Sprawa mandatu radnej Migdar ma dość długą historię i bardzo skutecznie podzieliła radnych miejskich. Wojewoda Jerzy Miller dwa razy wzywał radę miasta do umorzenia tego mandatu, a rada dwukrotnie miała inne zdanie niż wojewoda. Cała sprawa zaczęła się od wniosku skierowanego do wojewody przez radną Alicję Nowak, w którym radna Nowak sugerowała złamanie przez panią Migdar ustawy o samorządzie gminnym (chodzi o artykuł 24 podpunkt „f” tejże ustawy), gdyż poza mandatem radnej miejskiej pełni ona również obowiązki Prezesa Zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej. W tej konkretnej sprawie radna Nowak twierdzi, że spółdzielnia mieszkaniowa, którą kieruje radna Migdar poprzez fakt, iż podnajmowała od miasta komórkę na narzędzia (w pomieszczeniu do którego miasto posiada spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu – jest to ograniczone prawo rzeczowe będące jedną z form korzystania z lokali spółdzielczych) prowadziła taką działalność, a tym samym radna Migdar łamała antykorupcyjne zapisy ustawy. Artykuł 24, a szczególnie jego podpunkt „f” to swoisty zawór bezpieczeństwa w sprawach korupcji. Mówi on, że radni nie mają prawa prowadzić działalności gospodarczej z wykorzystaniem mienia gminy, w której objęli mandat.
W tej sprawie jak można przypuszczać starły się dwa sposoby postrzegania oddziaływania prawa na nasze życie. Jedna z nich zawiera się w rzymskiej zasadzie prawniczej „Dura lex, sed lex (łac. Twarde prawo, ale prawo)” wyrażającej absolutną supremację norm prawa, zgodnie z którą należy bezwzględnie stosować się do przepisów ustawy niezależnie od ich uciążliwości oraz konsekwencji dla zobowiązanego. Druga koncepcja przyjmuje, iż ważniejszy jest „duch prawa” niż tego prawa literalne zapisy. W tej drugiej koncepcji chodzi o oddanie sensu prawa, czyli tego, po co prawo ma być stosowane. Nie jest to stosowanie paragrafów dokładnie, ale tak, by prawo służyło obywatelom.
Radni miejscy, którzy dwukrotnie głosowali wbrew wcześniejszym decyzjom wojewody stanęli właśnie na tym drugim stanowisku, wybrali nadrzędność ducha nad literą. Wojewoda jak można sądzić również po głębokiej analizie zgodził się, że w „duchu” prawa pani Mariola Migdar nie zasłużyła na utratę mandatu radnej miejskiej.
Lek
Napisz komentarz
Komentarze