W centrum Gorlic sarna uszkodziła BMW
W minioną sobotę (23 września) około godziny 23.50 policjantów poproszono o interwencję przy ul. Bieckiej w Gorlicach.
Jak przekazał nam w rozmowie podkom. Grzegorz Szczepanek:
Kierujący pojazdem marki BMW mieszkaniec Wójtowej poinformował, że na ul. Bieckiej w Gorlicach sarna wtargnęła wprost pod prowadzony przez niego pojazd. Kierowca był trzeźwy.
Jak nam przekazano w rozmowie, zwierzę padło na miejscu zdarzenia. Wezwano więc firmę zajmującą się profesjonalnie utylizacją zwierząt znalezionych przy drogach. W tym przypadku policjanci nie tylko sporządzili notatkę ze zdarzenia. Ze względu na poważne uszkodzenia pojazdu, który prowadził 18-latek, konieczne stało się także zatrzymanie dowodu rejestracyjnego pojazdu.
Dzięki wykonanym na miejscu zdarzenia czynnościom nie powinno być problemu z odzyskaniem pieniędzy z odszkodowania, jeśli kierowca posiadał odpowiedni jego zakres (AC).
O postępowaniu w takiej sytuacji pisaliśmy szerzej w tekście >>>Sprawca uciekł z miejsca zdarzenia. I całe szczęście!
Potrącenia zwierząt na drogach to codzienność
Ilustracją do niniejszego tekstu są zdjęcia wykonane przez jednego z naszych Czytelników w miniony weekend na terenie Klęczan. Tam, bezpośrednio przy drodze krajowej nr 28 odnalazł on martwe zwierzę. Jak opisał nam Czytelnik:
Podjechałem na pobliską myjnię i moją uwagę zwróciło coś, co leżało nieopodal w trawie. Jak się okazało, była to sarna. Upewniłem się: już nie żyła. Na jej ciele było widać, że pewnie ktoś ją potrącił.
Jak relacjonował nam dalej mężczyzna, wykonał telefon pod numer alarmowy, żeby poprosić o usunięcie zwierzęcia z przestrzeni. Jego ciało powinno zostać poddane utylizacji. Wszystko to zgodnie z prawem.
O potrąceniach saren piszemy bardzo regularnie.
Co jednak ciekawe, nie tylko sarny padają pod kołami aut. Poza jeżami, kotami czy błąkającymi się psami pojawiają się też przedstawiciele rzadziej spotykanych gatunków. Tak był ostatnio w Siedliskach.
Co, jeśli zwierzę przeżyje zderzenie?
W wielu sytuacjach jest tak, że uderzone przez pojazd zwierzę stara się szybko uciec w pobliską knieję. Niestety, oznacza to dla nich zwykle rychłą śmierć. Czasem jest jednak możliwe udzielenie pomocy zwierzęciu, które potrącone na jezdni nie jest w stanie samodzielnie się oddalić. Tu pojawia się przepis ustawy o ochronie zwierząt, który powinni znać wszyscy kierowcy:
art. 25 Prowadzący pojazd mechaniczny, który potrącił zwierzę, obowiązany jest, w miarę możliwości, do zapewnienia mu stosownej pomocy lub zawiadomienia jednej ze służb, o których mowa w art. 33 zasady uśmiercania zwierząt, ust. 3.
Lekarz weterynarii, Wojciech Wójcik wyjaśnia nam tu, że nie chodzi tylko o kwestię ratowania życia zwierzęcia. Czasem oznacza to po prostu konieczność wykonania eutanazji. Dzięki temu zwierzę nie będzie cierpiało. W rozmowie z nami przypomina:
Wystarczy wezwać odpowiednie służby, np. policję czy straż miejską i powiadomić o tym, że w konkretnym miejscu jest zwierzę wymagające pomocy. Można też kontaktować się bezpośrednio z Fundacją Dziki Projekt, której jednym z celów działania jest otaczanie opieką takich stworzeń i prowadzenie ich rehabilitacji, która pozwoli na późniejsze uwolnienie.
Co ważne, pamiętajmy, że w takiej sytuacji dzikie zwierzę może być niebezpieczne i mimo obrażeń będzie chciało się bronić. Nie zbliżajmy się więc do niego, ale jeśli widzimy, że żyje, po prostu wezwijmy specjalistów. To nasz ustawowy obowiązek.
Przykład, który przedstawia nam od razu lek. Wójcik to sytuacja poszkodowanego bociana, który w poczuciu zagrożenia może chcieć nam dziobnąć oko. Jeśli więc znajdziecie się w takiej sytuacji i będziecie widzieli zwierzę wymagające pomocy, najłatwiej będzie wykonać telefon pod numer alarmowy 112, tak jak zrobił to jeden z naszych Czytelników. Możecie też skorzystać z numeru telefonu do Fundacji Dziki Projekt, która obejmie opieką zwierzę (515 627 608).
Źródło info: KPP w Gorlicach, ustawa o ochronie zwierząt, FB Dziki Projekt
Napisz komentarz
Komentarze