Gorlicki Rynek stał się miejscem prezentacji unikatowych i historycznych pojazdów, których widok przeniósł wszystkich w odległe czasy, gdy ulice nie rozbrzmiewały jeszcze odgłosem współczesnych maszyn. Ryk potężnych silników odbijający się od murów miasta był jak symfonia dla uszu każdego miłośnika motoryzacji.
Wśród zaparkowanych klasyków znajdowały się zarówno imponujące amerykańskie krążowniki szos, jak i polskie legendy dróg, takie jak maluchy, syrenki, duże fiaty czy polonezy. Każdy pojazd to dla właścicieli wzbudzający emocje i wspomnienia kawałek historii.
Nie brakowało również atrakcji dla zwiedzających, którzy mogli przyjrzeć się z bliska zarówno egzemplarzom z kultowymi modelami, jak i mniej znanych marek, ale równie interesujących pod względem historycznym. Ponadto, liczba pojazdów, sięgająca 300 sztuk przerosła chyba oczekiwania organizatorów, bo gorlicki Rynek i przyległe uliczki pękały w szwach od maszyn. Zlotowi towarzyszyło też ogromne zainteresowanie mieszkańców, każdy chciał sobie zrobić zdjęcie przy najpiękniejszych okazach.
Dwa samochody wzbudzały szczególne zainteresowanie oglądających. Zostały zbudowane w stylu Hod Rod. Pojazdy, dla których bazą, przynajmniej tą zewnętrzna, były sowieckie ciężarówki Ził, jeszcze nie tak dawno leżały w totalnej rozsypce.
Jeden z nich przyjechał do Gorlic z okolic Rzeszowa o własnych siłach, bo jest dopuszczony do ruchu. Drugi, wyglądający niczym maszyna z filmu Mad-Max, dotarł do Gorlic na lawecie. Samochody są w pełni „na chodzie”, mają pracujące silnik i pneumatyczne zawieszenie.
Gorlicka Klasyczna Majówka przeszła do historii jako największa tego typu impreza podczas organizowanych przez lata zlotów pojazdów w naszym mieście.
Źródło foto: Tadeusz Deda
Napisz komentarz
Komentarze