Prezydent Bronisław Komorowski w wywiadzie dla "Newsweeka" powiedział, że ma suwerenne prawo wyboru kandydata na premiera, który daje największe szanse utworzenia dobrego rządu. Po tych słowach wszyscy nabrali powietrza w płuca i na chwile zamilkli - chyba. Być może, a nawet bardzo prawdopodobne, że prezydent wypowiedział te słowa w kontekście ewentualnego powrotu do władzy Jarosława Kaczyńskiego. Politycy szybko zareagowali i nie wiedzieć czemu najgłośniej ujada znów PiS. Dlaczego, przecież nie zapowiada się na ich rządy i nie chodzi tylko o zwycięstwo w wyborach, lecz o to co dalej po ewentualnym zwycięstwie? Sondaży bez liku jak Polska długa i szeroka, codziennie to nowe, najśmieszniejsze, że każde pokazuje co innego, a na dodatek niemalże sobie prawie przeczą. Chyba zawsze tak było.
Spróbujmy jednak zastanowić się co będzie po wyborach. Pokuśmy się o „podzielenie skóry na niedźwiedziu” i „przywitanie gąski w ogródku”. Przyjrzyjmy im się bliżej. Otóż OBOP podaje 47% dla partii obecnie rządzącej i 24% dla PIS, dalej 15% SLD i 5% dla PSL. Co tu mamy? No więc wiadomo, przy takim wyniku Platforma rządziłaby samodzielnie lub też zaprosiła do ponownej koalicji PSL, które jak dotąd w każdym sejmie uzyskiwał mandaty. Nie ma mowy o premierostwie Jarosława Kaczyńskiego. Podobnie jest w GFK Polonia gdzie PO – 45% PIS – 29% SLD – 16% i PSL na granicy progu 5%. Jak widać samodzielne rządy PO lub ponowne zaproszenie PSL, jeśli by przekroczyli próg wyborczy.
SMG/KRC podaje w ostatnim sondażu jakoby PO mogła liczyć na 38% głosów, a PIS na 27%, natomiast SLD 14% oraz zawsze obecne PSL 6%. Co w takim przypadku? W takim układzie koalicja z PSL może nie wystarczyć, wszystko zależne od frekwencji. Najbardziej prawdopodobna byłaby koalicja PO-SLD-PSL, choć byłaby to ciężka współpraca i z dużym prawdopodobieństwem koalicja ta szybko by się rozpadła, niekoniecznie ze względu na różnice interesów czy odmienne zdanie co do sfery socjalnej na przykład lecz po prostu - czym więcej zdań tym większy zamęt i kłótnie. Przerabialiśmy to już - trzy partie w rządzie PIS-Samoobrona –LPR.
CBOS podaje sensacyjny wręcz sondaż, jednak ten instytut niestety często „strzela kulą w płot”. Zacytujmy jednak: PO – 35%, PiS – 18% oraz SLD – 16%. Według tego sondażu PSL nie weszłoby do sejmu uzyskując 4%, w co osobiście nie wierze. Jednak nie to jest największą sensacją tego sondażu, sensacją jest różnica 2% pomiędzy PiS, a SLD! Czyżby trzecia siła połknęła PiS, który chciał być pierwszy, a w rezultacie został trzeci? „Myślał indyk o niedzieli, a w sobotę łeb mu ścieli”. Jak mówiłem mało prawdopodobny sondaż, lecz warty uwagi. Jest to srogie pokiwanie palcem Panu prezesowi za grzechy pychy i chciwości, mowa oczywiście o niepohamowanej chęci władzy.
Na koniec moja ulubiona instytucja badająca opinię społeczne czyli Homo Homini. Sama nazwa już przyprawia mnie o uśmiech na twarzy, nie wiem czemu, przecież tłumaczenie to „człowiek człowiekowi”. No więc PO – 30% PIS – 28,4% SLD – 16,3% PSL 8,9%. W wynik PSL jestem skłonny uwierzyć, gdyż ludowcy mocno się rozpędzili i widać to było doskonale podczas ostatnich wyborów samorządowych. Poparcie lewicy też jest jak najbardziej realne. Po wyborach prezydenckich kiedy Grzegorz Napieralski obok prezydenta Komorowskiego został ogłoszony drugim zwycięzcą, SLD już nie jest tą samą partią co w wyborach 2005 i 2007. Znów nabiera sił chyba. Kto stworzyłby rząd? Pewnie znów trzeba by było sięgnąć po koalicje trzech partii.
