyśmy, by kierowcy otrzymywali zasłużoną przecież, choć bardzo symboliczną nagrodę, prawda?
Napisz komentarz
Komentarze