Kazbek to jeden z najwyższych szczytów Kaukazu na granicy Gruzji oraz Rosji. Aby zdobyć górę, trzeba wspiąć się na wysokość 5054 m n.p.m. Ten drzemiący wulkan przyciąga do siebie wielu turystów i wspinaczy głodnych zdobycia pięciotysięcznika. Jednym z nich jest Tomasz Wawrzonek, gorliczanin, który obecnie przebywa z rodziną w Wielkiej Brytanii.
Wyprawa trwała 8 dni, od 11 do 19 lipca. Tomasz wyruszył z pomocą agencji „Mountain Freaks”, która specjalizuje się w organizowaniu profesjonalnych górsko-turystycznych wycieczek na terenie Gruzji, w tym na Kazbek. W podróż, z naszym gorliczaninem, wyruszyło kilka osób, które są doświadczone w tego typu wyprawach, a także ci, którzy nigdy nie mieli do czynienia z chłodem wysokich gór. Gorliczanin przygotowywał się do zdobycia Kazbeku pół roku.
W trakcie wyprawy kilkoro śmiałków nie było w stanie podjąć się kolejnych etapów podróży. Dalej poszedł Tomasz i inni bardziej doświadczeni i wytrzymali – między innymi gruziński przewodnik, zdobywczyni trzech ośmiotysięczników oraz podróżnik, który na swoim koncie ma wiele szczytów.
Niestety przez warunki atmosferyczne (burze) nie była możliwa dalsza wspinaczka do zdobycia szczytu. Ostatnią próbę osiągnięcia 5054 m n.p.m. podjęli 16 lipca. Od początku było wiadomo, że pogoda nie jest sprzyjająca, a prognozy nie napawały optymizmem. W konsekwencji podróżnikom nie udało się zdobyć szczytu, zabrakło im zaledwie 500 metrów.
Zabrakło nam 500 metrów, nie było szans, lepiej zawrócić niż umrzeć. Mogliśmy może we dwóch, trzech najsilniejszych dojść do 4800, ale potem jest dość stroma ściana i przy tych warunkach, burzy, jaka się rozpętała, to cieszę się, że jestem, tu gdzie jestem. Dałem z siebie wszystko i to jest najważniejsze. Mój Kazbek. 500m to jest bardzo dużo. A dzięki tej podróży zakochałem się w Gruzji. Ludzie, muzyka, góry, jedzenie, ceny. Może to nie Nepal, który jest moim numerem 1, ale warto tu przyjechać, jeśli lubisz niekomercyjne, jeszcze wciąż nieodkryte miejsca niezniszczone przez zachodni świat. – mówi o całej wyprawie Tomasz Wawrzonek
Zdjęcia: Tomasz Wawrzonek
Napisz komentarz
Komentarze