Informację tę przekazano we wspólnym komunikacie wydanym przez Głównego Lekarza Weterynarii (GLW) oraz Głównego Inspektora Sanitarnego (GIS). Choć ryzyko zakażeń objawowych u ludzi jest niskie, odkrycie wirusa wywołuje obawy związane z dalszym rozprzestrzenianiem się choroby.
Od kilku tygodni w stolicy obserwowany jest masowy pomór ptaków krukowatych, szczególnie wron siwych, kawek i srok. W celu ustalenia przyczyn tej niepokojącej sytuacji, przeprowadzono szeroko zakrojone badania próbek pobranych z ptaków znalezionych na terenie dzielnic Ochota, Mokotów, Bielany, Praga Północ oraz Praga Południe. Początkowe testy wykluczyły obecność rzekomego pomoru drobiu i ptasiej grypy, co skłoniło służby do rozszerzenia badań o analizę toksykologiczną oraz testy na obecność wirusa Gorączki Zachodniego Nilu.
Większość ptaków może zapadać na tę chorobę, ale najbardziej wrażliwe na ten wirus są ptaki z rodziny krukowatych – informuje lekarz weterynarii Wojciech Wójcik z Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Krzywej, Fundacja Dziki Projekt.
Objawy, jakie możemy u nich zauważyć, to objawy neurologiczne, a więc kłopoty z poruszaniem się, brak reakcji na otoczenie, niezdolność do lotu, drżenie i przewracanie się.
W takich sytuacjach ptaka nie wolno dotykać, należy skontaktować się jak najszybciej z naszym numerem alarmowym, który jest czynny 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu, a my powiadomimy odpowiednie służby i zajmiemy się zabezpieczeniem zwierzęcia, by nie stanowiło dla nikogo żadnego ryzyka. Nasz nr telefonu to 515 627 608.
Od pewnego czasu monitorujemy sytuację na terenie naszego powiatu pod kątem występowania Wirusa Zachodniego Nilu, gdy tylko otrzymaliśmy informację o tym, że w Warszawie masowo padają ptaki i zaistniało pierwsze podejrzenie, że może to być Gorączka Zachodniego Nilu.
Od tego czasu mogę powiedzieć, że nie trafił do nas żaden osobnik, który miałby objawy neurologiczne i byłby zarażony tym wirusem mimo że takich zwierząt mieliśmy kilka. Zawsze były to urazy mechaniczne.
Niestety ryzyko zagrożenia jest realne, w tej chwili określane jest jako niskie.
Wektorem zakażenia, dzięki któremu roznosi się ta choroba, są owady krwiopijne, jak np. komary. Ochronić się przed nimi jest trudno, stąd ryzyko rozniesienia się wirusa jest wysokie.
To nie jest pierwsze pojawienie się Wirusa Zachodniego Nilu w Polsce, jednak tym razem skala zakażeń i ilości ptaków padłych z tego powodu w Warszawie jest porażająca.
Trzeba powiedzieć, że naukowcy prognozowali wystąpienie tego wirusa w Polsce, jednak określali tę przestrzeń czasu na kilkadziesiąt lat, zmiany w klimacie postępują bardzo szybko, czego efektem może być pojawienie się tej właśnie choroby.
Wielu ludzi nie chce dostrzegać tego, jak bardzo zmienia się nasz klimat i środowisko, pojawienie się takiego przypadku jest dowodem na to, że tych zmian doświadczamy tu i teraz, a nie za kilkadziesiąt lat.
Gorączka Zachodniego Nilu to choroba wirusowa przenoszona głównie przez owady, takie jak komary, meszki, a rzadziej kleszcze. Komary z rodzaju Culex, które są powszechnie występującymi w Polsce, odgrywają kluczową rolę w przenoszeniu wirusa. Głównym rezerwuarem wirusa są ptaki, natomiast przypadkowi gospodarze to ludzie, konie i inne ssaki, które mogą ulec zakażeniu w wyniku ukąszenia przez zakażonego komara.
W Polsce wirus Gorączki Zachodniego Nilu został po raz pierwszy wykryty wśród ptaków w latach 90. XX wieku. Większość osób zakażonych wirusem nie doświadcza żadnych objawów. Objawy choroby pojawiają się u około 20% zakażonych, a jedynie u 1 na 150 osób choroba przybiera cięższą formę, prowadząc do zapalenia mózgu lub opon mózgowo-rdzeniowych. W skrajnych przypadkach, śmiertelność wśród osób dotkniętych neuroinfekcją wynosi około 10%.
Objawy łagodnej postaci choroby obejmują nagłą gorączkę, bóle głowy, mięśni oraz pleców, a także nudności, wymioty i biegunki. W niektórych przypadkach może wystąpić wysypka, a dolegliwości mogą utrzymywać się przez kilka tygodni. Cięższe przypadki dotyczą głównie osób starszych oraz dzieci, które są bardziej narażone na zapalenie mózgu lub opon mózgowo-rdzeniowych.
Na szczęście wirus Gorączki Zachodniego Nilu nie przenosi się bezpośrednio między ludźmi, a zakażenie jest możliwe tylko w wyniku ukąszenia przez zakażonego owada. Rzadko, ale możliwe jest przeniesienie wirusa przez transfuzję krwi, przeszczep narządów, w warunkach laboratoryjnych, a także z matki na dziecko w okresie okołoporodowym lub podczas karmienia piersią.
Służby sanitarno-epidemiologiczne zalecają eliminację owadów krwiopijnych ze środowiska oraz zmniejszenie ekspozycji na ukąszenia poprzez noszenie odpowiednich ubrań i stosowanie środków odstraszających. Osoby mające kontakt z chorymi lub padłymi ptakami powinny używać rękawiczek, maseczek oraz okularów ochronnych, aby zminimalizować ryzyko zakażenia.
Źródło info: Główny Inspektorat Sanitarny/Główny Lekarz Weterynarii
Napisz komentarz
Komentarze