Ani razu nie wymieniłem w rządzie PIS-u. Dlaczego? No dlatego, że nie widać perspektyw dla Jarosława Kaczyńskiego. Pan prezes ma słabą zdolność koalicyjną. Jedynym jego partnerem może być PSL, które wejdzie w koalicję z każdym, kto zagwarantuje jej to czego chce, czyli minimum resort rolnictwa i szeroko rozumianą władzę w tej dziedzinie. Ludowcy zrzeszają rolników i o ich interesy chcą dbać. Sprawy pozostałe mają mniejszą rangę. Co więc będzie jeśli wybory wygra Prawo i Sprawiedliwość? Prezes 10 marca pod pałacem prezydenckim powiedział do tłumu swoich wyznawców wróć wyborców, że z sondaży przeprowadzonych na ich życzenie wynika, że prowadzą wyprzedzając PO. Wiemy co znaczą sondaże na zlecenie np. TVN czy Gazety Polskiej.
Na potrzeby naszych rozważań załóżmy jednak taką sytuację pomimo, że żaden sondaż tego nie wskazuje. Obróćmy miejsca w Homo Homini, dajemy PIS - 30% PO – 28,4% SLD – 16,3% PSL – 8,9%. Kogo PIS zaprosi do koalicji? Jedyny władny w partii wódz naczelny głosił i grzmiał, iż koalicja z SLD jest WYKLUCZONA! Pozostałych partii nie wykluczył. Nie może być, bo nie jestem sobie w stanie wyobrazić rządu PiS – PO z premierem Kaczyńskim, po pierwsze nie wierzę w chęć współpracy ze zdrajcami narodu, liberalnymi tfu reformatorami, po drugie nie widzę Pana prezesa w roli premiera odbywającego jakiekolwiek narady z odpowiedzialnym za śmierć jego brata, Donaldem Tuskiem. Jak widać stworzenie rządu z PIS w tym przypadku jest nie możliwe.
Idąc tym tropem zamieniamy pozycje w sondażu CBOS, wychodzi: PIS – 35% PO – 18% SLD – 16%, PSL niema w sejmie.... i ponowny PAT! Dalej SMG/KRC, zamieniamy: PIS - 38% PO – 27% SLD – 14% PSL – 6%. Koalicja z PSL może nie wystarczyć, jak wiadomo SLD jest wykluczone, a Donald Tusk nie jest partnerem do rozmów. Przecież to zdrajca.
Obracamy w końcu OBOP: PIS – 47% PO – 24% SLD – 15% PSL – 5%. Niech mi ktoś powie, że wierzy w taki wynik wyborczy to zrobię mu zdjęcie i będę dziecku pokazywał, gdy spyta co to znaczy być naiwnym. Przy całym szacunku dla wyborców PIS-u, nie jestem w stanie uwierzyć, że Naród Polski obdarzyłby aż takim zaufaniem partię jednego wodza, człowieka, który wielokrotnie okłamał wyborców. Wszystko jest jednak możliwe, nawet koalicja z SLD nie jest wcale wykluczona jak się wydaje pewnie niektórym. Tak, tak! Pan poseł Kaczyński już raz głośno zaprzeczył możliwość koalicji z Samoobroną. Wszyscy wiemy jak było, a winą obciążył ... Platformę Obywatelską, a jakże by inaczej. Nie wiem czy wspominać w ogóle o tym, że Kazimierz Marcinkiewicz miał być premierem na całą kadencje, itd.
Tak więc słowa prezydenta Bronisława Komorowskiego wypowiedziane w wywiadzie dla tygodnika „Newsweek” nie są złośliwością z jego strony, ani też pewnie niechęci do pana prezesa. Pan prezydent Komorowski desygnuje premiera i zdaje sobie sprawę, że nie może być Nim osoba, która nie wróży jakiejkolwiek zdolności koalicyjnej.
Powyższy tekst jest tylko prywatnym przemyśleniem, zawarte w nim tezy mogą okazać się całkowicie błędne po ogłoszeniu wyników wyborów.
Adrian Wokurka
Napisz komentarz
Komentarze