Kopię stumetrowy schron niepamięci,
Odpalam szósty bieg ucieczki od szaleństwa
I piję Normalność z niewidzialnego korytka...
Normalność w ziemię wsiąkła i nie umiem
Jej pozbierać.
Losy ludzkie posplatane od nowa w mrocznym lesie,
Z nową kartą interpretacji i ołówkiem podkreśleń.
Ponabijani jak robaki na haczyk politycznych wędek...
Brniemy w ciemność bez bytu, za to z nienawiścią
W roziskrzonych oczach.
W cieniu feretronów barwny korowód cieni
Zapomniawszy o miłości wytyka jej brak tłumowi...
Mojsza racja!!-krzyczy i nie prowadząc za rękę
Wciska w otchłań potępienia jak kamień ciążący
W błoto.
Odeszła precz normalność, śpi przyjaźń
A miłość czeka bezczynnie na Moście Pożegnań.
Nikt nikogo po twarzy nie głaśnie, oczy już puste,
A dłoń bez dłoni samotna na brzegu rzeki...
Idzie wojna.
Ariel
Napisz komentarz
Komentarze